Gerald Brosseau Gardner urodził się w piątek, 13-tego czerwca 1884 roku, w bogatej rodzinie wyższej klasy średniej, mieszkającej na bogatych przedmieściach Liverpoolu. Rodzina prowadziła firmę, założoną w 1721 roku i opisującą siebie jako „najstarszą prywatną firmę zajmującą się handlem drewnem w Imperium Brytyjskim” – nazywała się Joseph Gardner i Synowie. Ojciec Geralda, William Robert był najmłodszym synem Edmunda i wnukiem Josepha. Wysłany w 1867 roku do Nowego Jorku, by tam pilnować rodzinnych interesów, poznał amerykankę, Louise Burguelew Ennis, z którą ożenił się na Manhattanie w roku 1868. Po ślubie państwo młodzi zamieszkali w Morrisanie w stanie Nowy Jork gdzie urodził się ich pierwszy syn, a po 2 latach wrócili do Anglii i zamieszkali niedaleko Liverpoolu. Tam też urodzili się ich kolejni synowie: Robert Marshall, Gerald Brosseau i Francis Douglas. Największy wpływ na dzieciństwo Geralda miała astma oraz irlandzka niania, Georgiana „Com” McCombie. Kiedy objawy choroby nasilały się, zwłaszcza zimą, Com namówiła rodziców Geralda, by pozwolili jej zabierać go w miejsca o cieplejszym klimacie. Pierwszy raz Gerald opuścił dom w 1888 roku, Com zabrała go do Nicei. Nie była jednak zbyt wyrozumiałą nianią – u Bracelina czytamy, że jej rola polegała głównie na odmawianiu Geraldowi… zasadniczo wszystkiego. Po kilku takich podróżach, w 1891 roku, udali się na Wyspy Kanaryjskie do Accry (obecnie terytorium Ghany) i na Maderę. Podczas tych podróży Gardner zaczął interesować się bronią białą i pasję tą Gerald rozwijał przez całe życie. Na Maderze zdobył ponoć nawet kilka noży i szczątków broni z okresu wojen napoleońskich i zamierzał z nich zrobić ekspozycję na ścianie swojego pokoju hotelowego, lecz Com je skonfiskowała.
Szybko okazało się, że Com nie ma tak naprawdę zamiaru zajmować się Geraldem, a raczej szuka mężczyzn. Dzięki zainteresowaniu gości Com i starym egzemplarzom „The Strand Magazine” Gerald nauczył się czytać ale nigdy nie odebrał formalnej edukacji. Ponieważ lubił czytać nie nudził się już tak bardzo, czytał wszystko, co wpadło mu w ręce, to, co było odpowiednie i nieodpowiednie dla jego wieku. Trudno osądzić, w której z tych kategorii mieściła się „There Is No Death” („Nie ma śmierci”) autorstwa Florence Marryat, wiadomo natomiast, że ta rozprawa na temat duchowości, reinkarnacji i życia pozagrobowego wywarła duży wpływ na młodego chłopca i jego sposób postrzegania życia po śmierci. W 1900 roku Com wyszła za Davida Elkingtona, jednego z wielu jej wielbicieli i wraz z mężem zamieszkała na Ceylonie (wówczas w granicach Imperium Brytyjskiego, dziś niezależne państwo Sri Lanka). David został nieco wcześniej właścicielem plantacji herbaty, gdzie, za zgodną Gardnerów, Gerald miał uczyć się podstaw handlu herbatą. Na początku pracował jako kriper, całe dnie harując na polach herbacianych, ucząc się o wzroście krzewów i szczerze nie cierpiał tej pracy. Z Elkingtonami mieszkał do dwudziestego roku życia, po czym przeprowadził się do swojego domku i zaczął pracować w sąsiedniej plantacji, natomiast większość swojego wolnego czasu spędzał na polowaniach, włóczeniu się po lasach, zdobywaniem informacji na temat Buddyzmu i brataniu się z tubylczymi plemionami.
W latach 1904-1907, za namową ojca, Gerald starał się rozwijać nowy rodzinny biznes – plantację kauczuku. Przystał na propozycję rodziny bardzo szybko, ponieważ taka praca pozwalała na wiele wolnego czasu, który skrzętnie wykorzystał, spędzając w 1907 roku kilka miesięcy w Anglii. Poznał wówczas swoich krewnych, Sergenesonów, z którymi nie zetknął się wcześniej, ponieważ byli metodystami, których anglikańscy Gardnerowie starali się unikać. Według Geralda to oni zainteresowali go spirytyzmem, przekonali, że jego prodek, Joseph, praktykował czary za namową jakiejś mistrzyni. Inna rodzinna plotka mówiła, że szkocki przodek Gardnerów – Grissell Gairdner, spłonął na stosie za czary w miejscowości Newbrugh w 1610 roku.
Po powrocie na Cejlon, Gardner zajął się już na poważnie plantacją kauczuku, jednak miał jeszcze kolejne hobby. W 1910 roku miał otrzymać inicjację na Ucznia Wolnej Masonerii w Loży Sfinksa nr 107 w Colombo. Podobno bardzo przykładał się do cotygodniowych spotkań – przechodził 15 mil pieszo do stacji kolejowej, skąd dopiero mógł złapać pociąg do miasta. Zdobył tam jeszcze dwa kolejne stopnie, jednak rok później zdecydował się opuścić Lożę, prawdopodobnie w związku z planowanym opuszczeniem Wyspy.
Eksperyment z nowym biznesem się nie powiódł – w 1911 roku ojciec Geralda zdecydował się sprzedać całą posiadłość na której znajdowała się plantacja, a sam Gerald został bez pracy. Jeszcze tego samego roku przeniósł się na Borneo i podjął pracę na innej plantacji gumy, jednak niezbyt dobrze dogadywał się z rasistowskim menedżerem plantacji. On sam fascynował się plemionami Dyak i Dusun, żyjącymi na wyspie. Jako archeolog-amator zainteresował się ich sposobami życia, bronią, którą wykonywali, zwaną sumpitan, tatuażami w kształcie smoków i węży w plemieniu Dyak (prawdopodobnie wtedy sam taki zrobił) i leczniczymi rytuałami Dusun. Niezadowolenie z pracodawców jednak rosło, więc, kiedy na dokładkę zaraził się malarią, postanowił przenieść się do Singapuru, znanego wtedy jako Malaja. Tam Gardner dostał pracę asystenta na plantacji kauczuku, poznał wielu miejscowych z którymi szybko się zaprzyjaźnił, również z członkami plemion Malaja i Senoi, a na życzenie jednego z przyjaciół dokonał Shahady, czyli islamskiego wyznania wiary, choć Islamu nigdy nie praktykował. Razem interesowali się magicznymi i duchowymi wierzeniami lokalnej społeczności, Gardner zwłaszcza zainteresował się krisem, czyli rytualnym nożem o magicznych właściwościach. W 1915, podczas Pierwszej Wojny Światowej, Gardner przyłączył się do lokalnej milicji ochotniczej.
W 1916 wrócił do Brytanii i dołączył do marynarki, lecz szybko zwolniono go z powodu słabego zdrowia. Niezdolny do walki na froncie został wolontariuszem pomagającym w szpitalu w Fazakerley, na przedmieściach Liverpoolu. Po kilku miesiącach jednak znów jego choroby dały o sobie znać i w październiku 1916 roku wrócił do Malaji do cieplejszego klimatu. Z powodu obniżki cen po wojnie stracił pracę na plantacji i zmuszony był podjąć pracę w Departamencie Prac Publicznych. We wrześniu 1923 przeniósł się do Urzędu Celnego i przeprowadzał inspekcje na plantacjach kauczuku, by w końcu (po kolejnych przygodach ze zdrowiem) zostać główny oficerem celnym, który miał kontrolować sklepową sprzedaż kauczuku i opium. Ponieważ jednak Gardner wierzył, że opium jest zasadniczo nieszkodliwe, można śmiało założyć, że mógł zarobić niemałą sumkę na łapówkach zebranych w tym czasie. Kiedy w 1927 roku wrócił do Anglii zaczął studiować spirytualizm i mediumizm, chadzał na spotkania i seanse. Zasadniczo był bardzo sceptyczny, ale było kilka wydarzeń, które wywarły na nim niemałe wrażenie, na przykład 28 lipca 1927, kiedy medium wydawało się nawiązać kontakt z duchem jego kuzyna. Tego samego wieczoru poznał swoją przyszłą żonę (krewną swojej szwagierki Edith) Donnę, czy raczej Dorotheę Frances Rosedale. Już następnego dnia poprosił ją o rękę a ona zgodziła się, więc 16 sierpnia odbył się ślub.
Po miesiącu miodowym wrócili do Malaji, a Gerald raz jeszcze dołączył do masonerii, konkretnie Królewskiej Loży w Johore Nr 3946. Wrócił też do starych zainteresowań antropologią, był świadkiem magicznych praktyk tubylców, interesował się ich zwyczajami i bronią. Zajmowała go również archeologia. W 1932 roku, zmierzając na konferencję dotyczącą prehistorii i protohistorii (gdzie uczestniczył w przynajmniej 2 wykładach dotyczących Bogini Matki), zatrzymał się w Palestynie, gdzie brał udział w wykopaliskach a wracając – poznał archeologa i podobno praktykującego poganina – Alexandra Keillera, (znanego z wykopalisk w Avebury), który zaprosił go do przyłączenia się do wykopalisk w Hembury Hill, w Devon.
Po powrocie jego fascynacja lokalną magią i zwyczajami, a zwłaszcza krisami, pogłębiła się. Rozmawiał z tubylcami o ich magicznych i religijnych właściwościach, zebrał ponad 400 egzemplarzy takich noży. W końcu w 1936 roku opublikował książkę „Keris and Other Malay Weapons” („Keris i inne bronie malajskie”), która ponoć została dobrze przyjęta w świecie akademickim i literackim. W tym mniej-więcej okresie (pierwsza połowa lat 30-tych) przestał myśleć o sobie jako o urzędniku, a zaczął bardziej jako o folkloryście, archeologu i antropologu. Zachęcali go też do tego dyrektor Raffles Museum (teraz Narodowe Muzeum Singapuru) oraz członkostwo w Fellowship of The Royal Anthropological Institute (stowarzyszenie królewskiego instytutu antropologicznego). Krótko przed publikacją książki ojciec Geralda zmarł, zostawiając mu ok. 3000 funtów spadku – suma wówczas niebagatelna. Dzięki temu mógł przejść na emeryturę, a wciąż mieć zapewnione finansowe niezależność i spokój. Pewnie nawet zostałby w Malaji, gdyby Donna nie namówiła go do powrotu do Anglii. Ona wyjechała do Londynu od razu,Gardner zaś, po drodze, był w Palestynie, gdzie podziwiał wykopaliska świątynii, w której były statuły zarówno męskiego bóstwa judeo-chrześcijańskiego jak i pogańskiej bogini Ashtoreth, potem przejechał przez Turcję, Grecję, Węgry, Niemcy, był w Danii dać wykład o krisach i w końcu dotarł do domu. Za namową lekarza, zdecydował się spróbować nudyzmu – na początku w zamkniętym w czerech ścianach klubie, latem – w klubie na świeżym powietrzu, który zbierał się w okolicach Bricket Wood.
Pod koniec roku, obawiając się zimnej angielskiej zimy, popłynął za Cypr, gdzie zajmował się studiowaniem w Museum w Nikozji mieczy pochodzących z Ery Brązu. Po powrocie do Londynu zaczął ubiegać się (co skończyło się sukcesem) o tytuł doktora w instytucji z Nevady nazywającej się Meta Collegiate Extension of the National Electronic Intitute, a która była znana z przyznawania fałszywych tytułów naukowych za opłatą. Po tym zdecydował się powrócić na Cypr.
Jako osoba wierząca w reinkarnację był przekonany, że żył już na tej wyspie wcześniej, kupił więc ziemię z zamiarem postawienia na niej domu, ale to się nigdy nie wydarzyło. Pod wpływem swoich snów napisał swoją pierwszą powieść „A Goddes Arrives”. Kiedy ponownie znalazł się w Londynie, widmo II Wojny Światowej było już widoczne, udzielał się więc przy budowie schronów, później jednak przeprowadził się z Donną do Highcliffe, na południe od New Forest w Hampshire. W Highcliffe Gerald trafił na budynek opisany jako „pierwszy różokrzyżowy teatr w Anglii”. Postanowił pójść z Donną na jedno z przedstawień – opowiadało ono o życiu Pitagorasa. Donna nie była zachwycona sztuką, jednak Gerald chcąc się dowiedzieć więcej o Różokrzyżu przyłączył się do grupy. Nazywała się Stowarzyszenie Różokrzyżowego Zakonu Crotona i praktykowała wymyśloną w 1920 roku roku przez Georga Alexandra Sullivana mieszankę różokrzyża, teozofii, masonerii z jego własnymi pomysłami. Z czasem jednak Gardnerowi coraz mniej podobało się to towarzystwo, grupa wierzyła bowiem, że Sullivan jest nieśmiertelny, a poprzez dzieje był znany jako Pitagoras, Agrypa czy Francis Bacon, zaś jedna z lamp wisząca z sufitu w teatrze miała być Świętym Graalem z legendy arturiańskiej. W tym czasie, na równi z filozofią różokrzyżowców poznawał historię folkloru. Był członkiem między innymi Folk-Lore Society i Historia Association. Chociaż był bardzo sceptycznie nastawiony do Zakonu Różokrzyżowców, Garner dobrze dogadywał się z pewną częścią grupy, w której najprawdopodobniej byli Edith Woodford-Grimes, Susie Mason i jej brat Ernie oraz ich siostra Rosetta Fudze. Szczególnie zaś lubił Edith, to jej najprawdopodobniej nadał przydomek „Dafo” i to ona miała mu pomagać w edycji „A Goddess Arrives”.
Jak głosi przyjęta powszechnie historia, pewnej nocy, w sierpniu 1939 ludzie ci zabrali Gardnera do dużego domu, który był w posiadaniu „Starej Dorothy” (najpewniej Dorothy Clutterbuck), gdzie rozebrano go do naga i poprowadzono przez ceremonię inicjacji. W mniej-więcej połowie obrzędu usłyszał słowo „wica”, które rozpoznał jako staroangielską wersję słowa witch. Znał już w tym czasie teorie Margatet Murray i bardzo się ucieszył na myśl, że religia, która miała wymrzeć wiele lat temu, wciąż trwa. Grupa (wg słów Gardnera) miała się zwać kowenem New Forest, a Gerald wierzył, że są jedną z niewielu grup, które przetrwały od czasów przed chrześcijańskich, kontynuując religię/kult Czarownic. Wg historyków zaś bardziej prawdopodobne jest, że ta grupa/tradycja (jeśli nie była zupełnie zmyślona) zaczęła się formować na przełomie XIX i XX wieku (Heselton, Hutton). W zasadzie Gardner nigdy nie opisywał żadnych rytuałów poza operacją Stożek Mocy, która miała miejsce w 1940 roku.
Wspominał później, że w odludnym miejscu w lesie stworzono wielki stożek mocy i skierowano go w stronę Niemiec (Hitlera), powtarzając: „Nie możesz przekroczyć morza, nie możesz przekroczyć morza, nie możesz przybyć, nie możesz przybyć”. Wg informacji, których udzielono Gardnerowi (a które później powtarzał), podobne operacje miały miejsce podczas prób inwazji Napoleona czy Hiszpańskiej Armady. Mimo że mieszkał w New Forest, Gardner regularnie podróżował do Londynu, gdzie często odwiedzał klub nudystów Spielplatz (niem. „plac zabaw”). To tam poznał i zaprzyjaźnił się z Rossem Nicholsem, odnowicielem ruchu druidów i późniejszym założycielem OBODu. Po wojnie zdecydował się jednak wrócić do Londynu na stałe – na przełomie roku 44 i 45. Kontynuując swoje zainteresowanie nudyzmem wykupił działkę w kolonii nudystów w Fouracres, niedaleko wioski Bricket Wood (Hertfordshire). W rezultacie stał się posiadaczem największego obszaru wśród klubowiczów i został wciągnięty do członkostwa w administracji i rekrutowania nowych członków.
Prawdopodobnie około roku 1946 Gardner dobił targu z masonem J. S. M. Wardem (z którym zaprzyjaźnił się już w drugiej połowie lat trzydziestych) i kupił od niego „chatkę czarownicy”. Ward, znany jako chrześcijański mistyk i prominentny okultysta był właścicielem Abbey Folk Park – najstarszego skansenu w Brytanii. To tam wystawiono znaleziony w Herefordshire budynek. Gardner wykupił go za swoją posiadłość w Famaguście (pamiętacie historię domu, którego nie wybudował jednak na Cyprze?), po czym domek ten został rozmontowany, przewieziony i złożony z powrotem w Bricket Wood, gdzie w Midsummer 1947 odbyło się coś w rodzaju magicznej parapetówki – poświęcenia budynku. Spekuluje się, że rytuał był prawdopodobnie oparty na rytach z „Klucza Salomona”. W tym czasie Gardner aktywnie poszukiwał równych doświadczeń mistycznych, i wstępował do wielu różnych magicznych grup. Był masonem i kontynuował zainteresowanie Chrześcijaństwem ezoterycznym i 29 sierpnia 1946 roku został wyświęcony na kapłana w Ancient British Church (Starożytnym Kościele Brytyjskim), aczkolwiek nie ma dowodów, że brał aktywny udział w rytuałach tego Kościoła. Wiemy, że Gardner interesował się również Druidyzmem, ponieważ był członkiem Ancient Druid Order (Starożytnego Zakonu Druidów), założonego przez George’s Watsona MacGregora Reida w 1909r. Kiedy Reid zmarł w 1946, a przewodnictwo nad ADO przejął jego syn, Robert, Gardner uczestniczył w rytuale.
Wiadomo też, że czasem bywał na dorocznych obchodach Midsummer w Stonehenge. Z kolei w Dzień Majowy 1947, kolega Geralda, Arnold Crowther przedstawił go Aleisterowi Crowleyowi. Crowley wyniósł Gardnera na VII stopień O.T.O., podpisując dokument, wg którego Gerald mógł wykonywać wszystkie ich inicjacyjne rytuały. Sam dokument spisał Gardner, Crowley tylko go podpisał, wg jednego z przyjaciół Crowleya – przekupiony 300-ma funtami (choć nikt nie potwierdza tej rewelacji). Gardner jednak nigdy nie zrobił użytku z tego pisma. Po śmierci Crowleya 1 grudnia 1947 roku uważano go za osobę najwyższą rangą w Europie. I tak na początku 1948 Gerald spotkał się z Karlem Germerem, następcą Crowleya na stanowisku Szefa całego O.T.O., aby wyznaczyć dalsze plany i cele dla Zakonu. Jednak zdrowie Gardnera zaczęło się w tym okresie pogarszać tak, że musiał zrezygnować z planów i jako przedstawiciela Europy zastąpił go Frederic Mellinger.
Między wszystkimi różnymi znajomościami Garner wszedł w kontakt z Cecliem Williamsonem, który miał zamiar otworzyć muzeum poświęcone czarodziejstwu. W rezultacie powtało Folk-lore Centre of Superstition and Witchcraft, w Castletown na Wyspie Man w 1951. Następnego roku Gerald i Donna przeprowadzili się na wyspę, gdzie Gerlad został zatrudniony jako „czarownica rezydent” w muzeum. 29 lipca w artykule o muzeum opublikowanym w „The Sunday Pictorial”, Gardner zadeklarował „Of course I’m a witch. And I get great fun out of it.” (Oczywiście, że jestem czarownicą. I mam z tego wielką frajdę.) Z powodu braku sukcesów finansowych muzeum, przyjaźń między Gardnerem a Williamsonem ochłodziła się. W 1954 Gardner wykupił muzeum od Cecila, który otworzył wkrótce konkurencyjne Museum of Witchcraft w Boscastle w Kornwalii. Gardner zaś zmienił nazwę wystawy na Museum of Magic and Witchcraft i prowadził je dalej aż do swojej śmierci. Jeszcze w czasie, kiedy mieszkał przy muzeum na Wyspie Man, ok 1952 Gardner zaczął korespondować z młodą kobietą, Doreen Valiente. W końcu poprosiła go o inicjację do Czarostwa i choć Gardner na początku był sceptyczny, zgodził się na wspólne spotkanie z nią i Edith Woodford-Grimes w domu Edith. Gerald dał jej wtedy egzemplarz „High Magic’s Aid”. Doreen dobrze dogadywała się z Geraldem i Edith i nie miała nic przeciwko rytualnym nagości czy biczowaniu, o których przeczytała w książce. Gardner inicjował ją w Midsummer 1953, a Valiente dołączyła do kowenu Bricket Wood. Dalszą część już na pewno znacie – wyrosła na Arcykapłankę tego kowenu i zdolną poetkę, która pomogła Gardnerowi przepisać Księgę Cieni tak, by usunąć z niej nadmiar wpływu filozofii i tekstów Crowleya.
W 1954 roku Gardner opublikował swoją pierwszą niefikcyjną książkę, sławetne „Witchcraft Today”, ze wstępem Margaret Murray. Jest w niej pełno absurdów, w które Gardner zdawał się wierzyć, na przykład o przetrwaniu kultu przedchrześcijańskiego. W każdym razie po tej publikacji Gardner stał się postacią rozpoznawalną i zapraszaną do wywiadów prasowych. Wiele z nich wyszło niezbyt pozytywnie… miały tytuły typu „Czczące Szatana Wiedźmy w Londynie!” albo oskarżały Gardnera o wybielanie czarownictwa celem zwabienia ludzi do kowenów. Mimo to Gardner nie wycofywał się ze swoich słów, ponieważ uważał, że dzięki tym publikacjom ludzie mogą zainteresować się Czarostwem, pozwalając na przetrwanie „Starej Religii”.
Działalność Gardnera jednak wywołała spięcia w kowenie. Uwaga mediów była krytycznym czynnikiem, bo uważano, że przez nią Gerald zdradza tajemnicę milczenia, a swoich znajomych doprowadza do ostracyzmu, utraty pracy itd. Dla uspokojenia sytuacji Gardner przedstawił kowenowi Wiccańskie Prawa, które miały być starożytnym przekazem na temat ukrywania się kowenów i roli poszczególnych członków. Szczególnie dużo zaś uwag jest o roli Arcykapłanki. Valiente, jak również wiele innych osób, zdegustowanych tymi prawami, które uważali za zmyślone, odeszło z kowenu Bricket Wood. Nie chcąc się za bardzo zapuszczać w jego dość subiektywne zmiany Arcykapłanek, przeskoczę do roku 1960, kiedy ukazała się jego pierwsza biografia, podpisana nazwiskiem członka jego kowenu – Jacka L. Bracelina, ale znalazłam informację, że tak naprawdę napisał ją Idries Shah, mistyk suficki, który obawiał się być powiązanym z czarostwem. W tym samym roku, w maju Gerald uczestniczył w przyjęciu w Pałacu Buckingham w nagrodę za zasługi dla Imperium na Dalekim Wschodzie. Krótko później zmarła Donna – jego żona. Biografowie wciąż dyskutują o tym, czy był jej wierny (jak potwierdzają niektóre osoby, które go znały – miał być jej bardzo oddany), czy też łączył go wieloletni romans z Dafo; w każdym razie wiadomo, że śmierć żony musiała być dla niego wstrząsem, bo bardzo mocno pogorszył się wówczas stan jego zdrowia. Przeżył kilka poważnych ataków astmy i postanowił wyjechać na Majorkę, gdzie spędzał czas z Robertem Gravesem. Zimę 1963 chciał spędzić w Libanie. Podczas podróży powrotnej na pokładzie The Scottish Prince, 12 lutego 1964 zmarł na zawał serca i został pochowany w Tunezji, w następnym porcie, gdzie na jego pogrzebie był tylko kapitan statku. Miał 79 lat.
Większość spadku po nim przypadła jednej z jego Arcykapłanek, Monique Wilson, która, wraz z mężem, sprzedała większość przedmiotów do Stanów Zjednoczonych. Tam przez kilka lat przedmioty Gardnera były wystawiane w 2 muzeach, a potem, w latach 80tych ponownie je wyprzedano. Część spadku trafiła też do Patricii Crowther, Doreen Valiente i Pois Bourne, zaś Jack Bracelin został później właścicielem klubu nudystów i „pełnoetatowym” Arcykapłanem Bricket Wood. Kilka lat po śmierci Gardnera Eleanor Bone pojechała do Afryki północnej i odnalazła grób Garnera. Okazało się natomiast, że cmentarz ma być zlikwidowany, uzbierała więc kwotę dość dużą, by przenieść szczątki Geralda na inny cmentarz w Tunisie, gdzie spoczywają do dziś. W 2007 roku dodano do nagrobka nową tabliczkę z napisem:
„Father of Modern Wicca.
Beloved of the Great Goddess”
„Ojciec współczesnej Wicca
Ukochany Wielkiej Bogini”