Twórczości Terrego Pratchetta nie trzeba chyba polecać nikomu, kto jest zainteresowany magią. Większość znanych mi czarownic, a także wielu okultystów z innych ścieżek uwielbia czytać pełne magicznej filozofii, mądrości i niesamowitego humoru książki ze Świata Dysku. Jak wiadomo, dobra książka rozszerza nasze horyzonty, zmusza do myślenia, wzbogaca nas w nową wiedzę a nawet kształtuje charakter. Gdy pytam znanych mi, doświadczonych wiccan, która z książek tego autora jest im najbliższa i która wydaje się mieć największe znaczenie dla Wicca odpowiedź zawsze jest ta sama: Kapelusz Pełen Nieba. Poniższy artykuł opiera się na wykładzie przeprowadzonym na Wiccanisku 2016 i dyskusji jaka się po nim rozwinęła i mówi o tym czego nauczyć może nas Babcia Weatherwax: od wiedzy praktycznej zaczynając, przez filozofię, a na poznawaniu siebie kończąc.
„ – Czarownice są bardzo ciekawskie, taka już ich natura – powiedziała Miss Tick, wstając – Muszę iść. Mam jednak nadzieję, że jeszcze się spotkamy. W międzyczasie dam ci darmową radę.
– Ile to będzie kosztować?
– Przecież powiedziałam, że dam radę za darmo – powtórzyła Miss Tick.
– Tak, ale mój ojciec mówi, że darmowe rady zazwyczaj okazują się bardzo drogie – powiedziała Tiffany.
Miss Tick westchnęła. – Można powiedzieć, że ta rada jest bezcenna. Słuchasz?
– Tak – powiedziała Tiffany
– To dobrze. A więc…. jeśli ufasz sobie….
– Tak?
– …I wierzysz w swoje marzenia….
– Tak?
– …. I podążasz za swoją gwiazdą…. – kontynuowała Miss Tick.
– Tak?
– I tak prześcigną cię ludzie, którzy ciężko pracowali, uczyli się i nie byli leniwi.”
(T. Pratchett, „Wolni Ciutludzie”)
Możemy urodzić się z prawdziwym talentem i potencjałem magicznym, jednak nie każdy z nas zostanie czarownicą, magiem, okultystą. Nie każdy będzie chciał oczywiście a z tych którzy by chcieli nie każdy będzie miał wystarczająco samozaparcia. Nie każdy zostaje obdarowany magicznym potencjałem w takich samych ilościach – istnieją ludzie o naturalnych predyspozycjach w tym kierunku i tacy, którzy muszą trochę popracować nad sobą. Wśród tych, którzy mają duży potencjał i chcą się rozwijać – część zmarnuje go gdy zabraknie im mądrości by słuchać i uczyć się od bardziej doświadczonych osób. Bowiem czarownictwo to nie tylko zaklęcia, zioła, dywinacja czy rytuały. To przede wszystkim wiedza i mądrość jak tą wiedzę wykorzystać. To także poznawanie samego siebie i pewna bardzo odpowiedzialna postawa wobec świata. Dlatego w czarownictwie nauka od starszych stażem i doświadczeniem to podstawa.
Tiffany jest naturalną czarownicą. Ma moc i talent. Udowodniła to już w ‘Wolnych ćiutludziach’, kiedy w wieku 9 lat pokonała Królową Elfów, gdy ta próbowała zawładnąć krainą, w której mieszka Tiffany, przy pomocy potworów i snów. Tiffany została wtedy szefową ciutludzi (Nac Mac Feegle) a Babcia Weatherwax w geście najwyższego szacunku zdjęła przed nią swój szpiczasty kapelusz. Szacunek szacunkiem, moc mocą, talent talentem, magia magią ale w świecie czarownic młoda czarownica musi iść na staż do starszej. I tak w Kapeluszu Pełnym Nieba, w wieku 11tu lat, Tiffany opuszcza rodzinny dom i trafia do Panny Libelli by tam rozpocząć swoją naukę. Zagłębiając się w świat Tiffany i Kapelusz Pełen Nieba – możemy uczyć się razem z nią. Babcia Weatherwax i kilka innych czarownic to wyjątkowe i wspaniałe nauczycielki a nauka u nich to prawdziwy przywilej.
W tym miejscu warto wspomnieć, szczególnie bardziej sceptycznemu czytelnikowi, że Sir Terry Pratchett wiedział o czym mówi i pisze. Przez wiele lat związany z różnymi środowiskami magicznymi i czarowniczymi, wiedział co dzieje się w magicznych kręgach tradycyjnych czarownic i różnej maści magów, poznawał ich nauki i prowadził z nimi częste dyskusje. Praktyka nie była mu obca. Jego czarownice to czarownice tradycyjne. Te bardziej nowomodne, new age’owe, eklektyczne praktyki i postawy magiczne Pratchett traktuje z przymrużeniem oka. Czasami nawet Wicca dostaje prztyczka w nos, ale to dobrze: w humorystycznym przedstawieniu różnych postaw i rodzajów czarownic kryje się cenna krytyka, w której możemy się przejrzeć niby w magicznym lustrze. Dlatego Babcia Weatherwax i inne czarownice Pratchetta mają tak wiele cennych wskazówek, dla tych którzy chcą zostać czarownicami i wiccanami. Nigdzie nie jest to tak widoczne jak w Kapeluszu Pełnym Nieba. Dlaczego?
W wiekszości książek ze Świata Dysku czarownice są starsze, doświadczone i już wszystko umieją, działają raczej w pojedynkę choć niektóre się przyjaźnią i czasami podróżują razem. Religia za bardzo ich nie obchodzi a ich czary to głównie głowologia. Reprezentują dawny świat i dawne choć uniwersalne wartości i wydają się nie mieć dużo wspólnego z naszym własnym światem. W Kapeluszu Pełnym Nieba spotykamy nowe pokolenie czarownic, młode, niedoświadczone, stawiające pierwsze kroki na swojej ścieżce i jakby bardziej współczesne, bliższe naszemu światu – obwieszone biżuterią, ubierające się na czarno, kochające otoczkę magicznych bibelotów jaką można kupić w magicznych sklepikach. No i co najważniejsze – młode pokolenie założyło kowen! I robi rytuały podczas pełni księżyca! Wspaniale! ….. ale…. no właśnie przypominam o lustrze.
Oczywiście nie wszystko w kowenie z Dysku jest takie jak w wiccańskich kowenach. Tamtejszemu kowenowi nie przewodniczy doświadczona czarownica, ale ktoś kto sam się jeszcze uczy. Po prawdzie w tym kowenie nie ma nikogo doświadczonego a wszystkie młode czarownice uczą się od starszych poza kowenem. A jednak ten kowen z Dysku dostarcza nam cennych wskazówek – głównie poprzez pokazywanie różnych postaw i zachowań charakterystycznych dla młodych czarownic w Wicca. Mówiąc ‘młodych’ mam oczywiście na myśli ilość stażu a nie wiek. Gdy wchodzimy w wicca, bez względu na wiek stajemy się uczniami i poniekąd ‘dziećmi’, które poznają nowy świat i muszą sie nauczyć nowych rzeczy. Wchodząc do kowenu, przechodząc inicjację i zaczynając praktykę rytualną zaczynamy wyrabiać sobie nowy rodzaj magicznej osobowości, który z kolei ma wpływ na to jaką osobą stajemy się w życiu codziennym. Ludzie się zmieniają pod wpływem praktyki – pewne cechy się uwypuklają, inne pojawiają, jeszcze inne zanikają – musimy zadecydować jaką osobą i czarownicą chcemy być i w jakim kierunku się kształtować i tutaj kowen, do którego zaproszona zostaje Tiffany, dostarczając nam pewnych modelowych postaw przyjmowanych przez młode czarownice, staje się dla nas prawdziwą skarbnicą wskazówek co robić a czego nie robić. Zanim więc przyjrzymy się nauce magicznego myślenia przyjrzyjmy się tym archetypom. To na prawdę ważne dla tych, którzy chcą być wiccanami.
Lekcja Pierwsza
„Grzeczna czarownica” versus „chujowa czarownica”
Czasami szkło błyszczy bardziej niż
diamenty, bo ma więcej do udowodnienia.
(T Pratchett: Prawda)
OK, wiem kontrowersyjny tytuł, ale przeczytajcie książkę, a będziecie wiedzieli o co chodzi. Babcia Weatherwax świetnie wiedziała co robi gdy wysłała Tiffany do Panny Libelli, w okolice w których działał kowen młodych czarownic. Nic nie dzieje się bez wiedzy i zrozumienia Babci Weatherwax a ta zdaje sobie sprawę, że zdolna czarownica musi być bardzo uważna by nie popaść w tarapaty. Problemów łatwiej uniknąć, gdy ma się dobrych przewodników, silny charakter i odpowiednie podejście. Podejście i charakter kształtują się nam poprzez obserwacje innych. Od innych uczymy się kim i jacy chcemy być. I tak, genialnym wręcz rozwiązaniem jest umieszczenie w kowenie dwóch zupełnie różnych, przeciwstawnych typów czarownic – jak dwóch archetypów, które można obserwować, analizować i w których można się odbic jak w lustrze.
Mamy więc Petulię – dziewczynę nieśmiałą ale walczącą ze swoją nieśmiałością, bardzo uczynną, opiekuńczą, zawsze chętną do pomocy, miłą i za wszelką cenę unikającą konfliktów. Petulia wydaje się grzeczna do bólu, układna, wręcz uległa i chce żyć ze wszystkimi w zgodzie. Petulia tak bardzo nie lubi konfliktów, że gotowa jest zmienić zdanie z minuty na minute i dopasować je do rozmówcy byle tylko uniknąć zranienia kogoś lub nie zgodzenia się z kimś. Chce żeby wszyscy się lubili. O nikim źle nie myśli i tym bardziej nie mówi. Mogłoby się wręcz wydawać, że Petulia jest za dobra a nawet, że nie ma siły charakteru czy kręgosłupa, który nakazuje obstawać przy swoim. Jadnak Petulia udowadnia, że jest silną i mądrą czarownicą a do tego odważną. Kiedy trzeba staje na wysokości zadania, mimo tego, a może właśnie dlatego, że zna swoje umiejętności i ograniczenia, patrzy na siebie krytycznie, słucha nauk, analizuje i chętnie przyjmuje wskazówki. Cieżko pracuje nad tym co jej nie przychodzi łatwo – jak na przykład latanie na miotle ale jak to się mówi praktyka czyni mistrza. Petulia nie ma błyskotliwej osobowości, nie ma charyzmy i wydaje sie że nie świeci, silnym wewnętrznym światłem ale jak przyjdzie co do czego można na niej polegać, można jej zaufać. Jest lojalna, mądra i zrobi co trzeba by uratować sytuacje. To nie tak, że nie ma światła – jej światło jest po prostu ukryte. Można powiedzieć że, zna swoje miejsce i podchodzi z szacunkiem do innych ludzi i zwierząt. To Petulia wprowadza Tiffany w kowen i przedstawia innym członkom.
Założycielką kowenu i jego przewodniczką jest Annagramma. Pod względem charakteru Annagramma jest całkowitym przeciwieństwem Petulii. Jest archetypem zwanym Alfa (tylko pozornie) Bitch lub Witch Bitch. Jest samozwańczym liderem kowenu, który założyła, mimo braku wiedzy, doświadczenia i ogólnie kompetencji czy predyspozycji, ponieważ (nie ważne co mówi) czuje głęboką potrzebe rządzenia ludzmi. Zresztą Annagramma jest próżna i nie zdaje sobie sprawy ze swoich ograniczeń i wierzy głęboko, że faktycznie jest najlepsza, najzdolniejsza, najwspanialsza. Nie omieszkuje także dać innym znać, że góruje nad nimi pod każdym względem – nawet do ludzi bardziej doświadocznych nie ma szacunku. Annagrama nie zawsze jest uczciwa i jej czyny nie zawsze idą w parze ze słowami, nie wacha się też rozkazywać innym, obrażać innych i gnębić swoimi słowami. Inne czarownice w kowenie zwyczajnie boją się jej gniewu, złośliwości czy ostrych, poniżających słów, jakimi je krytykuje. Nie wacha się mówić źle o innych i nawet o Babci Weatherwax, mówi z pogardą, choć właściwie jej nie zna. Do swojej własnej nauczycielki nie ma szacunku. Mimo złego traktowania ludzi ma charyzmę więc dużo uchodzi jej na sucho. Manipuluje faktami i innymi ludźmi i nie zdaje sobie sprawy, że co mądrzejsi wcale jej nie podziwiają – image super czarownicy jest dla niej wszystkim ale niestety pod powierzchnią fałszywego imagu nie ma głębi. Magię zna z nie najlepszych książęk a nie z doświadczenia. Sama też chce pisać wątpiliwej jakości książki bo to część imagu i wedug niej główne kryterium stanowiące o wartości czarownicy. Gdy przychodzi co do czego – okazuje się, że Annagramma nic nie umie, nie potrafi sobie poradzić w obliczu prawdziwej magii i niebezpieczeństwa a o istocie czarostwa nie ma tak na prawdę zielonego pojęcia. Mimo to nadal chce uchodzić, więc kreuje się na osobę doświadczoną i kompetentną. Dzięki charyźmie może i świeci trochę, może co niektórych nawet przekona, że ma wiedzę ale jak to się mówi nie wszystko złoto co się świeci. Koniec końców w kolizji z prawdziwym życiem Annagramma potrzebuje ratunku i pomocy od prawdziwych czarownic i powrotu do podstaw czarostwa – chcąc stać się prawdziwą czarownicą musi zacząć się uczyć od początku.
Oczywiście te dwie czarownicze osobowości: Petulii i Annagrammy są dosyć ekstremalne i choć w Wicca można spotkać ludzi, którzy ładnie wpasowali się w przedstawione modele – tak, Petulie i nawet Annagrammy się zdarzają, gdy komuś ego urośnie i zacznie cierpieć na syndrom super czarownicy, to jednak większość z nas można umieścić gdzieś pomiędzy tymi dwoma ekstremami. Tutaj zaznaczyć muszę, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe – nie ja pisałam książkę. Skoro jednak książka oparta jest na życiu, te dwie postacii są ważne dla rozwoju nowej czarownicy i warte przestudiowania jeśli ktoś myśli o Wicca i kowenie. Te dwie postaci dają Tiffany a także i nam dobre wskazówki co do tego jak postępować i w jakim kierunku się zmieniać. A Tiffany jest niesamowicie zdolna, ma prawdziwą moc i dlatego wystawiona jest na większe niebezpieczeństwa. Jej postawa i charakter zadecydują czy uda jej się pokonać niebezpieczeństwo i wyjść zwycięsko z walki o swój własny umysł i życie. Silny morlany kręgosłup i umiejętność rozróżniania dobrego i złego, pokora i wyzbycie się egoizmu będzie kluczowe dla jej przeżycia. Warto pamiętać, że jak mówi Babcia Weatherwax: ‘Jeśli nie wiesz kiedy być istotą ludzką, nie wiesz kiedy być czarownicą’ ja bym dodała, ‘jeśli nie będziesz dobrym człowiekiem, nie będziesz dobrą czarownicą’.
Lekcja druga
Nie daleko pada jabłko od jabłoni.
Gwiazdy są łatwe, ludzie są trudni
(Babcia Weatherwax: Kapelusz Pełen Nieba)
Kowen i szczególnie nauczyciele, to lustro w którym możemy przeglądać własne osiągnięcia i niedociągnięcia – poznawać siebie w odbiciu w innych i poprzez innych stawać się tym kim chcemy być. Lustro trzeba wybierać mądrze. Od wyboru lustra i naszego podejścia do lustra, zależy nasza przyszłość. Obserwacja innych Wiccan, jeśli mamy otwarty umysł i giętkość poglądów jest bardzo ważna. Do pełnego nawet Salomon nie naleje, jeśli ktoś już zjadł wszystkie rozumy i stawia opór nowemu i zmianie – niczego się nie nauczy. Jeśli ktoś wybierze lustro ze skazą nie tylko nie dużo w nim zobaczy ale sam może stać się lustrem ze skazą. Jeśli ktoś ma skazę wtedy najlepsze lustro nie pomoże. Choć najlepszy nauczyciel może trafić na tragicznego ucznia i najwspanialszy uczeń na tragicznego nauczyciela to najczęściej trafia swój na swego a jak to się mówi – nie daleko pada jabłko od jabłoni a wiadomo, że czym skorupka nasiąknie za młodu…. Tym bardziej, że nie siedzimy w ławkach i nie wkuwamy na pamięć tajników Rzemiosła, no chyba, że chodzi o słowa rytuałów. Szczególnie ważna jest obserwacja osób o większym doświadczeniu. Od nauczycieli i starszych stażem Wiccan w kowenie przejmujemy wiele postaw wiccańskich a tajniki praktyki często przychodzą wtedy do nas prosto z grupowego umysłu. Jeśli jesteśmy otwarci na Wicca, mamy szacunek do wybranej ścieżki i słuchamy nauczycieli, wiedza przychodzi do nas sama, nie zdobywamy jej lecz odkrywany ją w sobie, poprzez innych.
Podobnie uczy Babcia Weatherwax, kiedy mówi Tiffany „Już wszystko wiesz, tylko jeszcze nie wiesz, że wiesz. Przez reszte życia będziesz odkrywać co wiesz”. Jeśli nie mamy szacunku do wybranej ścieżki i nauczycieli nawet wkuwanie nie pomoże, niczego nie odkryjemy. Jeśli mamy odkryć swoją wiedzę, uzyskać lustro w innych i w konsekwencji stać się lustrem dla innych – nasz wybór kowenu i nauczyciela jest niesamowicie ważny. I znowu Babcia Weatherwax pokazuje nam jak można trafić dobrze i jak można trafić źle i jak nasi nauczyciele wpłyną na nas jeśli pozwolimy im przelać w nas swoją wiedzę i mądrość lub próżność i zarozumiałość. Tutaj z pomocą przychodzą nam Tiffany i Panna Libelia oraz jak się zapewne czytelnicy domyślają Annagramma i jej nauczycielka – Pani Sczypawka (w tłumaczeniu polskim jest Pani Skorek ale Szczypawka dużo lepiej oddaje charakter tej postaci).
Niezbyt miły charakter Annagrammy nie poprawił się pod wpływem Pani Szczypawki. Być może nie poprawiłby się nawet pod wpływem Babci Weatherwax jako, że Anagramma wydaje się być bardzo dumną i mało pokorną osobą. Trafiła na taką nauczycielkę jaka jej najbardziej odpowiadała, tak samo próżną, złośliwą, zarozumiała i przede wszystkim dumną. Podatna na złe wpływy Annagramma stała się produktem nauk swojej mentorki. Pani Szczypawka to przysłowiowa szpanerka, showmenka, liczy się tylko image, wygoda, forsa i sława. To celebrytka. Pisze książki na tysiące różnych tematów związanych z magią – bez dobrego zgłębiania żadnego z nich. Uważa się za eksperta od run, tarota, astrologii i tysięcy innych rzeczy ale jej książki to odpowiednik New Age w Świecie Dysku. No ale skoro napisała książkę i jest sławna to znaczy, że może patrzyć z pogardą na innych ludzi, włączając w to inne czarownice. Te czarownice, które są od niej lepsze i mają faktyczne zdolności, stara się umniejszyć poprzez nazywanie ich szarlatanami i oszustkami, obmawiając je za ich plecami. Pani Szczypawka ma wielkie ego i zupełny brak autorefleksji oraz samokrytyki. Annagramma niczym ‘mini-me’ przesiąkła taką postawą i staje się kopią swojej nauczycielki. Owszem ma wiedzę książkową – głównie z twórczości swojej mentorki, ale nigdy nie ubrudziła sobie rąk prawdziwą magią a co do poznawania samej siebie pozostaje tragicznie nieświadoma. Bycia dobrą czarownicą nauczy się dopiero jak ‘pójdzie na swoje’, rzeczywistość kopnie ją w tyłek i zrozumie, że nic nie umie.
Z całym swoim talentem Tiffany też grożą problemy z ego, bycie dumną ze swoich osiągnięć i z możliwości, dopuszczenie do siebie myśli, że jest najlepsza i już wszystko wie, czyli postawa, która może skutecznie zastopować jej rozwój. Babcia wie, że Tiffany jest wyjątkowa, więc żeby się nie zmarnowała, wysyła ją do osoby niesamowicie skromnej i pokornej. Dzięki Babci, Tiffany trafia do Panny Libelli, bardzo ciekawej czarownicy, która istnieje co prawda w jednej tylko osobie ale za to w dwóch ciałach, mieszka z duchem pedantem i pracowała w cyrku. Pani Libellia też kiedyś była sławna ale w odróżnieniu od Pani Szczypawki nie zależy jej na sławie i nie sława ją definiuje. Co charakteryzuje Panią Libelię to ciężka praca u podstaw. Praca na rzecz zwykłych ludzi, pomoc w przyziemnych problemach, sprawowanie pieczy nad lokalną społecznością. Ona nie boi się ubrudzić sobie rąk. Gdy dużo później Tiffany pyta Babcię Weatherwax o to czemu została wysłana do Pani Libelli dowiaduje się, że nikt nie rozumie ludzi i nie troszczy się o ludzi tak dobrze jak Panii Libellia i że nikt inny nie pomoże Tiffany zrozumieć tak głęboko tego co jest esencją czarostwa. Tiffany uczy się czarostwa nie wiedząc, że uczy się czarostwa.
Miss Tick mówi do Tifany już na początku ‘otwórz oczy a potem otwórz je ponownie’. Wiedźmy to te które wiedzą, by wiedzieć trzeba patrzyć głębiej, najgłębiej jak się da i być świadomym – zarówno Annagrama jak i Petulia oraz Pani Libellia i Pani Szczypawka pokazują nam jak ważne jest by, gdy chodzi o ludzi, patrzeć głębiej, nie na powierzchowność i to co oczywiste ale na to co w środku i co ukryte, że często powierzchowność nie idzie w parze z tym co w środku a wybierać nauczyciela trzeba mądrze. Jak mawia Panna Libellia „ciekawa sprawa, że to co się wydaje oczywiste, często oczywiste nie jest”.
Lekcja trzecia
Esencja Czarostwa.
Z ręką na sercu – to właśnie jest
korzeń, serce i dusza czarostwa.
(Babcia Weatherwax: Kapelusz Pelen Nieba)
Zapytany o to jak wyobraża sobie naukę magii czy czarostwa, kandydat na adepta odpowie zapewne: wiedza tajemna, zaklęcia, zioła, talizmany, amulety, różdżki, magiczne kręgi – wszystko nastawione na rezultat – jak najlepszy dla nas samych. Nikt nie spodziewa się, że będzie musiał myć starszych ludzi, obcinać im stwardniałe i zainfekowane paznokcie od nóg czy pomagać w obejściu. W dzisiejszych czasach wielu różnej maści magów i współczesnych czarownic podchodzi do magii jak do narzędzia pomagającego zdobyć upragnione rzeczy, wymarzone życie, pomagającego wypełnić własne egoistyczne często cele. W rezultacie magia zaprzężona zostaje w ‘służbie’ egoizmu, ścieżka staje się narzędziem a nie życiem, a adept nie ma szacunku do swojej ‘służby’ – wykorzystuje magie w swoich celach, dla siebie. Ale popatrzcie na starsze czarownice ze Świata Dysku: Bacię Weatherwax, Nanny Ogg, Magrat, we wszystkich swoich magicznych przygodach zawsze starają się naprawić świat i pomóc innym, albo popatrzcie na tradycyjne czarownice, zielarki, szeptuchy, szamanki z naszego świata – one służą lokalnej społeczności. Ich czary nastawione są głównie na pomoc innym, bez zysku dla siebie. Do swoich praktyk mają dużo szacunku, do mocy mają dużo szacunku a magia nie jest dla nich narzędziem ale darem.
Tiffany uczy się trochę o ziołach, latanie na miotle idzie jej tak sobie ale przede wszystkim spędza swoje dni chudząc z Panna Libelią po okolicznych miasteczkach pomagając ich mieszkańcom. Na prawdę pomaga myć starszych ludzi, obcina im paznokcie, pomaga w sprzątaniu czy przy zwierzętach. Niektórzy wcale nie są za tą pomoc wdzięczni, niektórzy nawet nie mają za bardzo szacunku do pomagających. Wydawało by się, że to nudna robota. Jednak przy wszystkich tych czynnościach Tiffany nie marudzi, nie rozumie po co one są ale cierpliwie czeka aż wiedza do niej przyjdzie, nie kwestionuje decyzji starszych czarownic. W ten sposób uczy się najważniejszych rzeczy dla czarownicy: pokory i szacunku do innych, cierpliwości, zaufania, zdobywa wiedzę o lokalnych ludziach i o samej sobie – coś co nie tylko pomoże jej w przyszłości lepiej zrozumieć ludzi, ich naturę, motywy działania i potrzeby ale także pozwoli jej podejmować najwłaściwsze decyzje co do tego jak im pomagać. Poznanie ludzkiej natury jest podstawą czarów i głowologii. Tiffany obdziera swoje wyobrażenie o czarostwie z bajkowej otoczki – okazuje się, że magia to ciężka praca a nie machanie różdżka w teatralny sposób, że to głowologia a nie magiczne sztuczki.
W czasie spacerów po wsiach, Tiffany rozmawia ze swoją nauczycielką a w rozmowach poznaje filozofię czarostwa – wraz z nią odkrywa jak funkcjonuje lokalny świat. Odkrywa połączenia i wzorce, które dają wiedzę i mądrość. Zaczyna widzieć jak wszystko się łączy i jedno z drugiego wynika. Uczy się jak być dobrym człowiekiem by móc być dobrą czarownicą. Dowiaduje się, że czary to pomaganie ludziom i sprawianie by świat był lepszy. Dowiaduje się że najlepsze czarownice to te, które umieją nie tylko pomóc innym ale potrafią sprawić, że inni zaczynają pomagać sobie samym i sobie nawzajem. Zaczyna widzieć kto czego potrzebuje, kto inny może tą potrzebę spełnić w zamian za coś czego sam potrzebuje – porusza się po sieci współzależności. Zaczyna rozumieć jak rozmawiać z ludźmi by dać im motywację i chęci zmieniania się na lepsze. Styka się z narodzinami i ze śmiercią i poznaje ich naturę. Zaczyna rozumieć, że czarownica nie cofa się przed brudną robotą, że wręcz przeciwnie – gdzie diabeł nie może tam wiedźmę pośle, więc wiedźma nie może się cofać przed trudnościami, przed zadaniami, które wydają się mało przyjemne czy nawet niemożliwe. A wszystko to czarownice robią za darmo używając nie tyle zaklęć co głowologii – nie biorą pieniędzy a podarunki jakie dostają: jajka, kurę itp, jeśli akurat nie potrzebują to oddają bardziej potrzebującym. Jakoś jednak ten system działa i zawsze mają tyle ile potrzebują. Szanująca się czarownica nie zarabia na czarach.
Pani Szczypawka uczy o kolorach świec, kosmicznych wibracjach i gwiazdach. Panna Libelia uczy o naturze ludzkiej, poznawaniu własnej natury i pomaganiu. Babcia Weatherwax uważa, że gwiazdy są łatwe a ludzie są trudni. Gdy Tiffany opowiada jej co robi całe dnie z Panna Libelią, Babcia, ta najsilniejsza, najmocniejsza, najmądrzejsza główna czarownica, jej odpowiada:
To jest to co ja nazywam magią – widzenie tego wszystkiego, radzenie sobie z tym wszystkim i nie zniechęcanie się. To siedzenie całą noc z jakimś biednym człowiekiem, który opuszcza ten świat, ulżenie mu w bólu, pocieszanie go gdy się boi, pomożenie mu w przeniesieniu się na tamten świat, .. a potem posprzątanie wszystkiego, przygotowanie go na pogrzeb i pomoc płaczącej wdowie w zmianie pościeli – co pozwól sobie powiedzieć, nie jest zadaniem dla tchórzy – i czuwanie całą noc przy trumnie, przed pogrzebem a potem powrót do domu i posiedzenie w spokoju przez pięć minut, zanim jakiś wkurzony człowiek zacznie walić w twoje drzwi bo jego żona ma problemy z porodem pierwszego dziecka a położna nie umie sobie z tym poradzić, poderwanie się, zabranie swojej torby i pospieszenie z pomocą….. robimy to wszytko, każda na swój sposób, a Panna Libellia robi to lepiej niż ja. Z ręką na sercu: to jest korzeń, serce i dusza i jądro czarostwa. Dusza i jądro.
Lekcja czwarta
Ulowiec i ego
Budujecie małe światy, małe historie, małe skorupki
dookoła swoich umysłów by odciąć się od nieskończoności.
(Ulowiec: Kapelusz Pelen Nieba)
Wcześniej było sporo o lustrach. Paradoksalnie Tiffany lustra nie posiada. Ma za to pewien ciekawy talent. Gdy chce na siebie popatrzeć, wychodzi z siebie i staje obok. Voila! Tiffany ma wiele talentów. Od drugich i trzecich myśli zaczynając, przechodzeniem w inne wymiary kończąc. Żaden jednak talent nie stawia Tiffany w takim niebezpieczeństwie jak wychodzenie z ciała.W puste ciało coś może wejść i się w nim zadomowić. A koło Tiffany kręci się Ulowiec, tajemnicza postać, istota z prapoczątków czasu, nie posiadająca swojego ciała ani własnej osobowości, która pożycza ciała i kolekcjonuje osobowości innych, akumuluje je w sobie, niszcząc je w rezultacie. Ze względu na swoją moc i zdolności, Tiffany jest dla Ulowca niesamowicie atrakcyjnym ciałem i osobowością więc ten korzysta z okazji i gdy Tiffany wyszła z ciała, przejmuje je a wszystkie swoje poprzednie osobowości zlewa z jej osobowością. Tiffany przestaje być sobą.
Ulowiec jest paradoksem: z jednej strony jest przeciwieństwem ego, z drugiej odgrywa w tej historii rolę bardzo mocno przerośniętego ego. Ego stanowi o naszej indywidualności, siłą rzeczy musi więc odcinać nas od nieskończoności. Ego nakłada na nas ograniczenie – powoduje, że gdzieś się kończymy i gdzieś zaczynamy i dzięki temu możemy funkcjonować jako pojedyncza jednostka. W momentach mistycznego uniesienia możemy wyjść poza swoje ego i dotknąć nieskończoności wszechrzeczy, stać się wszystkim i wszystko rozumieć. Na co dzień jednak taki stan nie jest możliwy. Za duże ego nie jest jednak dobre – przejmuje nad nami kontrolę, każe nam traktować innych z góry, powoduje, że wydajemy się sami sobie niezwyciężeni, wszechmocni jak bogowie i w rezultacie prowadzi do naszego samozniszczenia. Wielkie ego jest małe, jak mały dzieciak. Szczególnie w okultyzmie i czarostwie – ego, które daje się kontrolować jest potrzebne, ego które kontroluje nas jest zgubne: ‘wielki’ mag lub czarownica, gdy pozwolą swojemu przerośniętemu ego kierować sobą stają się niebezpieczni dla otoczenia i dla siebie samych – są jak samochód, którym kieruje pięcioletnie dziecko bez prawa jazdy. O wypadki łatwo.
Ulowiec mówi do Tiffany:
„Czy wiesz jak to jest być świadomym każdej gwiazdy, każdego źdźbła trawy? Tak, wiesz. Nazywasz to ‘ponownym otwieraniem oczu’. Ale wy to robicie tylko na moment. My to robimy przez wieczność. Brak snu, brak odpoczynku, tylko niekończące się… niekończące się doświadczenie i nieograniczona świadomość. Świadomość wszystkiego. Cały czas. Jakże wam zazdrościmy. Szczęśliwi ludzie, którzy mogą zamknąć swoje umysły na nieograniczoną głębię kosmosu. Macie tą rzecz którą nazywacie… nudą. To najrzadszy talent we wszechświecie. Słyszeliśmy piosenkę, leciała – ‘świeć się świeć mała gwiazdko’ Jaka to moc! Jaka wspaniała moc! Możecie wziąć bilion trylionów ton ognistej masy, piec o niewyobrażalnej wręcz sile i zmienić go w pioseneczkę dla dzieci. Budujecie małe światy, małe historie, małe skorupki dookoła swoich umysłów by odciąć się od nieskończoności a to pozwala wam budzić się co rano bez krzyków!”
Jak widać ego nie ogranicza Ulowca ale brak ego jest dla niego nie do zniesienia, jest bolesny. Jedna na to rada – przejmować osobowości innych ludzi, szczególnie osobowości o dużym ego i dużym potencjale magicznym. Ulowiec już kilka takich osobowości i wielkich ego ma. Ale potrzebuje jeszcze więcej. Dotychczas uzbierane ego mają wpływ na Ulowca więc Ulowiec wychodzi z założenia, że im większa moc i potencjał magiczny jakiejś osoby tym większy potencjał na wielkie ego. A młoda, niedoświadczona, silna i zdolna czarownica to to czego on potrzebuje. Zawsze można jej pomóc nadmuchać ego. Wiele z nich nie potrzebuje pomocy.
I tak Ulowiec, który swojego własnego ego nie posiada paradoksalnie staje się jednym wielkim ego dla ludzi, których opętuje. Pod jego wpływem ci ludzie zaczynają się zachowywać jak pod wpływem bardzo rozdmuchanego ego. Kiedy Tiffany staje się częścią Ulowca, a Ulowiec staje się częścią jej, jej zachowanie mocno się zmienia. Jak inni przed nią, staje się bezwzględna, pozbawiona emocji i ogólnie zyskuje cechy psychopatyczne. Upaja się swoimi starymi umiejętnościami i nowymi mocami i wiedzą jaką dał jej Ulowiec. Uważa się za najlepszą, najsilniejszą, najwspanialszą, uważa, że ma prawo kontrolować innych, szantażować, manipulować, stawiać zawsze na swoim. Jej wola jest najważniejsza choć to nie do końca jej wola – to wola jej ego/czy Ulowca w tym wypadku, albo może trafniej by było powiedzieć, że to nie tyle wola prawdziwej Tiffany co wola tej nowej Tiffany – bo przecież Tiffany nie jest już sobą. Krzywdzenie ludzi staję się łatwe i nawet przyjemne. Nowa Tiffany posuwa się do zamieniania niewinnej osoby w żabę, a nawet zabicie kogoś nie jest dla niej problemem. Gdy nowa Tiffany rujnuje wszystko co zna, łącznie z swoim własnym życiem, prawdziwa Tiffany jest uwięziona głęboko w swoim wnętrzu i musi znaleźć sposób by się oswobodzić. Jej walka z Ulowcem symbolicznie reprezentuje walkę jaką niektórzy magowie i czarownice muszą stoczyć z samym sobą i ze swoim ego. Od tego czy wygra zależy jej przetrwanie.
Ulowiec to nie tylko lekcja poznawania samego siebie, swojej natury i determinacji, żeby kształtować samego siebie – świadomie. To nie tylko przestroga przed wybujałym ego i instrukcja jak uniknąć poddania się jego władzy. To także przestroga, żeby nie robić czegoś na co nie jest się przygotowanym, żeby uważać gdy praktykujemy i nie napytać sobie biedy i najlepiej robić to pod czujnym okiem osób bardziej doświadczonych, ucząc się od nich. To także ćwiczenie w poznawaniu siebie, tego kim się jest na prawdę.
Lekcja piąta
Stan Umysłu
Musisz przejąc kontrolę nad swoim mózgiem
(Babcia Weatherwax: Kapelusz Pełen Nieba)
Pamiętacie cztery moce sfinksa? To wiedza, wola, odwaga i milczenie. Kamienie milowe czarowniczych ścieżek a wszystkie drogi biorą swój początek w umyśle i do umysłu prowadzą. Umysł w magii i czarostwie jest wszystkim, to podstawa – dlatego ludzie są ważni a głowologia to główna metoda działania Babci Weatherwax. Umysł, myśli, słowa, postawa, świadomość, rzeczywistość są ze sobą głęboko powiązane i nawzajem siebie kształtują.
Wiedza
Babcia tłumaczy Tiffany ‘wiedza na temat różnych rzeczy jest magią jeśli inni ludzie tej wiedzy nie mają’ ale także ‘magia nie przestaje być magią nawet jeśli wiesz jak to działa’. Wiedza – wiedza jak to się mówi, jest potęgą. Im więcej wiemy tym lepszymi wiedźmami jesteśmy. Wszystko przez co przechodzi Tiffany ma za zadanie dać jej wiedzę o tym jak być dobrą czarownicą: o ludziach, o świecie, o sobie samej. Według Babci, Tiffany już wszystko wie ale nie wie jeszcze co wie i resztę życia będzie to odkrywać. Pomogą jej w tym myśli.
Myśli, są pewnie najoczywistszym przejawem naszego umysłu. Myśli Tiffany i innych czarownic to skomplikowana sprawa. „Pierwsze myśli to codzienne myśli, każdy je ma. Drugie myśli to myśli, które myślisz gdy myślisz o tym jak myślisz. Ludzie, którzy lubią myśleć mają drugie myśli. Trzecie myśli to myśli, które obserwują świat i myślą same z siebie. Te rzadko się zdarzają i często powodują problemy. Słuchanie ich to część czarostwa”. Wiedzę, tą która pochodzi z naszego wnętrza, z podświadomości, nadświadomości czy z umysłu grupowego czarownic poznać można właśnie za pomocą trzecich myśli – dopóki się nie pomyślą, nie wiemy co wiemy. Gdy te myśli się pomyślą – po prostu wiemy, choć czasami może nie wiemy skąd wiemy. Te myśli uczą nas i dają nam mądrość, kształtują naszą świadomość na poziomie wyższym niż ten codzienny. Drugie myśli obserwują pierwsze myśli, trzecie myśli obserwują wszystko. Dzięki nim, możemy wyjść poza siebie i swoje pierwsze myśli. Łączą nas z naszą podświadomością, nadświadomością, umysłem zbiorowym. Myśli jak wiadomo kształtują naszą rzeczywistość. Słowa jako narzędzie wyrażania myśli także mają swoją moc a opowieści są prawdziwie potężne. Babcia mówi o tym tak: ‘słowa są ważne, opowieści są ważne, ważne by nazywać rzeczy po imieniu – gdy zmienimy opowieść zmienimy świat’ Uważajmy więc na swoje myśli i słowa i bądźmy świadomi tego jak chcemy kształtować świat. To ważny element wiedzy.
Wola:
By zmienić siebie i świat potrzebna nam także odpowiednia postawa, która wynika ze stanu naszego umysłu i kształtuje naszą przyszłość, nasze życie wszystko co nam się przytrafia. Bez odpowiedniej postawy nie zajdziemy daleko w magii. Nie nauczymy się nic bez otwartego, zdeterminowanego ale jednocześnie pokornego podejścia i gotowości do zmiany. By to osiągnąć potrzebna nam silna wola. Babcia mówi Tiffany ‘zapomnij o nie mogę, nie myśl o tym, po prostu to zrób’. Gotowość do działania musi wynikać z naszej woli ale pewne rzeczy mogą nas osłabić. Na co stawia nacisk Babcia Weatherwax?
‘Jesteś czarownicą od stóp do głów. Jesteś smutna ale poza swym smutkiem obserwujesz siebie i swój smutek i myślisz: biedna ja! Poza tą myślą jesteś zła na mnie bo nie pocieszam cię mówiąc – Biedactwo. Pozwól więc, że przemówię prosto do twoich trzecich myśli, bo chcę znowu usłyszeć w tobie tą dziewczynę, która poszła walczyć z królową elfów, uzbrojona tylko w patelnię a nie jakieś dziecko, które żałuje samej siebie i tarza się w swoim nieszczęściu.’ To ważny przekaz – czarownica nigdy nie jest ofiarą i nie robi z siebie ofiary. Taka postawa osłabia. Jeśli jakaś czarownica robi z siebie męczennice, chce żeby ludzie wierzyli, że ciągle wszyscy ją prześladują a świat jest przeciwko niej, chce żeby ludzie jej żałowali czy współczuli to żadna czarownica. Czarownica ma działać świadomie i mieć kontrolę nad tym co się dzieje – nie może więc być ofiarą okoliczności lub innych ludzi. Oczywiście nie nad wszystkim mamy kontrolę w naszym życiu ale warto pamiętać, że zawsze mamy kontrolę nad naszymi reakcjami na to co się dzieje. Od nas zależy jak odpowiemy na to co życie nam rzuca pod nogi, jak pokonamy przeszkody – jeśli zaczniemy myśleć o sobie jako o ofiarach to już przegrałyśmy, pozbyłyśmy się mocy. A przecież Babcia uczy, że wszystko w życiu czarownicy jest testem. Całe życie jest egzaminem. Na szczęście jak dodaje, czarownice nie boją się niczego, to inni boją się czarownic.
– Co!? Nie tarzam się w swoim nieszczęściu’ krzyknęła Tiffany podchodząc tak blisko, że stały centymetry od siebie. ‘I po co było całe to gadanie o byciu miłym dla ludzi, co? ‘ (…)
– ‘Bycie miłym nie liczy się gdy chodzi o inną czarownicę, szczególnie taką jak ty’ (…)
– ‘Oh, oh – co masz na myśli?’ (…)
– ‘Czarownicę , która nie uważa na to co mówię, dziecko!’ – kłótnia pomiędzy starą i młodą czarownicą ciągnie się trochę dłużej. Na koniec tej kłótni Tiffany zaczyna rozumieć czemu ta kłótnia służyła. Rozumie, że od czarownic z potencjałem wymaga się więcej, że bycie otwartym na naukę oznacza przyjmowanie krytyki i że dobry nauczyciel jeśli wkurza ucznia i nie jest dla niego dobry to dlatego, że ma powód…. może chce mu wjechać na ambicję. Dobry uczeń powinien mieć wystarczająco pokory by nie tylko przyjąć konstruktywną krytykę ale ją przemyśleć i wcielić w życie poprawki. To kształtuje silną wolę. Nauczyciel czasami musi być twardy i uczciwy a nie miły. Poza tym, czasami złość jest dobra – jak mówi Babcia, jak jest złość to nie ma miejsca na strach. Magia wymaga odwagi ale złość trzeba kontrolować. Inaczej nas zgubi.
Odwaga
Tak samo jak zgubić może nas strach. Magia często wymaga byśmy wychodzili poza strefę swojego komfortu. Żebyśmy podejmowali trudne decyzje i stawiali czoła nieznanemu. Ale ryzykować musimy mądrze. Warto więc jest mieć oparcie w bardziej doświadczonych osobach, którym warto zaufać. Zaufanie wymaga odwagi. Magia to nie piknik, czasami można popełnić błędy, nawet poważne błędy i zabłądzić. Babcia uczy, że ‘jeśli boisz się zejść na manowce to nigdy nigdzie nie dojdziesz’ ale uczy też żeby zanim podejmiemy ryzyko zabezpieczyć się jak najlepiej. Nie bójmy się więc eksperymentować, nie bójmy się popełniać błędów i błądzić ale równocześnie pobierajmy z tych błędów nauki, przygotujmy się na ryzyko, nauczmy się jak być bezpiecznym, przyznawajmy się do błędów i nie powielajmy tych samych błędów. I przede wszystkim korzystajmy z rad i nauk ludzi, którzy już eksperymentowali, błędy popełnili i mają doświadczenie. Jeśli ktoś nie uczy się na własnych błędach i nie słucha innych, skazany jest na wieczne błądzenie i jeszcze być może innych skazuje na błądzenie. W takim wypadku to że błądzenia się nie boi wcale mu nie pomoże dojść do celu. Babcia mówi, że musimy stanąć twarzą w twarz ze swoim strachem ale tak aby go pokonać i jednocześnie zredukować ryzyko. Dlatego jej zdaniem tak ważne jest by praktykować magię w służbie dla innych ludzi. W przełożeniu na język współczesnego okultyzmu, możemy mówić o Wielkim Dziele, które zakłada pracę nad własnym rozwojem ale poprzez pracę nad rozwojem ludzkości. Babcia ujmuje to tak „robienie czegoś dla innych ludzi nie tylko ulepsza świat ale też przesuwa cię w twoje centrum, przestajesz się chybotać. Zakotwicza cię, dzięki temu zachowujesz swoje człowieczeństwo”, dzięki temu jesteśmy bezpieczniejsi.
W dalszej części rozmowy Tiffany odważnie przyjmuje, że jest odpowiedzialna za swoje działania i potwierdza, że zajmie się naprawianiem szkód jakie były jej udziałem. Odpowiedzialność jest jedną z cech charakterystycznych dla postawy wszystkich czarownic. O ile odpowiedzialność za swoje własne czyny jest dosyć oczywista dla większości czytelników, Babcia Weatherwax posuwa się jednak dalej. Uczy że „nawet jeśli coś nie jest twoją winą, nadal jest twoją odpowiedzialnością”. W dzisiejszym świecie to szczególnie ważne. W obliczu zła, nietolerancji, wojen, nienawiści na tle religijnym i rasowym, łatwo umyć ręce i powiedzieć – ja jestem dobrym człowiekiem, to nie moja wina, nie moja broszka i nie moja odpowiedzialność. Tym czasem potrzeba nam więcej odwagi, wiedzy i zrozumienia by przejąć odpowiedzialność za sprawy, które pozornie nas nie dotyczą albo wydają się być poza naszym zasięgiem. Czarownice i te książkowe i te współczesne, wiedząc że wszystko jest ze sobą połączone, wszystko z siebie wynika, wszystko ma wpływ na wszystko, że zło generuje więcej zła i nawet jeśli wydaje się odległe to jednak zazębia się z ich światem – czują się odpowiedzialne i działają by ten świat naprawiać i pomagać ludziom. Bez względu na to skąd ci ludzie są i czy to docenią. Babcia uczy, że pracą czarownicy jest dokonywanie wyborów – ciężkich wyborów – wyborów, których nikt inni nie chce dokonać i podejmowanie decyzji, których nikt inny nie chce podjąć. Babcia mówi nam, że wszystko jest testem, że czarownice, te prawdziwe, nigdy się nie poddają i że czasami nie wierzy ‘w ułatwianie spraw, ludzie maja używać mózgów, jeśli nie używasz swojego mózgu nie ma sensu być czarownicą’
Milczenie
Odwaga i raz podjęta decyzja prowadzą do działania. I tutaj najczęściej kończą się słowa a zaczyna milczenie. Nie tylko dlatego, że umysł nie o wszystkim umie mówić, nie wszystko potrafi ubrać w myśli i słowa i nie tylko dlatego, że o pewnych rzeczach zwyczajne mówić się nie powinno – z różnych powodów. Czy to działanie codzienne i pomoc komuś za pomocą głowologii czy działanie magiczne – umysł musi być odpowiednio na nie przygotowany. Babcia mówi „rozpracuj swój umysł i świat jest twój” Działanie magiczne wymaga odmiennego stanu umysłu a nawet odmiennego stanu świadomości. I tutaj Babcia znowu nam pomaga, mówi „nie myśl o tym, po prostu to zrób”. No to jak? To najpierw dowiadujemy się, że czarownice mają nawet trzecie myśli a teraz mamy nie myśleć? Tak. Wcześniej Babcia uczyła nas, że czarownice obserwują siebie cały czas i obserwują swoje myśli a ich myśli obserwują wszystko. Jak zwykle jednak – magia i tutaj pełna jest paradoksów i czasami lepiej te myśli wyłączyć, jak to Babcia umyje „nigdy nie pytaj kogoś kto właśnie chodzi po linie, jak utrzymuje równowagę. Jeśli zatrzyma się by o tym pomyśleć, spadnie”. Myśli mają często to do siebie że przeszkadzają, że idą w nie tą stronę, w którą chcemy żeby poszły, przyczyniają się do powstania wątpliwości czy rozproszenia skupienia. Każdy praktyk magii od razu zrozumie tą zasadę. W stanie transowym, gdzie dokonujemy działań magicznych, często nie ma miejsca na myśli, nie ma miejsca na analizę. Analiza może popsuć doświadczenie, myśl może wybić z transu i przywrócić nas w codzienny stan umysłu. Gdy tylko zdajesz sobie sprawę czego doświadczasz, doświadczenie się kończy a my nawet z mistycznego uniesienia możemy być brutalnie przywołani z powrotem na ziemie. Czasami lepiej by myśli i usta milczały. Czasami zamiast myśleć i mówić lepiej stać się czystym działaniem.
Lekcja szósta
Inne magiczne perełki
Książki Pratchetta pełne są magicznych mądrości, perełki magicznego myślenia można znaleźć na każdej stronie. Co tam – cały Kapelusz Pełen Nieba to jedna wielka magiczna perła. W czarostwie opisanym na jej łamach można znaleźć też wiele paralel z Wicca. Annagramma, choć sama strasznie chce szefować, trafnie informuje inne młode czarownice, że w czarostwie nie ma szefów, nie ma liderów i wszystkie czarownice są równe. To prawda odnosząca się także do Wicca. No ale jest przecież Babcia Weatherwax. Tak, dobrze się domyślacie. Wicca też ma swoje Babcie Weatherwax – pewnie nawet kilka. Ja definitywnie mam swoją. Bardzo dużo dowiecie się z tej książki na temat szacunku w świecie czarownic – a szacunek jest niesamowicie ważny w Wicca. Albo mądra maksyma Babci Weatherwax: „nauczenie się jak nie robić różnych rzeczy jest tak samo trudne jak nauczenie się jak robić różne rzeczy, a może nawet trudniejsze”. Dużą częścią nauk Wiccańskich jest jak robić to co chcemy, jak realizować swoją wolę tak by innych nie krzywdzić, tak żeby nasza magia nie miała negatywnych skutków ubocznych, czyli jak nie robić pewnych rzeczy. Tutaj znowu wychodzi jak ważna jest wiedza, mądrość, zrozumienie powiązań i potencjalnych skutków naszych działań. Ostatnia lekcja to moja darmowa ale bezcenna rada – jeśli chcecie być czarownicami i Wiccanami, zanurzcie się w tą książkę i wyławiajcie z niej magiczne perełki. Ci, którzy ją przeczytali po moim wykładzie już ją pokochali i wiele się z niej nauczyli. I pamiętajcie, że Babcia Weatherwax uczy, że to nasz odpowiednio nastawiony umysł dokonuje cudów i że „dzięki niemu zwykły patyk stanie się różdżką a niebo stanie się kapeluszem” i że „jedyny kapelusz jaki warto nosić to ten, który zrobisz samemu, nie ten który kupisz, nie ten który dostaniesz. Twój własny kapelusz, na twoją własną głowę. Twoją własną przyszłość”. Dla Wiccan odzianych w niebo podczas rytuałów, kapelusz pełen nieba jest najlepszym kapeluszem.