Powinnam była zrobić to rok temu, kiedy zbliżała się piętnasta rocznica. Tak okrągło się wtedy wydawało, ale był to czas szalony, działo się strasznie dużo, a moje myśli skupione były wokół osoby, która w ten właśnie dzień miała zacząć nowy etap w swoim życiu. No i zapomniałam, że i dla mnie samej był to czas szczególny. Dopiero teraz, pierwszego stycznia, uświadomiłam sobie, że mija właśnie szesnaście dni do owego szesnastego i mojej szesnastej rocznicy. A ostatni rok był ciężki i przyniósł dużo zmian. Czas na bilans, poważne pytania i trudne odpowiedzi: co się zmieniło, co zostało takie same, kim jestem teraz i czym dla mnie jest po tych wszystkich latach Wicca?
Odpowiedź na to ostatnie pytanie pojawiła się natychmiast i wydała się niesamowicie oczywista. Poczułam jakby malutki moment olśnienia, jakbym weszła na kolejny etap ścieżki prowadzącej coraz bliżej do mojej własnej prawdy. Odpowiedź była tym razem trochę inna niż dawniej. Słowami nie da się wyrazić tego, co wtedy poczułam, zresztą najlepiej żeby większość została tajemnica. Coś tam jednak mogę opowiedzieć.
Wicca to mój Avalon
Wyspa miłości, piękna, światła, przyjaźni i zaufania, odgrodzona od reszty świata oczyszczającymi wodami jeziora i cieniutką warstwą bajecznej mgiełki. Istniejąca poza światem, choć jednocześnie będąca jego częścią, trwającą jakby w innym wymiarze, definitywnie tu i teraz, ale z lekkim przesunięciem. W Avalonie święta jabłoń wiecznie kwitnie, a owoce drzewa wiedzy nie są zabronione. Ze świętej studni, kociołka Cerridwen, czerpiemy inspiracje, jej źródło jest niewyczerpane. Avalon to miejsce szczególne. Ukryty tam Graal promieniuje światłem, daje mądrość i zrozumienie tym, którzy okażą się ich godni i na nie gotowi.
Avalon to wyspa – świątynia, kraina starych bogów. Tam przebiśniegi pokazują swoje białe główki w miejscach, gdzie ziemi dotknie stopa Bogini na wiosnę. Tam ci, którzy patrzą i widzą mogą poznać pradawne, odwieczne prawa natury, patrząc w oczy Rogatego. W Avalonie obecność bogów jest wyczuwalna i namacalna i jak w każdej świątyni, w Ich obecności, tak i w Avalonie obowiązują inne niż na zewnątrz prawa i zasady, często niepisane, ale jednak żelazne. Piękno i siła, moc i współodczuwanie, honor i pokora, szacunek i radość, miłość, przyjaźń, harmonia, światło i życie nie są pustymi słowami.
Duch Avalonu ma duże wymagania, nie każdy może się zadomowić na wyspie. Każdy jest witany z otwartymi ramionami i sercem, obdarzany zaufaniem i szacunkiem, ale ci, którzy nie maja do końca czystych intencji, ci, którzy się zagubią, czy ci, którzy są nieszczerzy i burzą harmonię tego miejsca nie odnajdą się w rzeczywistości Avalonu. Czasami myślę ze to sama wyspa decyduje kogo wpuści na swoje brzegi, a kogo nie, komu wybaczy i kogo przyjmie na powrót. Duch wyspy ma blisko do naszych połączonych umysłów i dba o harmonie na swojej ziemi.
Avalon jest zawsze z nami, trwa w nas tak jak my trwamy w nim
Zabieramy go ze sobą gdy przepływamy łodzią na drugi brzeg, do tego drugiego świata i tak na prawdę nigdy go nie opuszczamy. Jesteśmy jego plemieniem, powiązani silnymi więzami inicjacji zarówno miedzy sobą jak i z nim, a on jest ojczyzna, która jest wszędzie tam gdzie my jesteśmy. Jest skarbem o który trzeba dbać a on będzie dbał o nas. On jest najsłodszą tajemnica, której nie odkryje nikt kto nie przepłynie jeziora. A nawet wśród osób którym się to uda zdarzają się tacy, którzy jednak nie zrozumieją i nie poczują. Zdarza się, że na wyspie zamieszkają ludzie nieszczerzy, podstępni i bez ideałów. Są nawet tacy którzy wykorzystując ja dla własnych, mało duchowych celów uważają ją za ułudę i fantazje a tym samym potrafią zszargać, ubrudzić to co w niej najważniejsze. Na szczęście jest ich nie wielu a wyspa jest duża, można zachować dystans.
Kocham ten mój Avalon i tych, którzy go kochają tak jak ja. Kiedyś chciałam, żeby światło promieniało również poza wyspę, żeby to co dobre mogło być udziałem wszystkich, którzy tego pragną i żeby harmonia panowała w obydwu światach. Gdzieś tam istnieją inne źródła, z których biją natchnienie i inspiracja, inne światła i inne czarodziejskie wyspy, ale jest też dużo miejsc smutnych i nieszczęśliwych, dużo ludzi, którzy się miotają w swoich życiach, nie wiedząc co ze sobą począć.
Mgły otulą Avalon
Ostatni rok pokazał mi, że są też tacy, którzy zaatakują Avalon i przy każdej okazji będą próbować zniszczyć to co dobre, nawet zaatakują go od wewnątrz. Zawsze uważałam, że warto jest walczyć o to, w co się wierzy, warto walczyć zarówno o wyspę, jak i o ojczyznę, którą ktoś atakuje, jak i o wartości, które są dla nas ważne. I tak właśnie robiłam. Teraz coś się zmieniło. Nadal wierzę, że warto walczyć i nigdy się nie poddawać, że trzeba dbać o piękno, dobro, harmonię i miłość, a wypowiadać się przeciwko nienawiści, złości i chamstwu. Chyba jednak stałam się bardziej introwertyczna. Czuję potrzebę zmiany taktyki i wycofania się. Pragnę teraz już tylko, żeby mgły powróciły i otuliły Avalon raz jeszcze. Niech otulą wyspę, niech ten skarb odpłynie w tajemnicze zaświaty, nie trzeba się nim dzielić. Niech mgły stworzą pierścień wokół Avalonu, a słońce i księżyc święcą nad nami. Kto ma do niego dotrzeć ten dotrze, kto ma zostać ten zostanie.