Tajemnica Imienia

Mit otwiera świat na wymiar tajemnicy, na zrozumienie, że ta tajemnica leży u podłoża wszelkich form. Kiedy przez wszystkie rzeczy przeziera tajemnica, wszechświat staje się jakby świętym obrazem. Żyjąc tu, w swoim rzeczywistym świecie, w każdej chwili nawiązujesz łączność z transcendentną tajemnicą.

J. Campbell

Tajemnica jest podstawą wicca. Nie liczba czy natura bogów (spytaj o te rzeczy dowolnego wiccanina, a uzyskasz odmienną odpowiedź). Nie motto „czyń wedle swej woli, dopóki nie krzywdzisz nikogo” (spotkałam zbyt mało wiccan kierujących się ta poradą, aby uznać ją za nasz wyróżnik). O praktykach i wierzeniach wiccan napisano wiele, szczególnie od czasu rozpowszechnienia Internetu. Choć przeczytać można wiele, tajemnica nie została tak zupełnie odkryta. Jest podstawą, tym, co ukrywamy za zasłoną codzienności. Tajemnica jest u źródła wicca. Odważne twierdzenie, zdaję sobie z tego sprawę i już spieszę z wyjaśnieniami.

Weźmy za przykład coś, zdawać by się mogło, prozaicznego: imię, rzecz podstawową, wyróżnik, istotę. Imię poniekąd kształtuje to, kim się stajemy. Jest jak drogocenna szkatuła, w której przechowujemy sekret sekretów. Czy słyszeliście o Arce, która w Starym Testamencie miała zawierać tajemne imię Boga? Najświętsza świętość, imię niewypowiadalne, nieznane nawet najwyższym kapłanom? JHVH, tylko tyle o nim wiemy. Ponoć prawidłowe wypowiedzenie tego imienia miało zapewnić władzę nad światem. A może znacie mit o Ra i Izydzie? W starożytnym Egipcie wierzono, że imię jest źródłem mocy każdej istoty. Izyda podstępem zdobyła prawdziwe imię boga. Wszystko, co żyło, zostało stworzone mocą słowa Ra, a znając jego imię, Izyda stała się panią magii. Zdobyła władzę nad bogiem i pośrednio, nad światem.

Przenieśmy się nieco w czasie, z upływem którego tradycja tajemnicy bynajmniej nie zaginęła. AA, magiczna organizacja Aleistera Crowleya, nie jest znana pod swą pełną nazwą. Czasem ktoś próbuje nazwać nienazwane. Jedne nazwy przyjmują się w powszechnej świadomości bardziej niż inne. Podobnie jak w przypadku najświętszego imienia Boga Izraela, AA również posługuje się tu czwartą mocą Sfinksa. Ponoć tylko adepci znają prawdziwą nazwę zakonu.

W naszej wiccańskiej linii każdy inicjowany wybiera magiczne imię. W zgodzie z tradycją zaczerpniętą z zakonów magicznych imię to jest zwykle aspiracją, nieco uproszczoną wersją motta wybieranego przez aspirantów Złotego Brzasku czy wspomnianego AA. Imię to używane jest wyłącznie w kręgu, a za użycie świeckiego imienia podczas rytuałów grozi sroga kara. Choć zwykle prostsze niż Vi veri universum vivus vici („mocą prawdy podbiłem wszechświat za życia”), magiczne imię odnosi się do podobnej zasady: aby wydobyć to, czym chcemy się stać.

Imię magiczne jest jak ziarno, które zobowiązujemy się podlewać przez regularną praktykę, w nadziei że wykiełkuje i wyda plon. Wystawione na pustynię codzienności miałoby szansę jedynie na ususzenie. Tajemnica związana z imieniem jest ukłonem w stronę nie tak zamierzchłych czasów, gdy bycie czarownicą nie było jeszcze popularne i fakt ten należało raczej zachować dla siebie. W przeciwnym wypadku ryzykowało się drastycznym skrócenie życia przez spalenie lub utonięcie.

Używanie magicznego imienia przenosi nas również ze sfery profanum w granice sacrum. Oto ja, Alex, nie jestem już tą samą istotą co w życiu codziennym, staję się kimś, kto za chwilę spotka się twarzą w twarz z bogami. Zmiana imienia jest w tym kontekście jak odgłos miotły na samym początku rytuału, przenosi nas do świata „pomiędzy światami”.

Magiczne imię jest niematerialnym odpowiednikiem jednego z narzędzi czarownic – białego noża. Używany tylko do celów magicznych, w kręgu, jednak ostry i precyzyjny, potrafi wyryć trwałe wzory na tkaninie naszego życia. Wzory te tworzy się w kręgu, jednak rezultaty widoczne będą poza nim. Każda czarownica musi przed inicjacją usiąść i zastanowić się, czego tak właściwie od wicca oczekuje, a następnie zamknąć to oczekiwanie w jednym słowie. Imię to zazwyczaj towarzyszyć nam będzie przez całą naukę, chyba że stwierdzimy, iż aspiracja zmieniła się na tyle, że już nas nie określa, wypełniła się, lub zmieniliśmy kierunek na bardziej właściwy. Błądzić jest w końcu rzeczą ludzką.

Przejdźmy jednak na szerszy poziom: co z nazwą kowenu? Tutaj sprawa jeszcze się komplikuje. Podróż jednostki jest wyprawą w nieznane, jednak podróż grupy, gdzie każdy jest przecież swoim własnym kosmosem, jest rzeczą niemal nie do ogarnięcia. Każda początkująca arcykapłanka ma przed sobą trudną misję: określić motto dla grupy, której jeszcze nie ma. Jest to jak rysowanie ram dla obrazu, który zamierzamy dopiero wspólnie namalować. To wokół tych ram rozwinie się wkrótce egregor, to wokół nich zaczną tkać się pojedyncze nici, które złożą się na grupowy umysł kowenu. Czarownica może zmienić indywidualne imię. Z imieniem kowenu tak łatwo już nie jest.

W naszej linii, Whitecroft, mamy już nieco łatwiej, rama została wytyczona na początku i wszystkie koweny będą w stanie rozpoznać się dzięki wspólnemu trzonowi nazwy. W Polsce, gdzie koweny Whitecroft są tylko trzy i wszyscy doskonale się znają, nie stanowi to tak sporego wyzwania, jednak na świecie jest nas zbyt dużo, aby każdy każdego znał. Dzięki wspólnemu trzonowi mamy poczucie przynależności do większej społeczności. Jest to jak rama, w której znajdują się mniejsze ramy poszczególnych kowenów.

Imię kowenu w naszej linii jest tak samo święte jak indywidualne imię czarownicy. Granica pomiędzy promulgacją a tajemnicą – tak delikatna w religiach inicjacyjnych, w których to postulant znajduje kapłana – zostaje zachowana. Niemal wszyscy czytający ten artykuł wiedzą, że Agni, która mieszka w Anglii, i Sheila, która mieszka w Warszawie, mają swoje koweny w linii Whitecroft. Jednak czy ktokolwiek usłyszał od nich publicznie rzecz, wydawałoby się, podstawową? Jak nazywają się ich koweny? No właśnie.

Gdy kowen staje się znany a, ze względu na swą długą historię, jest w nim więcej arcykapłanek, sprawa staje się

bardziej skomplikowana. Zaczęto taki kowen opisywać miejscem, w którym się spotyka. Ot, na przykład „New Forest”, „Bricket Wood” czy właśnie „Whitecroft” (które później stało się linią). Jest to zewnętrzne, świeckie imię kowenu, wtórne i czysto pragmatyczne. Z tej perspektywy kowen Agni mógłby być znany jako Hare Crescent, kowen Sheili jako kowen Muranów, mój zaś jako High Trees. Być może pod takimi nazwami będą kiedyś znane, jednak nazwy właściwe pozostaną objęte tajemnicą.

Znać czyjeś imię to zdobyć nad nim władzę – głoszą mity ze wszystkich stron świata. Znać swoje imię, należałoby tutaj dodać, to zdobyć władzę nad samym sobą. Doskonałe zaufanie w wicca, o którym tyle już powiedziano, to ufność, że możemy wyjawić sobie wzajemnie sekret swej najgłębszej istoty i nikt z naszych sióstr i braci nie wykorzysta go przeciwko nam. To najpiękniejsza tajemnica tajemnic.

Alex Black (Driada)

Arek