Złapać uciekający Czas

Cały czas nam ucieka, jesteśmy wręcz jego niewolnikami, nie możemy się od niego uwolnić, bo, nawet z fizycznego punktu widzenia, nie możemy stanąć obok i stać się jego niezależnymi obserwatorami. Jesteśmy mu poddani. Płyniemy łagodnie do przodu wraz z nim, choć on sam czasem zdaje się pędzić, a czasem zwalniać. Czwarty wymiar. Czas.

„Trwałość pamięci” – Salvador Dali

Chciałabym napisać trochę o obecnym podejściu naukowym do czasu. Obawiam się jednak, że nie będzie to łatwe. Pojęcie czasu w naukach ścisłych zmieniało się z… no właśnie – czasem.

Na początku istnienia nauki nowożytnej opisywano czas jako stałą, niezmieniającą się wartość. Z czasem jednak przyszły odkrycia kolejne, sprawiające, że o czasie wiemy jeszcze mniej. Czas stał się względny, można go nagiąć, prawdopodobnie nawet w nim podróżować. Dzisiaj sami fizycy dochodzą do wniosku, że zrozumienie i opisanie natury czasu jest największym, jak dotąd wyzwaniem dla nauki. Są nawet tacy profesorowie, którzy twierdzą, że najważniejsze teorie fizyki dowodzą, że czas nie istnieje!

Czwarty wymiar

Cały materialny świat, jaki nas otacza, postrzegamy w 3 wymiarach. Możemy być ich obserwatorami, lecz i sami składamy się z trójwymiarowej materii, która nie jest stałą i może zmieniać się, nawet bez naszej ingerencji. Zmieniać się w czasie. To właśnie czas nazywamy czwartym wymiarem. Większość z nas nie ma wystarczająco zrozumienia teoretycznej fizyki, żeby móc sobie wyobrazić czterowymiarową przestrzeń. Przypomnijcie sobie zatem o odległości Ziemi od Słońca. Każdy promień Słońca, każdy foton przesłany w kierunku Ziemi potrzebuje aż 8 minut, żeby się na niej znaleźć. To znaczy, że gdyby Słońce nagle zgasło, moglibyśmy się opalać jeszcze kolejnych 8 minut, zanim zauważylibyśmy, że coś jest nie tak. W ten sposób możemy niejako wyznaczyć czwarty wektor.

Z tego, co udało mi się ustalić, podobną koncepcję czasu stosowali Starożytni Żydzi. Wierzyli oni, że czas jest właśnie linearny i biegnie od początku, od stworzenia świata, ku jego końcowi, Sądowi Ostatecznemu. W niektórych językach mówi się wręcz o „strzale czasu” – grot naszego wektora pędzi na wprost, w jednym kierunku.

Nie do końca możemy jednak poprzestać na idei czasu, będącego prostą linią, biegnącą od przeszłości do przyszłości. Jak to pogodzić z nie najnowszymi już dowodami Einsteina, że czas może być względny? Że może czasem zwalniać lub przyspieszać? Co z nowszymi odkryciami – czarnymi dziurami, które zaginają nie tylko masę, ale i światło a nawet czas?
Musimy odejść w takim wypadku od koncepcji czasu, jako linii, może więc krąg?

Czas cykliczny

W filozofii i religii od dawna śledzono kosmiczne cykle. Od Starożytnych Chińczyków – aż po Majów wiele kultur przyjmowało ideę czasu jako wiecznie obracającego się koła. Było to najbardziej naturalne z perspektywy ludzi żyjących ówcześnie. Powtarzające się każdego roku (tak można było ten rok wyznaczyć) wydłużanie się i skracanie dnia, wiosna nadchodząca po zimie, przybywanie i ubywanie Księżyca odbywały się i po dziś dzień się odbywają w cyklach, sterujących całą naturą. W ten sposób obserwujemy bioczas – czas biologiczny, zwany też fenologicznym. Z szerszej perspektywy bioczas można zaobserwować śledząc właśnie te cykliczne wzorce w naturze. Ona nie poddaje się ludzkim kalendarzom, ma swój rytm wyznaczany przez cykl planet, Księżyca, zmiany temperatury a nawet takie zdarzenia jak El Nino. Wszystkie one wpływają na migracje i gniazdowanie ptaków, rozwój pąków drzew, a nawet wykluwanie się owadów, a czas między tymi wydarzeniami jest zależny od nich nawzajem.

Te cykle nigdy się nie rozpoczęły i nigdy się nie skończą, tak jak koło nie ma początku ani końca, nie ma wyznaczonego punktu, do którego czas zmierza. Ale może przez pewne punkty przechodzić i w zasadzie będą to stałe punkty cyklu. Trwają one zaledwie niezauważalny moment i Krąg Czasu już biegnie dalej. Jak pełnia Księżyca, która, choć z ziemi widzimy Księżyc jako okrągły czasem nawet przez trzy noce, tak w rzeczywistości trwa jedynie moment. Łatwiej można to zauważyć z kolei obserwując Księżyc w nowiu, co jest praktycznie niemożliwe! Nów – całkowite przesłonięcie Księżyca, tak jak pełnia trwa zaledwie chwilkę. Sierp księżyca z jednej strony znika i ani się nie obejrzymy, a już widać cieniutki łuk z drugiej strony. Podobnie sytuacja się ma z porami roku, gdy w Równonoce Ziemia jest równomiernie oświetlona tylko przez moment, i już cykl toczy się dalej.

Jednak, jak to mówią, latka lecą. Każdy z nas dorasta, dojrzewa, starzeje się. Mimo, że nie ma jednej prostej linii czasowej, to jednak i w podejściu stricte cyklicznym czegoś musi brakować, tak byśmy mogli zobrazować upływ czasu. Najłatwiej jest wyobrazić sobie czas jako spiralę albo właściwie – jako sprężynę. Kiedy patrzymy na nią z boku (jak na obrazku) widzimy upływający czas i to, że przesuwając się po sprężynie płyniemy razem z tym czasem. Jednak jeśli spojrzymy wzdłuż sprężyny, zobaczymy znów koło – krąg cyklicznie powtarzających się wydarzeń. W każdym cyklu, czy to dziennym, księżycowym, rocznym, krążymy po tej sprężynie. Po każdym obrocie stajemy w tym samym miejscu – ale tylko pozornie. Cykl rozpocznie się od nowa, ale my przesunęliśmy się do przodu osi czasu. Jesteśmy już starsi, bogatsi w doświadczenie i, miejmy nadzieję, z każdym kolejnym rokiem – mądrzejsi. Ale skoro Krąg Czasu nie ma początku ani końca – to kiedy ten Nowy Rok świętować?

Kiedy wypada „Sylwester”?

Na wielu stronach i w wielu książkach przeczytacie zapewne, że wiccanie świętują odejście Starego i przyjście Nowego Roku w Samhain. Trochę w tym prawdy, ale nie do końca. Wiąże się to z celtyckim pochodzeniem nazwy i obchodów tego dnia. Obchodzone na przełomie października i listopada święto, było dla Starożytnych Celtów związane z nadejściem zimy i najprawdopodobniej wtedy właśnie żegnano poprzedni cykl i przygotowywano się na nowy. Sam zaś ten dzień nie należy ani do starego ani do nowego porządku. I jak najbardziej, wielu wiccan się z tym zgodzi.

Z moich obserwacji wynika jednak, że znacznie większą popularnością jako pierwsze święto kolejnego roku cieszy się Yule. Moment, kiedy Słońce zaczyna się odradzać wyznacza kolejny cykl i myślę, że w dzisiejszych czasach, gdy zima nie jest już dla większości ludzi realnym zagrożeniem, Przesilenie Zimowe jest dużo łatwiejszym do dobrego zrozumienia, bardziej instynktownym punktem przejścia na naszej spirali. Dodatkowo część z tych wiccan mimo to dalej traktuje Samhain jako zakończenie poprzedniego roku. Czas między tymi świętami to taki „Czas Niczyj„, nie należący ani do Starego ani do Nowego Roku, ale pozwalający na uporządkowanie spraw po poprzednim cyklu i przygotowanie się na kolejne.

Natomiast w przypadku wielu innych pogańskich religii Nowy Rok obchodzi się… wiosną. Tak też robili pierwsi wiccanie. Nowy cykl roczny rozpoczynał się od przebudzenia przyrody, zakwitnięcia pierwszych kwiatów w okolicy Równonocy Wiosennej. Podobnie część asatryjczyków, choć większość opowie się za Yule jako początkiem roku, tak z pewnością znajdą się Ci, którzy Nowy Rok obchodzą w marcu. Podobnie z resztą jak przedstawiciele wiary rodzimej, słowiańskiej – w ich kalendarzu bowiem początek roku wyznacza pierwszy wiosenny grzmot.

Myślę jednak, że trzeba sprawiedliwie przyznać – większość wiccan, czarownic i pogan rozkręca imprezy noworoczne 31 grudnia. W zasadzie, według kalendarza świąt wiccan, asatryjczyków, rodzimowierców, czy nawet chrześcijan nie jest to jakiś szczególny dzień. Ot, po prostu jak w Starożytnym Rzymie w 155 roku p.n.e. przeniesiono początek roku na pierwszego stycznia, tak jakoś większość świata się tego trzyma, a my wraz z nim. W końcu jesteśmy zwykłymi ludźmi w zwykłym świecie.
I tak jak zwykli ludzie życzymy Wam, drodzy Czytelnicy, wszystkiego najlepszego z okazji Nowego Roku, sukcesów w szkołach i pracy, szczęścia w życiu rodzinnym i miłosnym, zrealizowania marzeń oraz rozwoju Waszego Ducha i Umysłu.

Szczęśliwego Nowego Roku 2018!

Sheila

Nefre