Inwokacja

Poniższy artykuł zaprezentowany został początkowo jako wykład na jednej z pogańskich konferencji. Autorka (wiccanka) omawia w nim techniki związane z praktyką inwokacji; praktyką używaną już od czasów starożytnych w wielu religiach i klasycznych misteriach; praktyką postulowaną przez neoplatońskich filozofów jako Theurgię; praktyką używaną w Kabale i Magii Ceremonialnej, a także w Wicca. Ważne jest jednak, aby czytając ten artykuł nie zapomnieć, że mistyczne doświadczenia są subiektywne. Różni praktycy magii mogą doświadczyć trochę innych przeżyć podczas inwokacji, więc lepiej nie kierować się opisami innych osób, lecz poszukać tego, co nam samym pasuje najlepiej. Można to osiągnąć poprzez otwierane się na przeżycie bez odgórnych oczekiwań i bez porównywania siebie z innymi. Najlepiej jednak próbować swoich sił w inwokacjach pod okiem osób doświadczonych, więc osobiście nie polecam podejścia 'zrób to sam’ osobom początkującym. Jeśli temat was zainteresuje – poszukajcie nauczyciela.

Inwokacja

download

Dlaczego używamy inwokacji? Kto na tym korzysta? Debatowałabym, że korzysta na tym zarówno bóstwo, jak i praktykujący (i miejmy nadzieję, że także inni członkowie grupy). Ludzka świadomość jest skończona i właściwa tylko dla jednego miejsca w czasoprzestrzeni, mówiąc prościej – jest tu i teraz. Boska świadomość wydaje się być przestrzennie i tymczasowo nieskupiona, oraz potencjalnie nieskończona. Bóstwa mogą więc ciągnąć korzyści z dostępu do naszej lokalnej, chwilowej oraz skupionej świadomości, my zaś możemy korzystać z dostępu do ich ponadczasowej, nielokalnej, wielo-perspektywicznej świadomości. Kolejną zaletą jest to, iż poprzez praktykowanie teurgii, niektóre z różnorakich boskich cnót mogą przejść na nas samych.

We wschodnim prawosławiu, boska obecność jest ściągana w Eucharystię, zanim zostanie rozdana osobom przystępującym do komunii, którzy następnie spożywają swoje bóstwo. Według nauk, jest to początek procesu zwanego Teozą, czyli stawaniem się istotą boską. Istotnie, Jezus powiedział:”Powiadam wam, jesteście bogami” (sztuką jest uświadomienie sobie, że (!) jesteśmy bogami). Z podobną praktyką możemy spotkać się w buddyzmie tybetańskim, gdzie specjalnie poświęcone pigułki rozdawane są wśród zebranych ludzi. Rzeczywiście nasze wiccańskie ciasto i wino zawierają echo tego pomysłu, kiedy poświęcamy święty posiłek poprzez przelewanie w niego ducha. Jednak inwokacja w magii powinna, przynajmniej w teorii, być skrótem do teozy, ponieważ zamiast spożywania posiłku, w który inwokowano bóstwo, bóstwo jest bezpośrednio inwokowane na praktykanta.

Jedną z możliwych pułapek może stać się sytuacja, kiedy inwokacja zawsze odnosi się do bóstw tego samego typu, na przykład zawsze wybierane są mroczne boginie, takie jak Kali, Morrigan itd. Nie widzę także powodu, dla którego nie można inwokować bogiń w mężczyzn i bogów w kobiety. Stąd uważam, że powinniśmy unikać szufladkowania. Jeśli zawsze wybierasz szczególny typ bóstwa, powinieneś się zastanowić dlaczego tak jest i spróbować to zbalansować poprzez wybór innego typu. W następnych akapitach opowiem o tantrycznej, buddyjskiej praktyce, która ma wielki potencjał służący pokonaniu tego problemu. Kolejną możliwą pułapką jest to, że można zatracić się w całej tej mocy i uroku mistycznego doświadczenia, na tyle, że będzie się przekonanym o byciu najbardziej magiczną osobą od czasów samego Aleistera Crowleya – choć to akurat może być pułapką magicznej ścieżki samej w sobie.

lilith_periodo_de_isin_larsa_y_babilonia

Kiedy dyskutuje się o inwokacji, rola osoby inwokującej, chociaż bardzo ważna, jest często pomijana. Jeśli inwokacja nie jest wykonana odpowiednio, wtedy inwokowany albo musi powiedzieć, że nie było inwokacji, albo musi udawać, że inwokacja się udała (co według mnie nieco przypomina udawanie orgazmu) lub musi używać wcześniej przygotowanego pouczenia, lub też musi szybko inwokować sam w siebie (co jest prawie jak samoinicjacja – bardzo trudne lecz nie niemożliwe). Inwokujący jest więc bardzo ważny. W klasycznej muzyce hinduskiej, wyróżnia się tzw ruchy ragi, która jest utworem muzycznym wzywającym bóstwo. Pierwszy ruch jest wyrażeniem tęsknoty do bóstwa, drugi jest właściwym wezwaniem bóstwa, a trzeci jest celebracją jego przybycia.

Magiczna inwokacja – w obu werbalnych i niewerbalnych aspektach – opiera się na prawie tych samych elementach. Inwokujący musi chcieć i wyrazić potrzebę, by bóstwo się pojawiło, następnie musi je przywołać by potem być zadowolonym z jego obecności. Udana inwokacja wymaga obecności powyższych stanów emocjonalnych w osobie inwokującego, a także wyrażenia ich werbalnie w tekście samej inwokacji tak, by reszta grupy znalazła się w odpowiedni nastroju i przyłączyła się do aktu. Podobnie w „Magiji w teorii i praktyce” Aleister Crowley utożsamia proces inwokacji z czterema żywiołami lub z Tetragrammatonem:

– Ogień jest żarliwą modlitwą maga do bóstwa;
– Woda jest magiem słuchającym lub łapiącym odbicie danego bóstwa;
– Powietrze jest zaślubinami ognia i wody, gdzie człowiek i bóstwo stają się jednością;
– Ziemia jest zagęszczeniem lub materializacją trzech wyższych reguł.

nimrud_ivory_lion_eating_a_man

Niektórzy z was mogą pamiętać klasyczny wykład Davida Wadswortha “Kabała i sztuka utrzymywania motoru”, w którym przyrównywał on cztery światy Kabały i cztery etapy inwokacji do faz czterosuwowego silnika: ssania, ściskania, huku i podmuchu:

1) Ssanie: początkowo tłok jest na górze a oba zawory są zamknięte. Kiedy wał korbowy się obraca, zawór wpustowy się otwiera, korbowód ciągnie tłok do dołu, co powoduje zassanie mieszanki paliwowo-powietrznej. W tym momencie podczas inwokacji, inwokujący otwiera swoje czakry i wciąga, otaczająca nas energię kosmiczną, w swoje ciało.
2) Ściskanie (Sprężanie): wał korbowy dalej się obraca co powoduje zamknięcie zaworu wpustowego. Tłok jest popchnięty w górę, sprężając mieszankę paliwowo-powietrzną. To jest moment, w którym inwokujący wypowiada inwokację i przesyła moc do inwokowanego.
3) Huk: mieszanina paliwowo-powietrzna zapala się, eksploduje i popycha tłok do dołu. Kapłan/ka przybiera aspekt przywoływanego Boga/Bogini.
4) Podmuch: zawór wydechowy otwiera się i tłok wypycha spaliny w rurę wydechową. Bóg/ Bogini poucza i dzieli się mocą z zebranymi.

Dodatkowo, osoba w którą inwokowane jest bóstwo musi znajdować się w stanie na tyle podatnym, by móc je przyjąć i nie bać się, musi mieć zatem zaufanie do osoby inwokującej i do siebie samej oraz wiedzieć, że będzie w stanie deinwokować bóstwo pod koniec procesu. Zostałam nauczona, że nauka bycia inwokowaną jest procesem stopniowym, podczas pierwszych prób bóstwo zstępuje w trzy górne czakry i trochę czasu zajmie zanim zstąpi w dalsze części ciała.

Uważam, że istnieje pięć poziomów inwokacji

john_reinhard_weguelin_-_the_obsequies_of_an_egyptian_cat_1886

Pierwszy poziom to lekki czar, pojawiający się podczas ceremonii ciasta i wina. Kiedy kapłan klęka przed kapłanką, może lekko przywołać boginię, na tyle, żeby kapłanka została otoczona powłoką z energii bogini lub aby energia bogini mogła wzrastać i wypływać z wnętrza kapłanki. Wtedy kapłanka staje się wzmocniona boską energią i uprawniona do błogosławienia ciasta i wina. Jednakże zazwyczaj nie ma intencji całkowitego przywoływania bogini lub przekazywania jej słów. Podobnie, bóg może być lekko przywołany na kapłana podczas błogosławieństwa ciasta i wina.

Drugi poziom występuje w obrzędzie inwokacji. Tutaj energia bogini jest znacznie silniejsza niż przy błogosławieniu ciasta i wina, ale i w tym wypadku przekazujemy energię bogini do innych uczestników rytuału, nie przekazując przy tym wypowiedzi bogini (jak na przykład w ściąganiu Księżyca i Słońca). Tak na marginesie, niektóre mitologie posiadają solarne boginie i lunarnych bogów, więc nie ma potrzeby, aby ograniczać obrzęd ściągania księżyca do kapłanek, lub ściągania słońca do kapłanów.

Trzeci poziom nie ma nazwy, ale podczas niego odczuwa się jakby wywołane bóstwo stało tuż za tobą i szeptało ci do ucha, a ty tylko tłumaczysz i przekazujesz co mówi bogini lub bóg, by reszta grupy też mogła z tego korzystać. Ty (osoba inwokowana) i bóstwo przebywacie wtedy razem w sferze bogów, jednak bogowie nie znajdują się całkowicie w tobie. Czasami trzeci poziom trwa bardzo krótko i staje się fazą przygotowawczą przed czwartym poziomem.

pan_goat_man_napoli_inv27709_n01

Czwarty poziom występuje wtedy, gdy bóstwo jest w tobie, ale nie przeplata się z twoją świadomością; wygląda to bardziej jakby było obok ciebie w twoim ciele i właśnie pożyczyło twój głos, by powiedzieć to, co ma do powiedzenia. Ten poziom jest inwokacją właściwą i jest podobny do jednej z tych zabawek, w których olej i woda zamknięte są w przezroczystym pojemniku: nawet jeśli się je wstrząśnie nie wymieszają się.

Poziom piąty występuje wtedy, gdy świadomość bóstwa jest przemieszana lub połączona z twoja świadomością (olej i woda zostały wstrząśnięte i tworzą emulsję). Na tym poziomie inwokacji, trudno jest powiedzieć, gdzie kończy się bóstwo, a gdzie zaczynasz się ty. Osobiście odczuwam to tak, jakby bóg/bogini wstąpili we mnie przez czubek mojej głowy i jakbym się otworzyła by ich otrzymać i doświadczyć. Inni ludzie mówili mi, że czują się tak, jakby bogowie wstąpili w nich przez plecy (ja również doświadczyłam tego uczucia).

Istnieją również inne poziomy inwokacji, ale nie wydają się być na ogół praktykowane w Wicca.

Poziom szósty jest wtedy gdy ludzka świadomość jest wyparta, by bóstwo mogło przejąć całkowitą kontrolę i nie pamiętamy niczego, co miało miejsce w czasie, kiedy bóstwo było w nas obecne. Nie uważam, żeby była to pożyteczna praktyka. Takie praktyki mają miejsce podczas opętania Voudoun i w niektórych tradycjach szamańskich. W swoim klasycznym dzienniku podróży po Karaibach, “Drzewie Podróżnika” Patrick Leigh Fermor wspomina, że opętani praktykanci zachowywali świadomość siebie samych, chociaż nieco przyćmioną. Jednak nowsze zeznania antropologów i samych praktykujących mówią, że opętani nie pamiętają niczego z okresu opętania. Co interesujące, praktykujący są zawsze ujeżdżani przez te same lwa w Voudun, następna praktyka, której nie uznaję za pożyteczną. Ciekawe jest też, że lwa zawsze wchodzą w ludzkie ciało przez podstawę czaszki.

W październiku 2008 brałam udział w akademickiej konferencji w Heidelbergu dotyczącej dynamiki rytuału. Przez pięć dni miały miejsce wykłady antropologów, teologów, psychologów, badaczy religii, socjologów itd. Wielu z nich było praktykantami różnorakich ścieżek. Wzięłam udział w panelu zatytułowanym „Wewnętrzna praca rytuału” prowadzonym przez Geoffreya Samuela. Jednym z wykładów zawartych w tej dyskusji, był wykład autorstwa antropologa, który porównał szamańskie opętanie z tantryczną buddyjską inwokacją. Szamańskie opętanie było podobne do doświadczenia bycia ujeżdżanym przez lwa w Voudun- szaman opuszczał ciało na czas opętańczego transu.

vajravarahi_mandala

W tantryczno-buddyjskiej praktyce jednakże, praktykant inwokuje Buddę albo inne bóstwo (choćby takie jak Tara) i wstępuje do świata bogów („w górę oraz w dół” jest tylko metaforą w tym przypadku). W tym miejscu praktykant scala swoja jaźń z jaźnią bóstwa, po czym wykracza poza bóstwo do bezimiennego boskiego oceanu rozkoszy. Taka praktyka rozwiązuje dwa problemy: problem opisany na początku wykładu odnoszący się do odgrywania ciągle tej samej roli (szufladkowania) lub nabywaniu cech charakterystycznych dla określonego typu bóstwa, ale także oznacza, że możemy pójść dalej i scalić się z nieskończonością bez utraty naszej świadomości w procesie.

Jeszcze nie udało mi się osiągnąć sukcesu w dostąpieniu tantryczno-buddyjskiego stopnia inwokacji, jednak cały czas nad tym pracuję. Co interesujące, Aleister Crowley prawdopodobnie doświadczył tego poziomu, ponieważ w “Magiji w Teorii i praktyce” pisze: “Elementem tego jest prawdziwa identyfikacja maga z bogiem. Weź pod uwagę, że aby doprowadzić to do perfekcji, potrzebne jest dostąpienie rodzajów Samadhi; sam ten fakt wystarczy by nieodwracalnie połączyć magię z mistycyzmem”.

Następnym pytaniem o inwokację, które możemy zadać, jest to, czy całe doświadczenie dzieję się wewnętrznie, czy też istnieje zewnętrzna świadomość która w nas wchodzi. Patrick Leigh Fermor omawia dynamikę opętania przez lwa, sugerując, że opętanie działa poprzez wzywanie pewnego podświadomego aspektu jaźni z głębin własnego psyche i pozwolenie temu aspektowi na przejęcie kontroli od ego na jakiś czas. Jest on sceptyczny co do tego, czy zewnętrzna świadomość bierze w tym udział. Jednakże idea, że coś wyłania się z głębin psyche jest całkiem przydatna, jako że zgodnie z jungowską psychologią, to właśnie nasza podświadomość jest połączona ze zbiorową nieświadomością.

Warto także porównać wiccańską praktykę inwokacji z tą opisaną w “Magii w teorii i praktyce” Crowleya, gdzie autor identyfikuje trzy główne metody inwokowania bóstw. Pierwsza metoda to oddanie się bóstwu, druga jest bezpośrednią ceremonialną inwokacją a trzecia służy odgrywaniu sztuki o legendzie bóstwa. Crowley mówi, że w inwokacji makrokosmos zalewa świadomość, podczas gdy w ewokacji mag identyfikuje się z makrokosmosem i tworzy mikrokosmos (trójkąt, w który ewokowany jest duch). Crowley wyróżnia sześć faz inwokacji, używając metody, w której mag identyfikuje się z bóstwem: na początek mag studiuje symboliczną formę bóstwa i buduje mentalny obraz, z uwagą podobną do uwagi jaką artysta obdarza swojego modela. Inwokacja rozpoczyna się modlitwą do bóstwa, uczczeniem jego fizycznych atrybutów, ale wciąż będąc świadomym ich znaczenia symbolicznego. Następnie mag recytuje charakterystyczne dla tego bóstwa wypowiedzi i ustanawia tożsamość pomiędzy swoim 'ja’ i bóstwem. Następnie mag inwokuje bóstwo po raz kolejny, jednak tym razem wygląda to jakby wolą bóstwa było zamanifestowanie się w magu. W końcu mag staje się pasywny i wtedy bóstwo przemawia przez maga.

Yvonne

Driada