Nie wszystko złoto…

Wiele lat temu na naszym forum pojawił się temat o grupowych egregorach, o tym jak są kształtowane i jak wpływają na każdego członka grupy. Z tej dyskusji wyłoniła się z kolei rozmowa o nauczycielach z zaburzeniami osobowości: psychopatach, narcyzach, osobowościach granicznych i innymi, nauka u których nie tylko może nie przynieść nic dobrego, ale wręcz może negatywnie odbić się na całym życiu osoby, która weszła do prowadzonej przez takiego nauczyciela grupy. Zgłaszały się wtedy do mnie osoby, które czuły, że ktoś z otoczenia jak wampir wysysa z nich całą energię i chęć do życia; osoby, które z rytuałów wychodziły wymęczone i wypompowane; osoby, którym waliło się życie prywatne – zarówno pod względem związków jak i finansów. A wszystkie negatywne zmiany zaczynały się pojawiać wraz z przystąpieniem do grupy prowadzonej przez osobę o zaburzeniu osobowości. Oczywiście nie zawsze przynależność do takiej grupy musi odbijać się na finansach czy życiu rodzinnym, ale bardzo często manipulacje lidera grupy powodują, że członkowie cierpią psychicznie – warto więc wiedzieć jak rozpoznać takie podejrzane grupy czy liderów, na co zwracać uwagę wybierając nauczycieli i jak sobie z tym poradzić. Niestety środowisko różnych ścieżek duchowych przyciąga zarówno ludzi fantastycznych jak i sporo osób z zaburzeniami osobowości, tych ostatnich najczęściej przyciąga możliwość zostania liderem jakiejś grupy zbłąkanych duszyczek – i stworzenia własnej sekty, często (choć nie zawsze) z mocnym zabarwieniem seksualnym. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć na czym polega niebezpieczeństwo. O artykuł na ten temat proszona byłam prawie 6 lat temu ale, jako że nie jestem ekspertem – zwlekałam. Za to teraz mamy możliwość usłyszeć porady ze strony eksperta – poniższy artykuł napisany jest przez osobę, która, jak to się mówi, „siedzi w temacie”. Owocnego czytania.

Agni

 

Nie wszystko złoto co się świeci

W swoim artykule, który można przeczytać tutaj, Sheila w taki oto sposób opisuje złych nauczycieli:

Dobry nauczyciel, czy to sztuk walki, czy szkoły magicznej, będzie miał na celu przede wszystkim dobro, przyszłość i sukcesy jego uczniów – to dla niego miara sukcesu. Dobry mistrz dostosuje tempo nauki do ucznia, będzie mu przekazywał wiedzę i moc stopniowo, pochyli się nad danym zagadnieniem, kiedy będzie taka potrzeba. Zły nauczyciel nie będzie myślał o swoich uczniach – będzie raczej skupiony na sobie, swojej szkole i na tym, by ludzie o nim mówili. Może nawet go nie obchodzić, że może komuś się stać krzywda – ważne, by ludzie podziwiali go i mówili: „To jest prawdziwa, poważna magia! Cóż za potężne rytuały! Cóż za charyzmatyczna osobowość i siła!” Zły nauczyciel pewnie na początku przyciągnie więcej osób, ale efekty po czasie dadzą o sobie znać, pokazując, że dobry mistrz ma dobrze wykształconych uczniów, którzy sami staną się dobrymi mistrzami, a zły mistrz, który przecież sam chce błyszczeć, jest sam.

Przypadło mi zadanie napisania czegoś więcej o ludziach, którzy pełniąc rolę nauczycieli, wyrządzają swoim uczniom krzywdę. O tym, że problem jest poważny i „na czasie” przekonałem się ostatnio, gdy rzucił mi się w oczy artykuł w pewnej gazecie. Opisano tam grupę prowadzoną przez dwie osoby, w której dochodziło do manipulacji, przemocy i nakłania ludzi do rzeczy, które stanowiły drastyczne wyjście poza ich strefę komfortu (mam tu na myśli stosunki seksualne). Kilka osób z opisywanej grupy odeszło – niemniej jednak krzywda już została wyrządzona i warto zastanowić się, jaki będzie to miało wpływ na ich psychikę. Niektórzy nadal, bezkrytycznie, podążają za nauczycielami robiąc wszystko to, czego tamci oczekują, bez względu na koszta. Tego typu grup było oczywiście o wiele więcej, a o niektórych mówiła praktycznie cała Polska.

Postanowiłem napisać artykuł o tym, dlaczego wszyscy ci ludzie postępują tak, a nie inaczej i z czego może wynikać ich postępowanie. Najczęściej pod artykułami opisującymi destrukcyjne grupy czytelnicy piszą o tym, że ich liderzy są „zaburzeni”, „chorzy psychicznie”, „szaleni”. Pora przyjrzeć się temu profesjonalnie, obalić kilka stereotypów i pokazać ludziom na co zwrócić uwagę.

Psychopatia – wrodzone zło?

Osobowość dyssocjalna, zwana też osobowością antyspołeczną albo psychopatią to zaburzenie, którego w tym artykule nie mogło zabraknąć. Zaburzenie to od dawna fascynowało naukowców, podejmowano wiele prób jego zbadania, poszukiwano przyczyn, które sprawiały, że ludzie przejawiają jego objawy. Debatowano między innymi o tym, czy psychopatą ludzie się rodzą, czy może osobowość ta wynoszona jest z domu i wynika z tego jak dana osoba została wychowana.

Badania nie dają jednoznacznej odpowiedzi, ale wydaje się, że geny stanowią tutaj ważny element. Udowodniono między innymi, że dużą rolę w tym zaburzeniu odgrywa upośledzenie kory czołowej. Kiedyś wierzono, że psychopata nie ma uczuć, emocji i dlatego nie potrafi rozpoznać ich u innych. Okazało się jednak, że psychopaci są w stanie rozpoznać, że ktoś cierpi – po prostu nie przejmują się tym. Są też zdolni do przeżywania rozmaitych emocji ale najczęściej są to emocje negatywne, takie jak drażliwość czy wrogość.

Cechy charakterystyczne dla psychopatów to między innymi: wielkościowe poczucie własnej wartości, patologiczne kłamanie, manipulowanie innymi, brak wyrzutów sumienia/poczucia winy, płytkość emocji, brak empatii, nieponoszenie odpowiedzialności za własne czyny, nawiązywanie kontaktów seksualnych z przypadkowymi osobami i częsta zmiana partnerów seksualnych, słaba kontrola nad zachowaniem, impulsywność, nieodpowiedzialność oraz pasożytniczy styl życia. Jest ich oczywiście więcej – zależy to od tego jaką definicję psychopatii przyjmiemy. Zawarłem tutaj te, które powtarzają się najczęściej i są dla psychopatii najbardziej charakterystyczne.

Nauczyciel o cechach psychopatycznych dąży do pełnej kontroli nad grupą, którą przewodzi. Do tego celu używa przede wszystkim manipulacji. Często nakłania swoich uczniów do tego, żeby dzielili się z nim intymnymi szczegółami swojego życia, na przykład każe prowadzić dziennik, który czyta zamiast pozostawić jako prywatną rzecz ucznia a następnie to co przeczyta wykorzystuje przeciwko członkom grupy. Dąży także do skłócenia członków i przejęcia pełnej kontroli nad relacjami między osobami w grupie, często poprzez kłamstwa rozpowiadane o innych. Czasami dochodzi do tego, że kontakty między uczestnikami grupy są możliwe jedynie w obecności prowadzącego. Bardzo często wykorzystuje także syndrom oblężonej twierdzy – wzbudza poczucie zagrożenia ze strony osób z zewnątrz (nawet tych osób, które opuściły grupę) przedstawiając inne grupy jako wrogów. Dzięki temu ludzie stają się bardziej solidarni ale także bierni i oddają stery w ręce wodza, który obiecuje, że ochroni ich przed zagrożeniem. Łatwiej im uwierzyć w to że ich lider jest wspaniały, kiedy wpoi im się jak źli są inni nauczyciele i inne grupy. Innymi metodami przejmowania kontroli i manipulacji jest poleganie na własnym uroku, także seksualnym. W przypadku grup z psychopatą u steru czasami dochodzi do sytuacji, w której przywódca utrzymuje kontakty seksualne z członkami aby zachować ich przy sobie. Seks dla psychopaty jest mechanizmem kontrolującym sytuacje, dzięki niemu mogą kogoś wynieść ponad innych, kogoś innego zgnoić, kogoś zaszantażować, komuś rozbić związek – wszystko przy dobrej zabawie, gdyż nimfomania często idzie w parze z psychopatią.

Pora przejść do przykładów, które pokazują jak wszystkie te mechanizmy wyglądają w praktyce. Przygotowując się do napisania tego artykułu poprosiłem kilka osób, które w takich grupach były o to, żeby napisały kilka słów na ten temat. Przytoczę teraz jeden z takich opisów:

Pierwsza grupa do jakiej trafiłam istniała niedługo, dlatego łatwo było mi się wpasować w ludzi. Kiedy dołączasz do pewnej grupy, która żyje już razem długo nieraz ciężko się wpasować, a tu było wszystko wręcz idealne. Poza mną znały się długo dwie osoby, a reszta uczestniczyła może kilka miesięcy.
Główna kapłanka wyglądała na osobę naprawdę poukładaną, na każde spotkanie przygotowywała nowe ćwiczenia, wszystkiego skrupulatnie pilnowała i widziałam w niej swego rodzaju pasję – ogień i wielki zapał do ścieżki, która była mi tak bliska, że zbliżenie do niej nie było wcale trudne. Okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów i wszystko szło bardzo dobrze. Przeprowadziłam się bliżej, żeby być bliżej grupy. Minął może miesiąc kiedy odeszła pierwsza osoba. Nie ma w tym nic dziwnego, ludzie przychodzą i odchodzą, taka kolej rzeczy, ale nie wiem dlaczego odeszła. Nie dlatego, że nie pamiętam, ale na raz zniknęło jej konto z forum naszej grupy, wszelki ślad i kontakt z nią się urwał, wiem, że żyje, kapłanka jej nie poćwiartowała, ale nie było żadnego pożegnania, żadnej wiadomości, nic. Było to dziwne zachowanie, ale nie zastanawiało mnie to wtedy, tym bardziej, że wg osoby, która prowadziła grupę wszystko było ok.
Minęło kilka miesięcy i idylliczny obraz zaczął się rozmywać. Odeszli wszyscy poza mną i jeszcze jedną osobą (odeszła na kilka miesięcy przede mną). Ludzie zmieniali się niczym rękawiczki. Im dłużej byłam przy kapłance tym bardziej rozumiałam i poznawałam jej zamiary i ego, które zżera ją tak bardzo, że zżarło ją już zupełnie dawno, a ona sama tego nie widzi i kryje to przed samą sobą, nie mówiąc już o innych. Pojawiała się intryga za intrygą, obmawianie innych i do pewnego stopnia mogłam to rozumieć, ale z czasem mówiła i dążyła tylko do tego samego. Nie liczyła się dla niej grupa, liczyła się ona sama. Chciała sławy, nawet pieniędzy. Grupa w ciągu zaledwie roku, przeszła przez większość możliwych ścieżek, raz w ogóle miała nie istnieć, po czym zmieniała się na nowo. Zauważyłam, że kapłanka w swojej zachłanności zaczyna nas odcinać delikatnie od innych osób i tak naprawdę to już nie jest wspierająca się grupa, magicznie, religijnie czy jakkolwiek, tylko zamienia się to w sektę, ku czci jednej osoby. Długo trwało zanim byłam w stanie się od niej odciąć, za mną odeszło jeszcze kilka osób, ale kolejne doszły, zostali tam bliscy mi kiedyś ludzie.
Przez dobry rok czasu próbowałam się podnieść po tym wszystkim bo byłam psychicznym wrakiem. Nie wierzyłam, że jedna osoba jest w stanie być taką pijawką, teraz odnalazłam w sobie spokój, nie myślę już o niej, ani o nich, czasami łapie mnie żal, że straciłam czas i energię na coś takiego, a z drugiej strony nie żałuję, bo nie byłabym dzisiaj tu gdzie jestem i to złamanie pozwoliło mi się rozwinąć w zupełnie innym kierunku.

Widać tu klasyczne schematy psychopaty – powierzchowny urok (opisywany tutaj jako łatwość zbliżenia, ogień i pasja do ścieżki), odcinanie ludzi wewnątrz od tych, którzy odeszli, wybujałe ego, odcinanie członków od osób w otoczeniu oraz manipulowanie (intrygi, obmawianie ludzi za ich plecami). Widoczny jest także brak spójności – częste zmiany ścieżek oraz poglądów. Owszem – ludzie zmieniają swoje przekonania, ale psychopata robi to po to, żeby sprawnie manipulować ludźmi i dostosować się do bieżącej sytuacji. Brak spójności jest ważnym elementem, na który warto zwrócić uwagę przy wyborze grupy i nauczyciela – wiadomo, że dobry nauczyciel, który dobrze poznał i zrozumiał ścieżkę, którą kroczy i której ma nauczać, będzie się jej trzymał i będzie jej uczył dogłębnie. Jeśli koncepcja się często zmienia, jeśli z dnia na dzień nauczyciel zmienia poglądy i swoje nauki tak, że czasami nawet przeczy sam sobie – mamy do czynienia z szarlatanem, osobą o chwiejnej osobowości i małym zakresie wiedzy, która kreuje się na kogoś, kim nie jest. Osoba taka tworzy sobie fałszywą personę by móc omotać niewinnych ludzi, którzy potem swoim uwielbieniem będą karmili jej ego. Nikt nie chciałby mieć nauczyciela biologii, który czasami mówiłby że uczy historii, albo że nie jest nauczycielem, czasami mówiłby że słoń to ssak a innym razem że to gad. A jednak w sferze duchowej często zawieszamy swoją umiejętność krytycznego myślenia i łatwo nam przymknąć oczy, kiedy uwielbiany nauczyciel plącze się w zeznaniach.

Drugi przykład pochodzi z Rosji i dotyczył grupy, która teoretycznie miała skupiać się na magii ludowej. Grupą przewodził pan (na użytek opisu nazwijmy go panem S, bo to pierwsza litera jego nicka), który udzielał się na forum dyskusyjnym poświęconym magii. Z postów wyłaniał się obraz człowieka zrównoważonego, doświadczonego w temacie magii oraz prowadzenia grup. Udzielał mądrych rad, nie wdawał się w pyskówki z innymi użytkownikami. Za swoje zasługi w pewnym momencie został moderatorem forum. Nic dziwnego, że ludzie zaczęli prosić go o nauki – w pewnym momencie powstała więc skupiona wokół niego grupa osób, które nauczał. Do „rodziny” (tak swoją grupę nazywał) należeli jedynie mężczyźni – tłumaczył to tym, że zgodnie z tradycją nauczanie powinno odbywać się w obrębie tej samej płci.

Po około dwóch latach grupa rozpadła się i na światło dzienne zaczęły wychodzić różne rzeczy, które się w owej „rodzinie” działy. S. nakłaniał członków grupy do otwierania się – tłumaczył to tym, iż więź nauczyciel-uczeń jest szczególna, więc obie strony nie mogą mieć przed sobą tajemnic. Uzyskane informacje wykorzystywał później do manipulowania ludźmi (wmawiał im, że sam miał podobne problemy i wie jak je rozwiązać). Starał się także ograniczyć prywatne relacje między członkami grupy (w prywatnych rozmowach z jedną osobą mówił, że inni członkowie za plecami mówią o tej osobie źle i są wobec niej nieuczciwi). W bardzo złym świetle przedstawiał osoby, które odeszły z grupy (twierdził, że złamały tajemnicę, wynosiły prywatne sprawy poza grupę) oraz osoby z zewnątrz, które go krytykowały (to co mówiły to kalumnie, bo chciały wejść do grupy i nie udało im się). W pewnym momencie zaczął utrzymywać stosunki seksualne z trzema osobami z grupy. Sprawa wyszła na jaw, bo jeden z jego kochanków odszedł i opisał wszystko na forum co uruchomiło lawinę. W tej chwili, z tego co wiem, pan S. ma jakieś problemy prawne związane z tym co robił, ale nie znam szczegółów.

W czasie zbierania materiałów do artykułu zetknąłem się także z przypadkiem osoby, która była w toksycznej grupie, której przywódca rozliczał czas członków co do minuty. Poza tym – koniecznością zachowania duchowej równowagi tłumaczył zasadność robienia ludziom krzywdy. Często stosowaną w tej grupie techniką było wywoływanie poczucia winy – członkowie przepraszali swojego guru za wyimaginowane przewinienia, które ten im wmawiał.

Narcyzm – zakochanie w sobie.

„Echo i Narcyz” John William Waterhouse

Nauczyciele z zaburzeniami okazują się czasami być narcyzami. Mówiąc bardziej profesjonalnie – cierpią na narcystyczne zaburzenie osobowości. Nazwa wzięła się od mitu o Narcyzie, który był tak piękny, że zakochał się we własnym odbiciu w wodzie. Oprócz Narcyza w micie występuje także Echo, która jest w stanie jedynie powtarzać czyjeś słowa. Krótko mówiąc – potrzebuje innej osoby, żeby istnieć, kogoś, czyje słowa będzie powielała. Relacja obu bohaterów mitu nie ma racji bytu – Narcyz nie jest w stanie przyznać, że potrzebuje Echa – potrzebowanie kogoś, osoby, która coś daje wiąże się z przyznaniem się do tego, że się czegoś nie ma, do braku, niebycia idealnym. Narcyz odrzuca tę prawdę – jest w pełni przekonany o tym, że jest piękny, a przez to idealny. Niczego mu nie brakuje i nie potrzeba. Ale uwielbia kiedy Echo powtarza i potęguje to co mówi. Podobna relacja wytwarza się w grupie prowadzonej przez narcyza. Uczniowie maja przyklaskiwać i powtarzać za nauczycielem, a on będzie karmił tym swoje ego. Jeśli przestaną – od razu ich skreśli, bo on przecież nikogo nie potrzebuje.

Na ogół uznaje się, że na powstawanie narcyzmu duży wpływ ma otoczenie, zwłaszcza rodzice. Autorzy opracowań na ten temat uważają, że do narcystycznego zaburzenia osobowości predysponuje sytuacja, w której rodzice albo oczekują od dziecka perfekcji w każdym aspekcie życia („w przeciwieństwie do mnie, ty możesz mieć wszystko”) albo przeceniają je, stawiają na piedestale. Dziecko przyzwyczaja się do tego, że rodzice poświęcają swoje potrzeby i w późniejszym życiu oczekuje tego samego od innych ludzi.

Wyróżnić można dwa rodzaje osób narcystycznych, które różnią się między sobą, ale mają wspólne cechy: przede wszystkim skupienie na własnej osobie, wymaganie wielu rzeczy od innych i dawanie w zamian niewiele.

Pierwsza grupa to osoby, które przypominają psychopatów, ale różnią się od nich pewnymi cechami. Osoby te stawiają siebie na piedestale, skupiają się przede wszystkim na idealizowaniu siebie. Jednocześnie uważają osoby wokół za gorsze, wykorzystują je jedynie do tego, żeby podbudować swoje poczucie wartości. Takie agresywne narcyzy chcą dominować nad innymi, pokazywać im, że same nie poradzą sobie w życiu. Jednocześnie są niewrażliwe na uczucia osób, które uważają za gorsze, zupełnie nie przejmują się tym, że są dla otoczenia źródłem cierpienia. Taki typ nauczyciela będzie przyciągał jednostki, które lubią być od kogoś zależne, lubią być w relacji z osobą, która dominuje i jednocześnie je krzywdzi. Narcyz będzie powtarzał, że „masz szczęście, że uczę takiego nieudacznika jak ty”, a obiekt takich działań będzie w to wierzył, będzie cierpiał i nie będzie potrafił zerwać takiej relacji. Jednocześnie będzie karmił narcyza, utwierdzał go w poczuciu wyjątkowości i byciu niezastąpionym.

Osoby należące do drugiej grupy pokazują się jako bardzo pomocne, ale jednocześnie ciche i wycofane. Są przekonane, że nikt inny nie zdobędzie się na takie poświęcenie, w związku z tym uważają, że nie da się ich zastąpić. Jednocześnie są przeczulone na swoim punkcie i bardzo wrażliwe na zranienie. Skupiają się głównie na tym, żeby „wyłapać” w otoczeniu wszystko co może stanowić krytykę. Z takimi wypowiedziami radzą sobie źle, nawet jeśli krytyka jest konstruktywna. Łatwo się wtedy obrażają pielęgnując w sobie poczucie skrzywdzenia, wykorzystania i niezrozumienia. Współpraca z takim nauczycielem będzie układała się dobrze, do momentu, gdy ktoś zacznie kwestionować jego zdanie, zadawać pytania, konstruktywnie krytykować. Narcyz na taką krytykę najczęściej zareaguje wyrzutami typu: „tyle dla ciebie robię, a ty mnie ranisz” i oskarży taką osobę o niewdzięczność. Osoba prezentująca krytykę w takie sytuacji najczęściej przeprasza i zapewnia, że docenia ogrom pracy wkładany przez narcyza, jednocześnie „nakręcając” jego zaburzenie.

Oczywiście istnieją nauczyciele, którzy mogą posiadać wymieszane cechy dwóch typów narcyzmu a nawet psychopatii. Ktoś przebojowy, chcący sławy i podziwu, kształtujący swój wizerunek jako idealnego nauczycial może równocześnie grać na emocjach osób mu oddanych poprzez stawianie się w roli ofiary. Wtedy człnkowie jego grupy nie tylko będą mu współczuli i starali się go lepiej zrozumieć, jakoś wynagrodzić mu krzywdy zadane przez innych, ale także i przede wszystkim wyrobią sobie złe zdanie o osobach, które, według psychopaty/narcyza, skrzywdziły go a tym samym odetną sobie drogę do zrozumienia prawdziwego stanu rzeczy. Nie pójdą bowiem do osoby która podobno skrzywdziła ich nauczyciela by poznać inną wersję wydarzeń.

Czego się wystrzegać?

O tym, czego się wystrzegać i na co uważać w kontakcie z nauczycielami pisałem wyżej odnośnie każdego z opisywanych zaburzeń. Na koniec warto zebrać to w jednym miejscu.

Należy uważać, jeśli nauczyciel:

  • stosuje manipulację: szczególnie warto sprawdzać u źródła,  kiedy nauczyciel mówi, że ktoś coś złego o nas powiedział. Psychpaci i narcyzi uwielbiają kłamać.
  • zabrania lub utrudnia kontakt z osobami, które odeszły z grupy: taka manupulacja nie musi być oczywista, może się odbywać za pomocą łagodnej persfazji, zawoalowanej sugestii czy wyznania, jak źle ta odchodząca osoba nas potraktowała i zniechęcenia w ten sposób osób w grupie do kontaktu z nią.
  • usiłuje odciąć członków grupy od osób z zewnątrz: w ekstremalnych przypadkach nawet przez kontrolowanie swoich uczniów przez cały czas
  • osoby krytykujące go przedstawia jako jedynie złe, pozbawione dobra, które chcą wyrządzić krzywdę jemu i osobom w grupie,
  • namawia, czy wręcz wymusza podzielenie się rzeczami intymnymi, trudnymi: być może przy pomocy magicznego dziennika, ale także przez udawanie zaufania i zachęcania do poufnych rozmów, czasami wiąże się to z pokazywaniem komuś w grupie, że woli się daną osobę ponad innych i tylko z nią rozmawia tak poufale. Psychopata czy narcyz – powtórzą to z każdym w grupie – oczywiście w tajemnicy przed innymi.
  • zmusza do robienia rzeczy przykrych, przekroczenia bariery intymności (zwłaszcza jeśli chodzi o sferę seksualną): rytuały mogą stanowiśc pretekst, jeśli nauczyciel powie, że takie są rytualne wymagania, ale z drugiej strony zaburzony seksualnie nauczyciel może stopniowo pracować nad uczniem zmieniając jego nastawienie do seksu albo próbując wpłynąć na seksualną ambicję ucznia
  • oczekuje bezwarunkowego uwielbienia i będzie się złościł, kiedy go nie dostanie
  • stara się wywołać w swoich uczniach poczucie winy wmawiając im rzeczy, których nie zrobili.
  • gaslightning: psychopata i narcym ma wystraczająco beszczelności by zaprzeczyć czemuś co powiedział czy zrobił,  nawet w kilka minut po powiedzeniu czy zrobieniu tego czegoś, nawet jeśli są na to dowody i zrobi to tak przekonująco, że osoba po drugiej stronie zacznie wątpić w swoje racje – po jakimś czasie takiego traktowania dana osoba jest cieniem swojego poprzedniego 'ja’, traci pewność siebie, zaczyna kwesionować swoje własne zdrowie psychiczne i czuje się winna, traci siłę woli.

Bardzo często niestety zdarza się tak, że otrzeźwienie przychodzi dopiero po dłuższym czasie, kiedy człowiek ma już poczucie uwięzienia w sytuacji bez wyjścia, gdy zorientuje się, że coś jest nie tak – jest już unieruchomiony w niewidzianej sieci, niczym mucha opleciona przez pająka psychopatę czy narcyza pajęczą nicią, bez siły i woli żeby się wydostać. W takich wypadkach jedynym wyjściem może się okazać kategoryczne odcięcie i np. zmiana miejsca zamieszkania. Warto wtedy oczyścić się z negatywnych wpływów, pracować nad tym świadomie i przygotować sie na długotrwały proces.

Na ogół uważa się, że osoby psychopatyczne są bardziej destrukcyjne dla swoich ofiar niż te cierpiące na zaburzenia narcystyczne, ale obie te grupy są w stanie zrobić ludziom w swoim otoczeniu psychiczną krzywdę. Czasami boli ona bardziej niż przemoc fizyczna i trudniej jest sobie z nią poradzić na dłuższą metę.

Warto więc pamiętać, że „nie wszystko złoto, co się świeci”, jeśli więc nauczyciel na początku wydaje się idealny i wręcz tak wspaniały że nie może być prawdziwy – to pewnie tak właśnie jest. Pamiętaj że narcyz i psychopata chcą błyszczeć, chcą być podziwiani i uwielbiani, sławni i cenieni i jeśli prowadzą grupę – to robią to dla siebie wykorzystując jej członków do swoich celów a nie dla samych członków grupy, żeby im dać wspaniałą tradycję; nie dla tradycji – od tej zazwyczaj odchodzą na rzecz własnych pomysłów ani nie dla Bogów – sami siebie uważają zazwyczaj za bogów.

Verm

Sheila