Duchowa Alchemia: Zaślubiny alchemiczne we współczesnych tradycjach magicznych 2014

W sierpniu 2014 roku w Krakowie miała miejsce organizowana przez Wiccański Krąg we współpracy z PFI konferencja pt. „Duchowa Alchemia: Zaślubiny alchemiczne we współczesnych tradycjach magicznych”. Jej celem było przybliżenie osobom zaczynającym interesować się magią założenia duchowej alchemii, a także przedstawić, jaką rolę odgrywa ona w różnych magicznych tradycjach oraz zapoczątkować magiczną współpracę pomiędzy różnymi tradycjami. Na konferencję zjechali zatem przedstawiciele różnych systemów magicznych: O.T.O., Wiccanie, Magowie Chaosu, Magowie Enochii i inni. W konferencji wzięło udział około 80 osób z różnych krajów w tym z Szwecji, Norwegii, Holandii, Niemiec, Austrii, Anglii, Szkocji, Czech, Słowacji, Białorusi, Rosji i oczywiście z wiele osób z Polski.

Dokładne informacje na temat programu, prelegentów i wykładów można znaleźć tutaj: www.wiccanski-krag.com/krakow_pl/

Jakiś czas po zakończeniu konferencji poprosiliśmy niektórych uczestników, by napisali dłuższe sprawozdanie lub kilka słów z opisem wrażeń z uczestnictwa w „Duchowej Alchemii” – oto niektóre z nich:

Duchowa Alchemia. Ludzie, Emocje, Wrażenia

Konferencja o Duchowej Alchemii minęła już ponad miesiąc temu, a ja wciąż rozpamiętuję te chwile. Niezwykle się cieszę, że miałem możliwość uczestniczyć w niej. Wykłady, jak dla osoby, która nie miała wcześniej większej styczności z Kabałą, Tarotem czy Enochią, okazały się niezwykle interesujące. Pierwszy raz miałem również okazję uczestniczyć w tak licznym rytuale – to było niesamowite przeżycie. Podobnie jak pierwszy raz uczestniczyłem w rytuale enochiańskim oraz opartym na Thelemie. Okazały się zaskakująco mi bliskie. Ekscytacja mieszała się z poczuciem – to jest to, to jest magia – siła, energia, moc, inna od tej, z którą zazwyczaj współpracuję, a zarazem wcale nie inna. I niesamowici ludzie – pozytywna energia, która panowała w pubie, w dniu spotkania, udzielała mi się tak, że uśmiech wręcz nie chciał zejść z mojej twarzy. Co nie jest stanem zwyczajnym dla mnie – kto mnie zna dłużej, może poświadczyć. Czy może – nie był to stan zwyczajny dla mnie, bo przez ostatnie kilka lat sporo się zmieniło. Zmiany te, którym zawdzięczam fakt, że mogłem uczestniczyć w tej konferencji, wciąż trwają. I oby nie nastały nigdy.

Kilka(set) słów, uwag i refleksji o przebiegu konferencji.

Dzień pierwszy. Piątek.

W piątek około 17 byłem już w Krakowie. I mniej-więcej wtedy okazało się, że nie wiem, gdzie dokładnie ma mieć miejsce zapoznawcze spotkanie. Oczywiście zapomniałem wszystko wcześniej sprawdzić. Dotarłem w końcu na miejsce dzięki nieocenionej pomocy Arka. Martwiłem się, czy nie przyszedłem za późno – cóż, na miejscu były całe cztery osoby, więc raczej nie 🙂 Wstępnie atmosfera była dość… sztywna. Poza Arkiem nie znałem nikogo, moi rozmówcy, zdaje się, również nie byli sobie dobrze znani. Pierwsze lody jakoś przełamaliśmy – ludzie okazali się niezwykle sympatyczni, co mnie bynajmniej nie zaskoczyło. Pomogło także megacappuchino. Pani, która przyjmowała zamówienie upewniała się, czy wiem jakiej jest wielkości – filiżanka, a w sumie filiżana, miała pół litra. Cudnie! Pijam herbatę w litrowym kubku, więc jeśli spodziewała się mnie zaskoczyć – przykro mi, nie tym razem 🙂 Nie wiadomo kiedy ludzi zaczęło przybywać i impreza się rozkręciła. W międzyczasie – a siedziałem na przeciw okna, zauważyłem panią, która minęła pubik, o wdzięcznej nazwie Absynt, rozglądając się niepewnie. Sprawiała wrażenie, jakby szukała nas. W rzeczy samej! Niebawem wróciła. Okazało się, że to Morgana! W godzinach wieczornych, gdy ludzi było już całkiem sporo, przedstawiła swoją książkę – „Poza Miotłą“. Kilka przyniesionych egzemplarzy rozeszło się na pniu. Żałuję że nie złapałem żadnego 🙁 Cóż – trudno. Ludzie, już w dużej mierze mi znani, bawili się jeszcze długo po tym, jak koło 12tej opuściłem bar.

Dzień drugi. Sobota.

Sobota rozpoczęła się dość wcześnie, około 9. Pierwszy miał wystąpić Sean Cundy. który niestety nie mógł przybyć. Jego temat – Alfabet Pragnień – zaprezentowała Driada, pozostawiając słuchaczom spory niedosyt – który zresztą pozostawił również Spare, oraz chęć zgłębienia tematu. Przedstawienie sposobów wprowadzania do podświadomości sigili, niedługo po wspomnieniu, iż sama takowe tworzyła, niewątpliwie poruszyły nieco zaspanych jeszcze słuchaczy. Następnie miało miejsce przedstawienie Wicca jako, duchowej alchemii, oraz kabalistyczna medytacja – pathworking w wykonaniu Vivianne i Chrisa. Nie miałem do tej pory wiele styczności z alchemią, przynajmniej pod tą nazwą, ale stosuję taką formę medytacji, jak pathworking, którą określam raczej mianem medytacji aktywnej – w przeciwieństwie do tradycyjnej, nie wymaga nie-myślenia, a, na marginesie, jej efekty bywają zaskakujące – nieraz kończyłem ją z wrażeniem „wow!” i koniecznością przemyślenia wizji. Kabalistyczna odsłona tej medytacji była dość inna. Rozwijająca. Po Vivianne i Chrisie głos zabrał Rufus, wprowadzajac w temat Enochii. Było niezwykle interesujące, słuchać o niej od kogoś, kto kilkadziesiąt lat praktykuje, nie szczędząc historii z własnych doświadczeń. W międzyczasie – głównie podczas przerw, kolorowaliśmy feniksa. Początkowo faktycznie, przypominał nieco zwariowaną papugę, ale ogniste barwy wzięły górę, sprowadzając pozostałe kolory do roli tęczowych błysków. Rytuał narodzenia Feniksa był pierwszym moim doświadczeniem rytuału z tak dużą grupą ludzi. Było niesamowicie, energia była wręcz namacalna. Liczę że Feniks, pełen mocy wzleci niosąc swe przesłanie. Kolejny rytuał, enochiański, niezwykle przypadł mi do gustu. Nie miałem wcześniej styczności praktycznej z Enochią, choć niektóre elementy rytuału zdawały się znajome. Po rytuale udaliśmy się ponownie do pubu Absynt. Tym razem, jeśli się nie mylę, miejsca już nie były zarezerwowane. Pojawiło się kilku mugoli i ktoś wpadł na pomysł co by ich wypłoszyć. Przy nieocenionej pomocy właścicieli, którzy udostępnili komputer i głośniki, pubik wypełnił się kilkunastoma głosami śpiewającymi „Come, come, come to the sabbat, come to the sabbat Satan’s there!“ Co było to o tyle skuteczne, że mugole niebawem poznikali.

phoenix

Dzień trzeci. Niedziela.

Niedziela zaczęła się od prelekcji Krzysztofa Azarewicza, na temat alchemii i Tarota, jak również ich wspólnej symboliki. Niezwykle ciekawe, zwłaszcza dla osób nie mających wcześniej styczności z Tarotem. Następnie Melissa opowiedziała o współczesnym odrodzeniu się pogaństwa , jak również o różnicach między tym, jak Wicca jest postrzegana w Ameryce, a jak na Starym Kontynencie. Większość kwestii była mi już znana, ale uważam, iż właśnie tego typu prezentacje, jasne, konkretne, merytoryczne, dobrze by było, by były dostępne dla ludzi szukających czegoś o Wicca, w momencie, gdy nie wiedzą, z czym dokładnie mają do czynienia. Wiele osób, niestety, postrzega Wicca w błędny sposób, wynikający w dużej mierze z sugerowania się znalezionymi tekstami, pisanymi przez osoby nie mające o Wicca wielkiego pojęcia – a tych jest całkiem sporo. Część ludzi – w tym niestety mój brat, postrzega Wicca, czarostwo i pogaństwo przez bardzo negatywny pryzmat, pod wpływem antypogańskiej propagandy. Już samo mówienie o tej propagandzie podburza jej podstawy, ale nie tak, jak prawdziwe informacje. Później Jean Fowler opowiedziała o Amrita – eliksirze nieśmiertelności. Nieco zaskoczyła mnie ta tematyka. Zauważyłem również, że nie wszyscy zdają się postrzegać śmierć, jako część kręgu życia, niezwykle istotną część. Osobiście lubię ją – póki nie rozdziela mnie z bliskimi mi ludźmi. I choć nie śpieszę się odchodzić stąd, gdzie jeszcze wiele spraw mam i mieć będę nieskończonych, to jednak wizja odejścia budzi we mnie ciekawość i ekscytację, z kolei wizja nieśmiertelności, patrząc jak wszystko co znam, i ludzie których kocham – odchodzi, przeraża i zasmuca. Ostatnim rytuałem był Liber Samekh. Rytuał był niezwykle silny i intensywny. Po osobach prowadzących go widać było lata doświadczenia, bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Magia płynęła. W momencie przyzywania Babalon, cała moja uwaga skupiła się na Niej. Czas na pewien moment zwolnił.

A gdy rytuał się zakończył, konferencja skończyła się razem z nim. Nie wiadomo, kiedy minęły te dni, zdecydowanie za szybko. Nie miałem okazji porozmawiać z większością uczestników – czego niezwykle żałuję. Ale mam nadzieję, że nie była to ostatnia taka konferencja, i pod feniksowym patronatem spotkamy się jeszcze w tym gronie. Tak więc – do zobaczenia!

Gabriel

Duchowa Alchemia
Zaślubiny Alchemiczne we współczesnych tradycjach magicznych

Niewiele osób jest świadomych tego, jak magicznym miejscem jest Kraków. Jednak sporo ludzi wyjeżdża tam, wyobrażając sobie to miasto jako pełne kulturalnych atrakcji i cudownych widoków. W tym roku Kraków zyskał nową rangę w moich oczach . Teraz nie jest już tylko miejscem atrakcyjnym turystycznie, ale również miastem, w którym po raz pierwszy odbyła się Międzynarodowa Konferencja Pogańska.

Kiedy zdecydowałam się na uczestnictwo, nie do końca wiedziałam co mnie czeka. Oczywiście mieliśmy dostęp do opisów konkretnych warsztatów i wykładów, jednak wszystko owiane było subtelną kotarą tajemnicy, którą aż chciało się odkryć i zajrzeć do środka. Sporo osób z mojego środowiska nie zdecydowało się nie wyjazd, przypuszczając po tytule konferencji, iż będą to wykłady, dotyczące szerokiej wiedzy oraz zaawansowanej magii.

Z jednej strony mogę się z tym zgodzić, jednak z drugiej, sposób, w jaki to przedstawiali nasi prelegenci, był prosty, rzeczowy i wprowadzający osoby mniej wtajemniczone. Zatem czasami nie warto sugerować się bezpośrednio tytułem, tylko wskoczyć w tę wodę, choćby po to, by poznać kolejnych niezwykłych ludzi z Polski oraz innych krajów. Ponieważ tacy właśnie byli. Przyjaźnie nastawieni, uśmiechnięci, otwarci i rozrywkowi – magiczni.

Warto wspomnieć że uczestnicy konferencji pochodzili z różnych krajów: Anglii, Szkocji, Niemiec, Rosji a nawet USA! Mimo wielokulturowej mieszanki, bez problemu mogliśmy się dogadać a wykłady były tłumaczone na język polski, dla tych nie operujących zbyt umiejętnie językiem angielskim, co sprzyjało wygodzie uczestnictwa w tym wydarzeniu.

W piątek, w przeddzień pierwszego dnia konferencji, zorganizowane zostało spotkanie integracyjne w pubie Absynt w centrum Krakowa. Knajpka była mała ale klimatyczna, idealnie nadająca się do tego typu spotkań. Niestety obsługa trochę leżała, ceny nieco za wysokie a piwo zostało podane w postaci piany. Mimo tych niedogodności, mieliśmy możliwość zarezerwowania całej knajpy dla siebie i wykorzystania jej również w sobotę. Piątkowy wieczór przemknął bardzo szybko na dyskusjach, zabawach i żartach, których nie zbiły różnice językowe uczestników. Podobną imprezę zorganizowaliśmy w sobotę, która w skutek lepszego poznania i uczestniczenia w warsztatach, przybliżyła nas jeszcze bardziej do siebie, co mnie bardzo zaskoczyło, ale również wywołało radosny uśmiech.
Byłam wśród swoich…

Wracając do konferencji – każdy wykład, warsztat i rytuał był niesamowitym zjawiskiem, zmieniającym coś w moim wnętrzu, powodującym rozkwit nowej świadomości i wzmagający pracę z intuicją. Zawsze byłam łakoma wiedzy, dlatego z zapartym tchem słuchałam każdego wykładu, w którym miałam okazje uczestniczyć. Wiele informacji było nowych, nie dotyczących dziedzin, w których dotychczas się obracałam, jednak było to tak interesujące, że zapisywałam wszelkie przemyślenia i cytaty w moich notatkach, by pozostawić sobie na przyszłość i kiedyś być może wykorzystać.

Rytuały i pathworkingi… to było coś. Przeżywanie tych sytuacji z tak dużą grupą (około 80) pozytywnie nastawionych osób było niezwykle energetyzujące – długi czas po zakończeniu konferencji nie mogłam zejść na ziemie. Dodam również, że na jednym z rytuałów doświadczyłam czegoś tak duchowo silnego, że aż poczułam strach, jednak lęk ten był ekscytujący, niezwykły, nieziemski i zbliżający mnie jeszcze bardziej do Bogów.

Mimo długiej drogi z Krakowa do Poznania, wróciłam pełna sił, nowej wiedzy, pozytywnych myśli i nowych znajomości, dlatego chciałabym polecić każdemu takie wydarzenia, żywiąc wielką nadzieje że kiedyś znów tego doświadczę.

Nefrestim

Kilka słów o konferencji

Bardzo się ucieszyłem, gdy okazało się, że załapię się na ta konferencję. Z moja pracą nigdy nic nie wiadomo.

Z jednej strony proponowana tematyka konferencji była arcyciekawa, a z drugiej po prostu bardzo się stęskniłem za znajomymi, których nie widziałem od bardzo dawna.

To był mój pierwszy kontakt z tematami związanymi z magią enochiańską i dostałem konkretny „strzał” bardzo pozytywnych wrażeń, zarówno cielesnych jak i duchowych.

Nie spodziewałem się aż takich takich efektów. Rytuały i pathworkingi były po prostu super.

No i udało mi zachować skupienie na wykładach co w moim wypadku jest nie lada wyczynem.

Przyznam, że bardzo mnie zastanawiało jak zostaną technicznie rozwiązane niektóre aspekty związane z tłumaczeniem z polskiego na angielski i na odwrót. Trzeba przyznać, że organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Wszystko zostało przeprowadzone bardzo gładko.

Mam nadzieję, że to po prostu początek cyklicznej imprezy i będziemy mogli spotkać się w podobnym (a może dużo większym) gronie za rok. Z tego co zrozumiałem, naszym zagranicznym gościom, Kraków bardzo przypadł do gustu. Osobiście uważam, że miejsce było idealne, nie mogę do niczego się przyczepić.

Cieszy to, ze spotkałem starych znajomych i poznałem nowych wspaniałych ludzi.

Feniks został obudzony i nie łatwo go będzie ululać.

Strasznie dziękuję za miło i pożytecznie spędzony czas. Kto nie był ten ma na prawdę czego żałować.

Od organizatorów

Konferencja była naprawdę udana – od piątkowej zabawy w pubie Absynt, poprzez wykłady, rytuały i warsztaty aż do zakończenia w niedziele po południu wszyscy wspólnie budowali niesamowicie przyjazną i pełną radości, szacunku i uwagi atmosferę, przez co konferencja stała się nie tylko wspaniałą okazją do zdobywania nowej wiedzy i nowych doświadczeń, ale także do zabawy i zacieśniania znajomości i przyjaźni. Warsztaty i wykłady zaoferowane przez prelegentów były nie tylko interesujące, ale też skonstruowane tak, aby wynieśli z nich dużo zarówno ci uczestnicy, którzy stawiają pierwsze kroki w świecie okultystycznym jak i ci, którzy mają już dużo doświadczenia. Ilość próśb o zorganizowanie ponownych konferencji świadczy o tym, jak bardzo wszystkim się podobało. Ze strony organizatorów bardzo chciałabym podziękować wspaniałym wykładowcom za ich prezentacje i dzielenie się swoją wiedzą: Vivianne i Chrisowi Crowley, Melissie i Rufusowi Harrington, Krzysztofowi Azarewiczowi, Jean Fowler i Aleksandrze Jędraszewskiej; wspaniałym organizatorom i tłumaczom: Sheili, Arkowi, Mojmirze, Marzenie, Luizie. Luzie i Morganie z PFI pragniemy także gorąco podziękować za wsparcie i współpracę. Mikowi Keeling dziękujemy za stworzenie pięknej strony internetowej dla naszej konferencji i wsparcie logistyczne. Specjalne podziękowania należą się także właścicielom i pracownikom krakowskiego Absyntu – jesteśmy wdzięczni za tak miłe przyjęcie i wyrozumiałość dla naszych pogańskich zwyczajów i piosenek. No i oczywiście pragniemy niesamowicie gorąco podziękować wszystkim uczestnikom, którzy przyczynili się do wspaniałej atmosfery, którzy pomagali w rytuałach i dzielnie, wspólnie dali życie naszemu feniksowi. Niech Feniks szybuje wysoko, nich roztoczy swe skrzydła nad Polską i opiekuje się magią w naszym kraju, niechaj uzdrawia i daje siły, aby pogaństwo i okultyzm mogły się rozwiać z pasją i mądrością. Liczymy także na to, że znajomości zawiązane na naszej konferencji zaowocują przyszłymi imprezami i że była to tylko pierwsza konferencja z wielu…

 

PHOENIXRIGHTSIZE

Serdecznie zapraszamy wszystkich chętnych na nasze następne konferencje, o których będziemy informować jak tylko zaczniemy je organizować 🙂 a osoby zainteresowane Wicca zapraszamy na przyszłoroczne Wiccanisko.