Kiedy liście na drzewach żółkną, a powietrze wypełnia chłód, naturalnie nasze myśli zwracają się w stronę przemijania. Chociaż wiemy, że za kilka miesięcy wszystko znów się zazieleni, w takich momentach często o tym zapominamy. W najciemniejsze zimowe dni zdaje się, że ciepło już nigdy nie powróci. W tym czasie wyciąga do nas rękę trzecia postać Bogini: Starucha. To Pani Śmierci, ale także Bogini Mądrości o siwych włosach, najstarsza z matek, ta, która dała życie wszystkiemu. Od nas zależy więc, jak ją zrozumiemy i jaką nawiążemy z nią relację.
UBYWAJĄCY KSIĘŻYC
Jak każda z twarzy Potrójnej Bogini, i ta kojarzy się z Księżycem. Dziewica była sierpem rosnącego Księżyca, Matkę symbolizowała Pełnia, a Starucha również jest sierpem, tyle że Księżyca malejącego. Jej aspekt jako Bogini śmierci można tu powiązać z sierpem, będącym narzędziem, którym ścina się trawę i dojrzałe zboże. Symbolika zazębi się z sabatową Boginią-Matką, zabijającą swego małżonka, by mógł swą krwią zrosić ziemię i przedłużyć życie ludzi.
Starucha to bardzo magiczny aspekt Bogini, ponieważ wiąże się ją z wizerunkiem Baby Jagi. Niektórzy twierdzą wręcz, iż znana z folkloru stara wiedźma stanowi echo kultu Bogini. Magia, czyniona podczas ubywającego Księżyca to ta, której celem jest odcięcie czegoś, zniszczenie (na przykład chorób czy nieodpowiednich nawyków). To także myśl wysyłana w stronę tej części kręgu życia, jaką jest śmierć. Nieodłącznie jest to także aspekt kojarzony z odnowieniem, bowiem wiemy, że Księżyc ponownie pojawi się na niebie, a Bogini znów rozpocznie swój cykl.
Mówiąc o trzeciej „fazie” Bogini, często myśli się o tych żeńskich bóstwach, które niekoniecznie są stare (jeśli chodzi o ich wygląd), ale które po prostu oddają znaczenie owej trzeciej fazy. Zaliczyć można do nich Hekate (bardzo stara, jeśli chodzi o historyczność kultu, ale wcale nie ukazywana jako kobieta w zaawansowanym wieku) – panią rozdroży i magii, tę, której cześć, zgodnie z zapiskami Apulejusza, oddawały starożytne wiedźmy. Inną Boginią, wiążącą się z tym aspektem, jest Cerridwen. To celtycka Bogini-czarownica, która w magicznym kotle przez rok i jeden dzień ważyła swój eliksir mądrości. Wreszcie to Kali, hinduska Bogini śmierci, ale przez swoich wyznawców nazywana Matką i uosobionym Brahmanem, żywym Absolutem.
DORADCZYNI
Zgodnie z teorią Junga istnieją dwa najpotężniejsze archetypy: Wielka Matka oraz Mędrzec. W książce „Wicca: The Old Religion in the New Age” Vivianne Crowley dodaje do tego drugiego jego żeński odpowiednik: Starą Mędrczynię. Właśnie z nią można utożsamić Boginię-Staruchę, co ma odzwierciedlenie nie tylko w archetypach zbiorowych (stare szamanki, rządzące społecznościami plemiennymi; nestorki rodów, u których szuka się porad; długoletnie królowe-matki), ale także na poziomie indywidualnym, tym, gdzie archetypy zaczynają grać swe role w naszym umyśle i nieświadomości.
Wiccańskie nauczanie, jak zapewne większość z Was wie, zawiera w sobie trzy stopnie inicjacji. Na pierwszym uczeń jest właśnie tym: uczniem. Pyta, błądzi, szuka porad. Drugi stopień rozpoczyna proces powolnego odchodzenia od stanu, w którym nauczyciel trzyma za rękę i niesie przed nami latarnię. Doprowadza nas do rozwidlenia, wręcza latarnię i pozwala dalej eksplorować ścieżkę samemu, trzymając się z boku, zawsze jednak będąc na wyciągnięcie ręki, gdy zajdzie taka potrzeba. Uczeń zaczyna jednak kroczyć ścieżką indywidualną, szukając pomocy w samym sobie. Kapłanka drugiego stopnia może stać się „matką kowenu”, kapłan – jego „ojcem”, jednak dopiero bliżej trzeciego stopnia w pełni wyjawia się aspekt Mędrca lub Mędrczyni. Po spotkaniu z tą niezwykłą istotą we własnym umyśle, kapłani i kapłanki wiedzą już, że odpowiedzi kryją się w nich samych.
Starucha jest niezwykła, ponieważ w sposób naturalny zawiera w sobie pozostałe dwie twarze Bogini nie jako potencjał, ale jako coś, czym faktycznie już była. Wzbogacona o te doświadczenia, może służyć nam swoją radą. Jest jak wyrocznia, jednak nie taka, jak rozumieli to starożytni Grecy („nie ważne, co zrobisz, i tak czeka cię przewidziany koniec”), ale raczej taka, która pozwala zobaczyć siebie w odpowiednim świetle, a potem kroczyć dalej. To prawdziwa pocieszycielka i pomocniczka.
ILE LAT MA BOGINI?
Jeśli prześledzimy pogańskie kultury, wcale nie znajdziemy w nich wielu Bogiń, ukazywanych jako stare. Owszem, znajdziemy takie, które są stare, jak Gaja czy Rea, ale wcale niekoniecznie ukazywane jako takie. Bóstwa pogańskie mają bowiem zwykle dar wiecznej młodości i to raczej ich charakter oraz relacje rodzinne określają ich wiek. Tym sposobem Boginie babki są też matkami, a w świecie ludzkim często zapominamy, że choć kobieta ma już wnuki i nie może rodzić, nadal pozostaje czyjąś matką.
Oczywiście brak licznych przedstawień wiekowych bóstw ma podłoże w długości życia naszych przodków. Ich oczekiwany wiek życia był często o połowę krótszy od naszego, a przedwcześnie umierały często kobiety, głównie z powodu komplikacji związanych z rodzeniem. Trudno się więc dziwić, że stara egipska wojownicza Bogini Neit,
którą można by śmiało nazwać Babką Bogów (niektóre mity podają, że to ona stworzyła świat), wcale nie wygląda na starą. Kiedy się jednak o niej pomyśli, trudno oprzeć się poczuciu pewnej atmosfery odwieczności i powagi. Jako matka Ra, Neit służyła radą innym bóstwom i wszystkie musiały się z nią liczyć. Można powiedzieć, że była „nestorką” rodziny egipskich Bogów.
Ciekawą postacią jest też Babka-Pająk z mitologii Indian z plemion Pueblo, Navajo czy Hopi. Uważa się ją za stwórczynię ziemi oraz gwiazd, a jej imię traktowane jest przez niektórych podobnie jak imię hebrajskiego Jahwe: wolno wypowiadać je tylko w trakcie ceremonii religijnych, natomiast podczas zwyczajnych rozmów mówi się o niej jako Starej Pajęczej Kobiecie. Dla przedstawicieli Czoktawów Babka-Pająk pełni dodatkowo rolę podobną do Prometeusza: ofiaruje ludziom ogień. Mimo jej pajęczych (a więc ludziom Zachodu często kojarzących się źle) konotacji, jest to więc istota, która nie tylko stwarza, ale dodatkowo opiekuje się swoim stworzeniem.
Jeśli chodzi o mieszkańców Ameryki Południowej, niezwykle ciekawą Boginią wydaje się Itzpapalotl. Podobnie jak wiele azteckich bóstw, budzi ona postrach, jednak niczym Potrójna Bogini wiccan występuje w kilku formach. Ukazywano ją jako uwodzicielską, piękną kobietę albo przerażającą Boginię o twarzy szkieletu. Nosi skrzydła: piękne, motyle lub też ciemne skrzydła nietoperza, a samo jej imię oznacza Obsydianowego Motyla. To królowa azteckiego raju, do którego trafiać mieli zmarli Aztekowie (jego nazwę, Tamoanchan, tłumaczy się czasem jako „Szukamy swego domu”). Z uwagi na jej przerażającą naturę, wielu wyznawców Potrójnej przypisałoby ją do trzeciej twarzy Bogini, choć należy tu zaznaczyć, iż oryginalnie większość z omawianych w tym artykule bóstw ani nie należała do trójc ani nie stanowiła aspektów innego, szerszego bóstwa. Wiccańskie koncepty są jednak dość uniwersalne, dlatego wielu wiccan ma tendencje, by przypisywać do nich różne Boginie i różnych Bogów.
ŚMIERĆ
Wydaje mi się, że w pewnym momencie życia łatwiej jest nam zaakceptować śmierć. Paradoksalnie wcale nie wtedy, gdy się do niej zbliżamy, ale właśnie w czasie, gdy jesteśmy młodzi. Jest tak dlatego, że nie ma ona dla nas wtedy znaczenia realnego, a bardziej symboliczne. Wiemy, że kiedyś, gdzieś, będzie na nas czekać, ale wcale nie zdajemy sobie z tego sprawy w sensie dosłownym. Gdybam, że im jest się starszym, tym bardziej prawdziwa staje się śmierć i być może tym trudniej ją zaakceptować, bo nie patrzy się na nią już jako koncept, ale coś, co przychodzi do domu, do naszego ciała, i zamieszkuje w nim na chwilę, odbierając życie na zawsze.
Albo nie na zawsze.
Kiedy myślę o tej Bogini, jaką jest sama Śmierć, przed oczami staje mi nie tylko Kali z wystawionym językiem czy nordycka Hel, której twarz w połowie jest przegniła, a w połowie żywa, obrazując dychotomię, leżącą w sercu wielu pogańskich misteriów. Jednak w kontekście Staruchy przychodzi mi na myśl przede wszystkim pomarszczona Baba Jaga, trzymająca w ręku jabłko. To postać, której lękamy się jako dzieci; nauczono nas, by nigdy tego jabłka nie przyjmować. A jednak jest ono owocem życia, owocem samej Bogini, Matki i Stworzycielki. Ofiarując je nam, Starucha składa obietnicę, że śmierć, którą reprezentuje, nie jest końcem, że prowadzi nas do nowego życia.
Bo w pogaństwie, mimo że szanujemy śmierć, a nawet w pewnym sensie czcimy ją, i tak skłaniamy się w stronę życia. W stronę życia skłaniają się też nasi Bogowie. Trwają po wsze czasy, ponieważ są zmienni, a śmierć akceptują jako konieczną część tej zmienności i środek, służący temu, by żyć wiecznie.
Starucha przejdzie przez bramę śmierci, zostanie odnowiona i zalśni znów na niebie jako Panna, córka nowego życia.