Wiccańska przygoda – jak nie zejść na ezo-manowce, część 1

Scena z filmu „Harry Potter i Więzień Azkabanu”

Przygoda nie może być nudna i nie może być bezpieczna. Przygoda to ryzykowne, ekscytujące przeżycie. Przygody mają to do siebie, że bohaterowie od czasu do czasu znajdują się w opałach i nie zawsze z tych opałów wybrną zwycięsko. Znajdując się w niebezpieczeństwie albo wychodzą z niego cało, bogatsi o doświadczenie i mądrość, albo błądzą i nawet umierają. Przygoda pozostawia piętno i – jak każda podróż – zmienia bohatera. Czasami na lepsze, czasami na gorsze. Dużo zależy od samego bohatera, od tego, co tkwi w jego wnętrzu. Jak powiedziała moja siostra i przyjaciółka, Melissa Harrington, w czasie swojego wykładu o tym, jak odnaleźć się w Wicca, wygłoszonego wiele lat temu na konferencji PFI w Londynie:

Etap pierwszy – Powołanie

„Pierwsze kroki w Wicca mogą same w sobie stać się ciekawą przygodą. Najpierw przychodzi powołanie, ramię w ramię z nadchodzącym uświadomieniem sobie, że Inny Świat  istnieje faktycznie i obiektywnie, z wiarą w magię i ze zrozumieniem głębokich prawd zawartych w mitach i legendach. Następnie pojawia się świadomość, że nie jesteśmy sami, że istnieją inni ludzie, którzy wierzą tak. jak my i mogą poprowadzić nas podczas odkrywania dawno zagubionego duchowego dziedzictwa. Ale znalezienie właściwiej ścieżki nie zawsze jest łatwe”.

Osobiście nie szukałam ścieżki, albo może nie wiedziałam, że jej szukam. W moim wypadku ścieżka niejako znalazła się sama. Do dziś nie wiem, kiedy zaczął się pierwszy etap mojej przygody i zastanawiam się, czy przypadkiem nie zaczęłam od etapu trzeciego.  Kolejne życiowe decyzje podejmowane przeze mnie w oczywisty sposób prowadziły do miejsca i czasu, w którym zetknęłam się z Wicca po raz pierwszy i od razu wiedziałam, że to właśnie to, co mam w życiu robić. A wtedy poszczególne aspekty mojego życia, niektórzy znajomi i najcenniejsze, czasami piękne, a czasami trudne, a nawet bolesne doświadczenia, okazały się kawałkami puzzli, które nagle wskoczyły na swoje miejsce i ułożyły się w całość. Od razu gotowe.

Puzzle

Melissa ma jednak rację. Wołanie przygody podnieca i ekscytuje, ale dla setek osób, które usłyszały głos starożytnych bogów i poczuły powołanie, które na myśl o Wicca uświadomiły sobie, że wracają do domu, znalezienie odpowiedniej tradycji, a następnie nauczyciela i kowenu, było procesem skomplikowanym, trudnym, pełnym niepewności i wahania. Droga do domu bywa długa. A nawet, jeśli ten pierwszy etap okaże się łatwy, wtedy przetrwanie w kowenie i odniesienie sukcesu może okazać się dużo trudniejsze. Nie chodzi bowiem tylko o to, że bardzo łatwo dokonać złych wyborów i zejść na manowce już na początku ścieżki, ale także o to, że zbyt łatwo jest stworzyć sobie fałszywe oczekiwania względem Wicca i wiccan, jednocześnie nie będąc w stanie sprostać oczekiwaniom Wicca w stosunku do nas samych.

Powołanie to tyko początek. Dalej trzeba sobie uświadomić, że wymagana będzie od nas mądrość, lojalność, determinacja i ciężka praca nad samym sobą. Bez powołania będzie nam trudniej, jeśli go nie czujemy, nie warto sobie zawracać głowy. Każdy z nas pisze powieść swojego życia najlepiej jak umie. „Lepiej”, jeśli piszemy ją świadomie, a wybory, których dokonujemy, opierają się na pewności, wynikającej nie z arogancji, ale z wiedzy i doświadczenia – jeśli nie własnego, gdy takowego jeszcze nie mamy, to z doświadczenia i wiedzy tych, którzy mogą stać się naszymi przewodnikami. Nie bez powodu każda poważna ścieżka duchowa dysponuje nauczycielami i przewodnikami, którzy mają za zadanie przeprowadzić nas przez niebezpieczeństwa procesu inicjacyjnego. Nie bez powodu proces inicjacji podzielony jest na stopnie i rozciągnięty w czasie. Na zdobycie wiedzy, zrozumienia, mądrości, doświadczenia, potrzeba czasu.

Stare angielskie przysłowie mówi, że można przyprowadzić konia do wodopoju, ale nie można zmusić go do picia. Tak samo nie można nikogo zmusić do przyjęcia rady czy posłuchania przestrogi. Choć każdy wie, że dobra rada to cenny dar i że łatwej uniknąć błędów, gdy jest się świadomym niebezpieczeństwa, a pułapki łatwiej ominąć, kiedy wiemy gdzie się znajdują, to jednak dużo osób ignoruje dobre, szczerze darowane porady, a czasami nawet obraca je przeciwko doradcy. Takie osoby zazwyczaj schodzą na manowce, a wiccańska przygoda szybko się dla nich kończy. Mimo to nauczyciele chętnie obdarowują radami i przestrogami – nikomu nie zależy na uczniach, którzy marnują swój i nauczyciela czas. Większości z nas zależy, żeby każdemu się udało dojść tam, gdzie podąża. Rezultatem są wykłady, artykuły i rozpiski wymagań i oczekiwań względem nowych uczniów, których uniwersalny zbiór znajduje się poniżej.

Warto pamiętać, że to my decydujemy, czy będziemy bohaterem odważnym, silnym, szlachetnym, o sercu wypełnionym pięknem, honorem, pokorą, szacunkiem i radością, postacią dynamiczną, przechodzącą osobistą „duchową transformację”, czy też nasza historia będzie historią wiecznego popełniania głupstw, arogancji, fałszywej dumy, wykorzystywania ludzi, nieuczenia się na błędach, kręcenia się w kółko i niezmieniania się. W powieści pt. „Wicca” spotkać można oba rodzaje bohaterów, choć oczywiście najwięcej postaci leży gdzieś po środku. Nikt nie jest idealny, a dużo zależy od tego, kogo wybierzemy jako zaufanego przewodnika.

Etap drugi – Quest (Poszukiwania)

„Duchowa transformacja” to kluczowe pojęcie w wiccańskiej powieści. Zmiana wewnętrznego ołowiu w złoto naszej duszy nie jest procesem łatwym, dlatego Jung powiedział, że przeprowadzić nas przez psychoanalizę może jedynie osoba, która sama psychoanalizę przeszła. Tak samo przez proces inicjacji bezpiecznie może nas przeprowadzić tylko osoba, która doświadczyła tego procesu na sobie, zrozumiała go i odniosła sukces. Gdy decydujemy się kroczyć nieznaną nam ścieżką, pełną zasadzek i niebezpieczeństw, fajnie mieć ze sobą kogoś, kto tę ścieżkę zna i podpowie, które rozwidlenie prowadzi do przepaści, a które na szczyt, kiedy uważać, by nie wpaść do czarnej dziury, a kiedy lepiej wejść na drzewo, by zobaczyć większy obraz. Kogoś kto poda rękę gdy będziemy się topić. Czasami dobrze oddać się w ręce nauczyciela. Z przewodnikiem ryzyko się zmniejsza i nie trzeba wymyślać koła od nowa. Ale jak wybrać dobrego przewodnika? Skąd wiadomo, przez kogo wszechświat daje nam ważne wskazówki, a kto robi z nas idiotę? Czy starczy nam mądrości, by zadecydować, komu możemy zaufać, a od kogo lepiej trzymać się z daleka? Nikt nie zadecyduje za nas, a decyzja, którą podejmiemy, może zaważyć na całym naszym życiu. Oby była dobra.

Wiccapedia.

W swoim wykładzie Melissa radzi poszukiwaczom: „Pierwszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest skorzystanie z nowoczesnej technologii. Wygooglaj różne rodzaje Wicca, by zobaczyć, który rezonuje z twoją osobowością i doświadczeniem. Wygooglaj aleksandryjskie i gardneriańskie Wicca, eklektyczne lub tradycyjne czarostwo. Sprawdź czarostwo naturalne (Hedge Witchcraft) i samotne (solitary). Wejdź na Amazon i wstukaj te same hasła, by zobaczyć, jakie książki są dostępne i w zależności od finansów kup je albo wypożycz z biblioteki. Wstąp do Federacji Pogańskiej i udaj się na ich spotkania, czytaj ich magazyn. I przede wszystkim – daj sobie czas”.

Jeśli czytasz ten artykuł, szanse są, że jesteś na tym pierwszym etapie albo masz go już za sobą. Melissa zwraca się do angielskiego poszukiwacza, żyjącego w UK. W Polsce nie ma wielu książek o Wicca, a spotkania organizowane są tylko w paru miastach, więc wybór może być ograniczony, ale internet jest szeroko dostępny, a w nim znajdziecie sporo informacji. Istnieją strony, fora i blogi, prowadzone przez różnych inicjowanych wiccan, przedstawiające różne rodzaje i podejścia do wicca.

Jak zawsze jednak bądźcie uważni – strona wiccańska stronie wiccańskiej nie równa. Szukajcie tylko rzetelnych informacji na stronach prowadzonych przez inicjowanych wiccan i zróbcie ‘rozeznanie w terenie”, gdyż czasami ktoś, kto podaje się za inicjowanego, wcale nim nie jest. Można też spotkać osoby w wielu krajach, które choć faktycznie mają inicjację, to jednak nie przeszły odpowiednio procesu inicjacyjnego i po drodze zrezygnowały z Wicca na rzecz tworzenia własnej ezoterycznej, eklektycznej praktyki, ale chętnie używają nazwy Wicca, by dodać sobie powagi i przyciągnąć zainteresowanych.

Jeśli informacje wyczytane na wiccańskich stronach i forach oraz elektroniczne rozmowy z inicjowanymi wiccanami utwierdzą was w przekonaniu, że wicca to wasza ścieżka, zauważycie zapewne w którymś momencie, że internet, a nawet eklektyczne grupy, już wam nie wystarczają. Czas znaleźć nauczyciela i kowen.

Powiadają, że gdy uczeń jest gotowy, nauczyciel się znajdzie. Tak było w moim przypadku. Słowo daje – nauczyciel sam się znalazł. Właściwie znalazł się, zanim znalazłam Wicca. Niektóre osoby, szukające Wicca, mają podobny komfort psychiczny – spotkają pierwszych wiccan w sytuacji, która wskazuje na przeznaczenie i od razu wszyscy mają pewność, że właśnie tak ma być, że ta osoba ma nas nauczać, że ta osoba ma się od nas uczyć. Nie trzeba nic wtedy wiedzieć ani o rodzaju tradycji czy linii, ani o innych osobach w kowenie, ani o wierzeniach i przekonaniach nauczycieli, wzajemnych charakterach, nie trzeba analizować i się zastanawiać – po prostu czujemy, że to właśnie to, mamy stuprocentową pewność.

Jeśli jednak nauczyciel sam się nie znajdzie,  nie ma co siedzieć z założonymi rękami. Szukanie jest częścią stawania się gotowym. Dużo więcej osób szuka, sprawdza, analizuje i…. przede wszystkim waha się, co do wyboru. Szczególnie w miejscach, gdzie wyboru jest dużo. Pamiętajmy jednak, że nie każdy oczywisty wybór jest najlepszy. Na przykład kowen najbliższy geograficznie może się wydawać sensownym wyborem, ale po jakimś czasie może się okazać, że nie rezonuje z naszą osobowością. Innym razem kowen, który wydaje się rezonować z nami dosyć mocno i nauczyciel, który wydaje się idealny, może się okazać bardzo złym wyborem. Nawet poczucie stuprocentowej pewności co do tego, że jakiś nauczyciel jest nam przeznaczony, nie musi oznaczać, że faktycznie tak jest – możemy się mylić. Znowu powołam się na Melissę:

„Najlepszą radą, jaką mi dano, było, żebym oceniała potencjalnych nauczycieli na podstawie tych samych kryteriów, na podstawie których zdecydowałabym, czy chcę zaprosić kogoś do domu, by poznał moją rodzinę, z kim chciałabym spędzić czas w barze itp. – tacy ludzie zazwyczaj są odpowiedni na naszych nauczycieli i współ członków kowenu. Ale… nowe osoby poszukujące kowenu często owijają potencjalnego nauczyciela mgłą uroku, blasku i magii, na które taki potencjalny nauczyciel nie zasługuje. Bardzo łatwo tego dokonać, a kiedy tak się zdarzy, odbija się to negatywnie na obu stronach.  […] Alternatywnie niektórzy nauczyciele będą zachęcać studentów, by widzieli ich jako mądrzejszych niż są w istocie […] Najgorzej – czasami może się okazać, że ceniony nauczyciel jest zwykłym szarlatanem, niczym dobry oszust wyzyskującym ludzi. Ważne jest więc, by uważać i wybierać mądrze, jak z każdym innym życiowym przedsięwzięciem”.

Jak zawsze u dobrego nauczyciela w parze z zachętą idzie przestroga. Należy ryzykować, bo bez ryzyka życie jest nudne i nie posuwa się do przodu, ale należy ryzykować mądrze. Melissa wydaje się mówić: wybieraj tych, z którymi najłatwiej się dogadać i z którymi najlepiej się czujesz, tych, którzy wydają się nadawać na tych samych falach, ale jednocześnie przyglądaj się im uważnie i staraj się naprawdę widzieć ich takimi, jakimi są, a nie takimi, jakimi chcą się przedstawić. Często, jeśli coś jest zbyt idealne, to wcale nie jest prawdziwe. Pamiętaj, że ten wybór to jedna z najważniejszych rzeczy, jaką zrobisz na swojej ścieżce i wybieraj mądrze. Miej oczy szeroko otwarte zamiast szeroko zamknięte.

Ścieżki duchowe pełne są fałszywych guru. Najlepsi z nich powiedzą wam, że za guru się nie uważają, ale jednocześnie będą wymagać, byście ich jako takowych traktowali.  Zdolny oszust zaślepi ucznia swoim blaskiem, pokaże nam taką twarz jakiej szukamy, zamiast swojej własnej i ani się obejrzymy, jak zaczniemy być nim zafascynowani,  jak zaczniemy go idealizować i wpychać na piedestał. Jeśli będziemy mieli coś, czego dany szarlatan chce: pieniędzy, seksu, naszego oddania czy uwielbienia – zarzuci na nas pułapkę i postara się usidlić, a my będziemy chcieli z nim ciągle rozmawiać przez telefon czy czata, spijać mądrość z jego ust, spotykać się, jeśli to możliwe, przestaniemy myśleć, staniemy się ślepi i wpadniemy w jego sidła. A gdy mgła uroku i czaru, jakim nas zaczarował, się rozwieje – co prędzej czy później stać się musi, jak zauważa Melissa – wtedy będzie już za późno i okaże się, że zeszliśmy na manowce zanim weszliśmy na dobre na naszą ścieżkę.

O tym jak rozpoznać fałszywych nauczycieli pisał po części Verm w artykule „Nie wszystko złoto..”, ale zwracania uwagi na pewne uniwersalne światełka alarmowe nigdy nie za wiele. Gdy dokonujecie wyboru nauczyciela pamiętajcie, że:

1. Dobry nauczyciel nie szuka uczniów. Jeśli uczniowi zależy, to on powinien się postarać o to, by nauczyciel się nim zainteresował. Dobry nauczyciel nie zachęca jakoś specjalnie, chyba, że widzi, że uczeń chce prosić, ale ma z tym kłopot albo nie zna procedury i nie rozumie, że musi poprosić. Wtedy, w wyjątkowych wypadkach, można lekko zasugerować kandydatowi jaka jest procedura. Zły nauczyciel albo od razu zaoferuje uczniowi inicjację, albo będzie pracował nad uczniem tak by, ten jego wybrał, będzie zabiegał o ucznia. W pierwszej fazie znajomości często ucieknie się do praktyki zwanej „bombardowanie miłością”. Będzie kadził uczniowi, będzie mu mówił, jaki uczeń jest wspaniały, mądry, uduchowiony i idealny, a uczeń poczuje coś podobnego do zakochania – jakby odnalazł „duchowego brata” lub siostrę. Będzie obiecywał i obdarowywał, np. poświęci uczniowi bardzo dużo czasu, będzie wyrozumiały – jakby trenował sobie zwierzątko, zasypie ucznia miłością, aby utrudnić mu zachowanie, którego w późniejszym etapie tolerować nie będzie.

2. Dobry nauczyciel nigdy nie bierze pieniędzy za energię i czas, jaki wkłada w nauczanie, uzdrawianie itp. Jeśli ktoś chce zbijać forsę na duchowości, zazwyczaj jest to znak, że nie o duchowość mu tak na prawdę chodzi, a raczej o status, podziw i zarobek jaki można dzięki niej zdobyć. Jedną z podstawowych różnic pomiędzy Wicca, a tym, co nazywa się żartobliwie „ezo-mezo-new-agem”, jest to, że wiccanie nie biorą pieniędzy za swoje „usługi”, a szarlatani cenią się, aż za bardzo – przy czym cena ani w jednym ani drugim wypadku nie odzwierciedla wartości. Zwracaj więc uwagę na to, czy twój nauczyciel zarabia na duchowości – gdy materialne korzyści wchodzą w grę, istnieje duża szansa, że ty też możesz w jakiś sposób być kiedyś wykorzystany.

3. Dobry nauczyciel zakorzeniony jest w tradycji, z której wynika spójność nauczania. To, czego uczy, ma ręce i nogi, ma sens, jedno z drugiego wynika i tworzy całość. Taki nauczyciel nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania. Raz, że nie jest geniuszem, a dwa, wie, że niektóre odpowiedzi trzeba odkryć samemu, więc nie poda nam wszystkiego na talerzu, ale mimo to widać będzie, że uczy pewnego uporządkowanego systemu, który pozwala nam na rytualne akcje i magiczne przemiany. Bez systemu tworzy się chaos. Zły nauczyciel, który nie jest w stanie przekazać tradycji, bo jej nie zrozumiał i woli własną „ezo-mezo” praktykę, będzie często zmieniał koncepcję, nazwę praktyki i metody nauczania. Często będzie przeczył sam sobie i nie będzie w tym spójności, a nam zrobi się mętlik w głowie i chaos w życiu. Od takiego nauczyciela możemy się nauczyć co najwyżej jak nie nauczać.

4. Dobry nauczyciel żyje tym, czego uczy. Jego słowa i nauki znajdują odzwierciedlenie w jego działaniach, więc warto przyglądać się temu, jak traktuje innych: czy dobrze czy źle, a jeśli źle, to z czego to wynika. Czasami ktoś wyczerpał wszystkie szanse dane przez nauczyciela i po prostu nie zasługuje na więcej. Warto sprawdzić, jak ktoś, kto uczy o jedności wszystkiego, zachowuje się w stosunku do słabszych i tych, którzy mają mniej szczęścia w życiu. Zły nauczyciel myśli raczej tylko o sobie, a innych traktuje instrumentalnie lub dobrze, jeśli mu są potrzebni. Gdy nie są potrzebni, lub zaczynają sprawiać kłopoty, pozbywa się ich. Często bez wyjaśnienia. W ten sposób gra na ludzkich uczuciach, staje się panem czyjegoś życia, a lubi taką przewagę nad innymi. Potrafi wzbudzić w nas najwspanialszą nadzieję na wspaniały rozwój, a potem zburzyć wszystko i pozostawić nas leżących w gruzach. Uważnie obserwuj zatem, czy piękne słowa nauczyciela idą w parze z jego czynami.

5. Dobry nauczyciel nie wymaga łączenia seksu z grupową praktyką duchową, ani nie zachęca do takiego działania. Nie znaczy to oczywiście, że seks nie ma nic wspólnego z duchowością – jak najbardziej może mieć i z duchowością i z magią. Ale nawet w Tantrze, odwrotnie do panującego przekonania, seks jest tylko niewielką częścią praktyki i stosowany jest na najwyższych poziomach wtajemniczenia i tylko w przypadku Tantry lewej ręki, kiedy mistrzowie używają go wcale nie dla przyjemności. W grupach, w których seks jest wymagany od uczestników – co tu dużo mówić – nie o duchowość chodzi, ale o seks, fantazje i niezaspokojone potrzeby nauczyciela i być może niektórych członków. Duchowość staje się przykrywką/wymówką. Z doświadczeń wielu takich grup wynika, że na seksie się zazwyczaj kończy, a grupa się przez seks rozpada. Co szarlatanom nie przeszkadza – zawsze znajdą się nowi naiwni.

W szczególnym niebezpieczeństwie są pary, które do takiej grupy dołączają. Jeśli grupę prowadzi drapieżny lider, będzie faworyzował kobietę z pary i powolutku, powolutku może doprowadzić do tego, że mężczyzna, który z nią dołączył, poczuje się odsunięty albo jego partnerka odsunie go na rzecz lidera. Podobnie ma się sytuacja, kiedy mamy do czynienia z seksualnie drapieżną liderką. Będzie faworyzowała mężczyzn i doprowadzi do rozpadu związku, jeśli będzie mieć ochotę na mężczyznę na wyłączność. Oczywiście będzie ostrożna i nie będzie nic robiła w oczywisty, łatwy do odkrycia sposób. Jeśli już kogoś usidliła, to ma czas.

Nie jestem przeciwna tworzeniu się grup poliamorycznych i organizowaniu sex party co noc, jeśli wszyscy uczestnicy tego właśnie chcą i nikt na tym nie ucierpi. Dla osób, którym to odpowiada, taka seksualna wolność i zjednoczenie mogą mieć nawet wymiar duchowy. Problem w tym, że ludzie zazwyczaj tylko myślą, że są gotowi na takie praktyki i potem okazuje się, że cierpią lub ktoś przez nich cierpi. Tworząc taką grupę, warto być uczciwym i nie mamić nikogo duchowością. Lepiej szczerze przyznać, że chodzi o seks, a wtedy każdy będzie wiedział na czym stoi, czego się od niego oczekuje i wiele osób nie poczuje się oszukanymi.

6. Dobry nauczyciel będzie szczery, a to oznacza, że nie zawsze będzie miły. Nauczanie to nie zawody na to, kto jest najpopularniejszy. Tak, już w tej początkowej fazie nauczyciel może powiedzieć rzeczy, które nie będą się potencjalnemu uczniowi podobać i to może dotyczyć samego ucznia, jak i innych osób z otoczenia. Bardzo często szczycimy się tym, że cenimy sobie szczerość, ale gdy ktoś szczerze nam powie prawdę, której nie chcemy zaakceptować, obracamy to przeciwko niemu. Dzieje się tak szczególnie w przypadku krytyki, dobrych rad i ostrzeżeń. Tymczasem dobry nauczyciel może zaryzykować swoją opinię, aby ostrzec poszukiwacza przed innymi ludźmi lub/i popełnieniem błędów i często wybiera takie działanie, bo działa dla dobra ucznia, a nie swojego, i wie, że każdy uczeń ma przed sobą wiele innych błędów, których uniknąć się nie da.

Przykład z życia wzięty (takie są najlepsze, bo dużo nas uczą): z siedem lat temu zauważyłam, że jedna z moich uczennic, wraz z koleżanką, zainteresowała się charyzmatyczną nauczycielką z innej ścieżki. Nauczycielka wydawała się im wspaniała i szybko została wyidealizowana przez zachwycone nią osoby. Tymczasem dla mnie oczywistym było, że kobieta ta ma jakieś poważne zaburzenia psychiczne, więc uczciwie przestrzegłam uczniów. Zamiast przyjąć moją radę i ostrożnie wybadać, czy przypadkiem nie mam racji, osoby przestrzeżone obróciły sprawę przeciwko mnie. Pojawiły się zarzuty, że jestem zazdrosna, złośliwa i źle mówię o innych. Zaczęła się nagonka internetowa, którą niektórzy mogą jeszcze pamiętać. Po kilku miesiącach okazało się, że miałam rację, a nauczycielka faktycznie leczyła się u psychiatry. Ludziom, którzy zaufali jej i poprosili o naukę, mogła narobić dużo krzywdy. Zadaniem nauczyciela jest ostrzegać, bo świadomość niebezpieczeństwa pozwala nam na podjęcie lepszych decyzji i nie ma to nic wspólnego z zazdrością. Takie oskarżenia mogą wynikać z projekcji. Jeśli ostrzeżenie zignorujemy, przynajmniej wiemy, że ryzykujemy świadomie.

Merlin i Vivien

Dodatkowo dobry nauczyciel wie, że idealizowanie nauczyciela na pierwszym etapie to dosyć popularne zjawisko – w pewnym sensie jest dobre, ale może prowadzić do wielkiego zawodu, gdy nauczyciel okaże się tylko człowiekiem. Melissa Harrington w swoim wykładzie pisała o tym tak: „Łatwo wyidealizować sobie nauczyciela, ale gdy nowy uczeń rozwija się w swojej praktyce i zrozumieniu, koniec końców odkrywa też, że ceniony nauczyciel jest jedynie człowiekiem. Nauczyciel ten może być jednym z najlepszych nauczycieli, jacy istnieją i naprawdę mocno się starał, spędzając lata na przekazywaniu swej wiedzy, a wszystko to może się nie liczyć, kiedy uczeń zaczyna obwiniać go za to, że ten nie jest Merlinem czy Morganą, jaką uczeń sobie wyobraził”.

Każdy dobry nauczyciel się z tym spotkał i dlatego dobry nauczyciel nie udaje kogoś, kim nie jest i nie ukrywa swoich wad. Szarlatan natomiast nie będzie szczery z potencjalnym uczniem. Przedstawi się w jak najlepszym świetle – wyczuje intuicyjnie, czego potrzebuje potencjalny uczeń i stanie się odpowiedzią na wszelkie jego potrzeby. Będzie hojny, wspaniałomyślny i idealny, obdaruje nas miłością (patrz „bombardowanie miłością” powyżej), ale potem sobie to wszystko odbierze – z nawiązką.

Wybierając nauczyciela i kowen, jesteśmy w niebezpiecznym miejscu swojej przygody. Całe nasze życie może zależeć od tego jednego wyboru. Jeśli wybierzemy dobrze, możemy sobie otworzyć furtkę do wspaniałej przyszłości, a nasza przygoda potoczy się pięknie, choć nigdy nie będzie wolna od problemów, niebezpieczeństw i ryzyka. W końcu jest przygodą. Jeśli wybierzemy źle, możemy rozbić swoją miotłę na najbliższym drzewie i skończyć swą przygodę z Wicca, zanim ją na dobre zaczniemy. Możemy zostać zniszczeni przez złego nauczyciela i już zwyczajnie nie chcieć szukać dalej. Możemy mieć problemy psychologiczne i życiowe po pobycie w złej grupie, bo magia, jaką robimy działa na każdy aspekt naszego życia, a nauczyciel ma na nas niesamowity wpływ.

Nietrafny wybór nie musi mieć tak dramatycznych konsekwencji i nie zawsze musi oznaczać, że wybraliśmy złego nauczyciela. Może się zdarzyć, że wybierzemy dobrego i cenionego nauczyciela, który jednak nie odpowiada nam z różnych względów. Tak samo nauczyciel może przyjąć ucznia, który nie do końca odpowiada jemu, ale który wyraźnie ma potencjał. Nauczyciel też może się mylić i przyjąć kogoś, kogo nie powinien. Nie tylko uczeń ryzykuje. Dla nauczyciela każdy nowy uczeń to dodatkowe ryzyko. Ryzyko, które zazwyczaj podejmuje się z miłością i które często okazuje się być nagrodzone. Czasami jednak nauczyciel też cierpi przez ucznia. Ostatnio pisała o tym Maxine Sanders na swoim blogu:

“Gdy przychodzi do nas wyjątkowy student, w sercu nauczyciela budzi się nieporównywalna do niczego radość. Całą jego istotę zalewa powódź radosnego oczekiwania, a kiedy nadejdzie odpowiedni czas, zaczyna się ciężka praca…”, a potem, gdy pojawią się problemy: „Magia jest zagrożona, prawie poświęcona, przez wywyższającą się małostkowość ego ucznia pod wpływem danej chwili.”

Obojętnie, czy wybierzemy złego nauczyciela czy po prostu nie dobierzemy się z dobrym nauczycielem – wynik może być ten sam. Nasza przygoda z Wicca może się skończyć, bo nie tylko stracimy wybraną grupę, ale często nawet przekreślimy swoje szanse na przyszłość z innymi grupami. Musimy bowiem pamiętać, że tak, jak my obserwujemy i analizujemy potencjalnych nauczycieli, tak i nauczyciele obserwują i analizują potencjalnych uczniów. Nasze wybory świadczą o tym, jakimi osobami jesteśmy i nauczyciele oceniają nas na ich podstawie. Mało który nauczyciel chce uczniów, którzy nie słuchają dobrych, mądrych rad, którzy nie ufają jego osądowi i którzy dokonują niedobrych wyborów. Dlatego wybranie mądrze już za pierwszym razem jest ważne.

No dobrze, przeprowadziliśmy z potencjalnymi nauczycielami i różnymi wiccanami długie rozmowy, odkryliśmy podobieństwa i różnice, dowiedzieliśmy się, jak są doświadczeni, czy są szanowani przez uczniów i innych nauczycieli, obejrzeliśmy ich sobie w gronie innych doświadczonych wiccan i wiemy, że są cenieni przez własnych nauczycieli lub nie (chyba jedyny wyznacznik, jaki daje nam pewność, że wybieramy dobrego arcykapłana lub arcykapłankę). Zapytaliśmy ich o tysiące rzeczy i mamy pewność, że wiedzą o czym mówią, to, co mówią, wydaje się spójne, znają swoją tradycję i potrafią ją przekazać  – w końcu dokonujemy mądrego wyboru i decydujemy się na dobrego nauczyciela i kowen. Zostaliśmy nawet przyjęci. Nie zeszliśmy na manowce.

Teraz jednak zaczyna się poważna praca, wspinaczka do celu i pojawiają się kolejne niebezpieczeństwa w naszej przygodzie. Jeden quest się skończył, lecz od razu zaczyna się następny: przygotowania do inicjacji, a wraz z nimi wypełnianie zadań danych nam przez arcykapłanów. Uczenie się, jak zostać wiccaninem nie tylko z nazwy, ale jak uwewnętrznić ścieżkę tak, by manifestowała się przez nas.

Swoje oczekiwania wobec nowej ścieżki, nauczyciela i kowenu zapewne dobrze znamy. Warto jednak wiedzieć, czego wymagać i oczekiwać będą od nas nauczyciele oraz bracia i siostry z kowenu. Być może wtedy łatwiej jest nam się zdecydować, czy chcemy tym wymogom i oczekiwaniom sprostać, a także, czy nasze oczekiwania nie doprowadzą do rozczarowania. Znając wymagania, możemy zadecydować, czy chcemy je spełniać czy nie – znowu zaoszczędzimy bólu serca i cierpienia sobie i innym w kowenie. Musimy zastanowić się i zdecydujemy, czy jesteśmy gotowi zrobić wszystko, by okazać się godnym czy raczej wolimy nie musieć nic nikomu (w tym sobie) udowadniać i żyć bez czyichś wymagań, testów i pracy nad sobą, czy wolimy pozostać wygodnie takimi, jakimi jesteśmy i żyć po staremu, czy też podejmiemy próbę wyjścia poza strefę naszego komfortu i zgodzimy się zmienić – od tego zależy kolejny etap, o którym opowiemy w następnej części.

Agni

Arek