Czy w kowenie jest miejsce na rodzinę (i na odwrót)?

Wiccański kowen, a nawet całą Wicca, można porównać do rodziny. Niezależnie, czy dana grupa jest ze sobą blisko związana, czy spotyka się tylko na wspólne praktykowanie. Rodziny są różne, więc nie dziwimy się, jeśli relacje w niektórych kowenach są formalne lub bliskie i zżyte.

Matka i babka w rzemiośle

Wiccanie czasem używają tego słownictwa, określając członków kowenu. Swoją arcykapłankę czasem można nazwać matką, a kogoś ze starszych – babcią w rzemiośle. W  kręgu stają się również braćmi i siostrami, jako ukryte dzieci Bogini.

Nowe osoby nazywane są uczniami, których trzeba uczyć nowych rzeczy, ale także podjąć się odpowiedzialności za “wychowanie” takiej osoby, co przypomina trochę rodzicielstwo… tylko bez pieluch i karmienia piersią (całe szczęście!).

Odpowiedzialność natomiast jest duża, gdyż nowa osoba w przyszłości będzie reprezentować linię kowenu. Nowa osoba może stać się fantastycznym członkiem rodziny, ale z drugiej strony może stać się kimś, kto nie powinien mieć z wicca nic wspólnego.

Coś, co osobiście lubię nazywać jednym z filarów wicca, czyli doskonała miłość i zaufanie, obrazuje, jakie relacje powinny nawiązywać się w kowenie, niezależnie, czy jest on rodzinny, czy przybiera bardziej formalną formę.

Nowa osoba powierza swój rozwój arcykapłanom. Dlatego tak ważne jest by ufać osobom, z którymi współpracujemy. Jeśli czujemy, że coś nie zgrzyta, wtedy lepiej sobie odpuścić, niż ryzykować “adopcję” do dysfunkcyjnej “rodziny” lub takiej, w której po prostu będziemy się męczyć niezgodnością charakterów. O zaufaniu w wicca pisaliśmy TUTAJ.

Wspólna praca i zabawa w kowenie

Wiccanie wspólnie spędzają czas pracując magicznie, przygotowując przestrzeń do rytuału oraz organizując spotkania otwarte. W niektórych kowenach, relacje są na tyle mocne, że ludzie spędzają czas wspólnie zupełnie niemagicznie – ucztują, sprzątają, oddają się rozrywkom, czasem wybierają się na wspólne wycieczki, czy świętują wspólnie inne wydarzenia jak ślub jednego z członków kowenu.

Jest jedno „ALE” – Nieważne jednak jak kowen może przypominać rodzinę, to nie może on jej nam zastąpić, a my musimy pamiętać o zdrowym podejściu do życia. Tak jak psu człowiek nie zastąpi innego czworonożnego towarzysza, tak kowen nie staje się zastępstwem rodziny. Koniec końców my nie jesteśmy sierotami, które szukają rodziców zastępczych, a kowen nie jest placówką wychowawczą.

Dlatego wspólne spędzanie czasu jest na tyle umiarkowane, by nie zapomnieć o rodzinie powiązanej genami.

Zawsze decyzja o podjęciu starań do inicjacji powinna być mądrze i dojrzale przemyślana z uwzględnieniem, tego czego oczekujemy od kowenu, nie może być głównie związana z chęcią zaspokojenia tylko i wyłączenie potrzeby bliskości. Wiemy już więc, że nie można porównać wicca do rodziny. Dlatego też ważne jest zadać sobie pytanie, które brzmi:

Jak Wicca wpływa na rodzinę? Czyli “Mamo, tato, chcę być wiccaninem”

Jeśli dopiero zaczynamy interesować się wicca to otoczenie może przejawiać kilka rodzajów zachowań, które można sklasyfikować jako mniej lub bardziej wspierające. Wtedy też warto zastanowić się czy chcemy mówić o naszej wierze, i jeśli tak, to ile?  Nasz kraj ma dość konserwatywne podejście, nawet jeśli ludzie nie chodzą do kościoła. Dlatego też należy uważać jak dużo się mówi, by nie narazić się na złowrogie spojrzenia innych osób.

W rodzinie niestety często możemy spotkać się z postawą wzorowego katolika, który od razu będzie chciał zaprowadzić nas do egzorcysty. Jeśli trafimy trochę lepiej, doświadczyć “jedynie” kpiących spojrzeń oraz osób, które wezmą nas za wariatów, wywołujących duchy.
Rzadko spotyka się ludzi otwartych na mało znane religie, jeśli pojawiają się one w rodzinie. Dużo łatwiej słuchać nam o czymś nieznanym w odniesieniu do innych osób, niż do sytuacji, która spotyka nas w rodzinie.

Bliskim często towarzyszy strach przed sektami i przejęciem kontroli nad członkiem rodziny. Niemal każdy widział w telewizji reportaże lub dokumenty o destruktywnych ugrupowaniach, wpływających na tłumy i wyrywających krewnych z objęć rodziny. Tym dziwniejsze mogą okazać się dla bliskich magiczne aspekty wicca, więc gdy mówimy o niej, lepiej przedstawić ją z filozoficznego i religijnego aspektu. Mówić o roli dostrajania się do zmieniających pór roku, opowiedzieć o kole roku i symbolicznym micie o Bogu i Bogini, a także przedstawić ich znaczenie i przejaw w przyrodzie.

Warto zaznaczyć, że raczej nikt z wiccan nie wierzy dosłownie w mity koła roku i traktuje je czysto symbolicznie.  Z tak przedstawioną wizją naszej religii na pewno będzie łatwiej oswoić otoczenie, niż opowiadać o wzywaniu bóstw i odprawianiu magicznych rytuałów z grupą ludzi i to jeszcze nago!

Jeśli rozmawiamy już o rytuałach to jak najbardziej warto opowiedzieć o ich założeniach i teologicznej otoczce. O dostrajaniu się do rytmu zmian w naturze oraz ich celebrowaniu. Można wspomnieć też o wiccańskiej poradzie i prawie trójpowrotu. Tak jak porada jest filozofią moralności “Czyń swoją wolę, póki nie krzywdzisz innych” to także każe nam sobie odpowiedzieć, czym ta moralność dla nas jest.  Prawo trójpowrotu zaś uczy nas odpowiedzialności, ponieważ Porada jest tylko poradą i od nas zależy czy jej posłuchamy, będąc świadomym, że każde działanie przynosi nam jakieś konsekwencje do poniesienia.

Dobrze spojrzeć na sytuację rodziców/innych domowników i być naprawdę delikatnym w przedstawianiu swoich poglądów.  Dosyć dobrą rzeczą może okazać się zaproszenie kogoś z rodziny na spotkanie wiccańskie, by taka osoba mogła poznać to środowisko i wydać swoją opinię, nie posiłkując się o artykuły najeżone ostrzeżeniami o niebezpieczeństwach każdej innej religii, niż ta jedyna słuszna.

Partnerstwo, a wicca

Partnerstwo jest bardzo ważnym aspektem życia. Musimy wiedzieć, że wicca nie jest obojętna w tej sferze. Stawia bowiem wyzwania, które potrafią być ciężkie do pokonania.

Bardzo kontrowersyjnym tematem jest skyclad, czyli rytualna nagość. Wielu ludzi ma problem ze swoją nagością, a co dopiero z nagością partnera wśród innych ludzi. Często jest dla nich oznaką zdrady. W końcu ktoś ogląda ciało bliskiej osoby, którego widok ma być przeznaczony “tylko” dla nas. Kto wie, co ktoś sobie pomyśli o mojej żonie/mężu, gdy stoi przy nim zupełnie nago?! Przecież nagość musi mieć coś wspólnego z erotyzmem! Ważne by o tym rozmawiać.

Nagość rytualna ma znaczenie symboliczne. Odrzucając ubrania i “wdziewając na siebie niebo”, odrzucamy wszelkie maski i role społeczne. W kręgu stajemy się równi sobie, a przed Bogami przestajemy udawać kogoś innego. Podczas rytuału nie dochodzi do orgii i sam rytuał nie ma na celu sprzyjać okazjom do seksu. Rytuał jest pięknym przeżyciem duchowym i tak powinniśmy do niego podchodzić. Jeśli ktoś chce wziąć udział w orgii to nie ma żadnej potrzeby, żeby łączyć ją z rytuałem. Tak możemy to przedstawiać partnerowi.

Warto także wspomnieć, że nie we wszystkich kowenach obowiązuje nagość. W zależności od zasad panujących w kowenie można nosić rytualne szaty. Co jednak, jeśli nagość nie sprawia dla naszego partnera problemu? A przeszkadza mu jeszcze inna kwestia?

Tajemnica inicjacji

Inicjacja w wicca niesie za sobą pewne tajemnice, które dla osób nieinicjowanych zostaną ukryte, nawet jeśli są partnerem choćby samej arcykapłanki.

Po inicjacji stajemy się kapłanami i świadkami misterium w rytuale i doznajemy sacrum, a także obecności bóstw. Sacrum i sam rytuał są tajemnicą, która nie wychodzi poza osoby inicjowane, nie dlatego, że tak po prostu nie wolno. Sfera sacrum jest dla każdego odczuwalna indywidualnie i jest nie do przekazania poprzez słowa. Dlatego o tym nie mówimy. Dlatego też osoba, która oglądałaby rytuał nic z niego nie wyniesie, ani go nie zrozumie. Będzie on dla niej pustą formą.

Wspominam o tym, dlatego że przekraczając próg inicjacji przysięgamy dochować tej tajemnicy. A co się z tym wiąże w partnerstwie może być to spory problem, kiedy nasz ukochany lub ukochana nie mogą wiedzieć co właśnie robimy podczas rytuału lub nad czym właśnie pracujemy magicznie.

Tutaj dużą próbę poddaje się zaufanie i część ze związków po prostu nie wypala. Często któraś ze stron nie daje sobie rady z tajemnicą i woli odejść, lub postawić ultimatum “albo ja, albo wicca”.

Jeśli ktoś nie zna osób, z którymi praktykujemy, ma do tego dość znaczne prawo. Nie wie na czym stoi. Dlatego warto poznać naszego partnera z kowenem. Wtedy będzie mógł poddać ocenę tę sytuację i stwierdzić sam czy ufa nam i ludziom, z którymi tworzymy wiccańskie więzy, czy nie. Może się zdarzyć tak, że nasz partner na tyle polubi nasz kowen, że stanie się jego przyjacielem.

Trzeba powiedzieć, że te zmartwienia są jak najbardziej uzasadnione, dlatego że zazwyczaj ktoś się o nas martwi i nie chce by stała nam się krzywda, bądź by ktoś nas wykorzystał.

Żeby nasz partner mógł nam zaufać, to jeśli ma taką ochotę, to można również zaprosić go na jakieś wiccańskie wydarzenie, by mógł wziąć udział w rytuale otwartym. Takie doświadczenie na pewno będzie miłe dla obojgu partnerów, lecz chęć partnera do wzięcia udziału w takim wydarzeniu może też nie wystąpić. I to nic złego!  Wielu wiccan ma partnerów „mugoli” i są razem szczęśliwi!

Zajmując się nie tylko wicca, ale szeroko pojętym czarostwem i pogaństwem, musimy mieć na względzie, że ludzie często nie podchodzą do tego poważnie. Miejmy świadomość, że nasze zainteresowanie może pozostać w głowie partnera, tylko naszym hobby.

Wyjazdy

Problemem mogą też okazać się częste wyjazdy inicjowanego partnera. Koło roku dzieli je ośmioma świętami, które odbywają się mniej więcej co półtora miesiąca. To łączy się z wyjazdami na rytuały. Wyjazdy te mogą obejmować nasz kraj lub wyjazdy za granicę. To z kolei łączy się także z kosztami.

Partner często może towarzyszyć nam w wyjazdach, lecz może czuć dyskomfort z ciągłym wyjeżdżaniem do jednego kraju. Być może, jeśli lubi podróże, to będzie chciał jakiejś odmiany, na którą my nie zawsze będziemy mogli sobie pozwolić ze względu na planowanie rytuałów.

Problem z wyjazdami obejmuje kwestie finansowe jak i czasowe. Wyjazdy mogą trwać cały weekend przez co z automatu mamy mniej czasu na inne sprawy.

Inicjowany i uczeń

Konflikty mogą pojawić się również w związku, w którym jedna osoba jest inicjowana, a druga zaczyna przechodzić szkolenie. Raczej unika się wtedy, by inicjowany partner prowadził szkolenie, gdyż może to zepsuć ich relacje. Może to brzmi głupio, ale czasem ludzie mogą być za blisko, by być od siebie wymagającym pod względem szkolenia.
W takim wypadku oczekiwania stawiane przed drugą osobą mogą stać w sprzeczności z relacją partnerską.

Dzieci

Pierwszą rzeczą, o której warto wspomnieć przy temacie dzieci w wicca jest tak zwana zasada nienawracania.

Każdy ma wolną wolę i nie od nas zależy jaką ścieżkę obierze. Dlatego też dzieci wiccan nie są indoktrynowane i nie mają możliwości uczestniczenia w rytuałach, a także być inicjowanymi przed osiągnięciem pełnoletności.  To czy będą w przyszłości wiccanami zależy tylko od nich. Mogą obrać każdą wiarę lub być ateistami w zależności od własnych przekonań.

Jest o tyle ważne, gdyż od czasu do czasu zdarzają się młode osoby, które twierdzą, że wicca jest w ich rodzinie od pokoleń, a one same są inicjowane przez rodziców lub babcię.

Przede wszystkim, jak już wspomniałem, istnieje zasada nienawracania i nieindoktrynowania. Dlatego osoby niepełnoletnie nie mają dostępu do misterium rytuału i inicjacji.
Po drugie, jeśli ktoś chciałby się na to powołać, to nawet sam rytuał wiccaningu (wiccański „chrzest”, błogosławieństwo dla niemowlęcia) nie jest rytuałem inicjacji dziecka do wicca, lecz przedstawieniem go i oddaniu pod opiekę bóstw. Nie dołącza go w żadnym wypadku do religii.
Po trzecie, i bardzo ważne, wicca w Polsce (a nawet na świecie) ma często zbyt świeże korzenie, by w ogóle mogła być przekazywana z rodzica na dziecko, co już na starcie przekreśla “Sanderskie” zeznania takiej osoby.

Ważne też jest to, że kiedy już dziecko wiccan chce zostać wiccaninem to z reguły wybiera zupełnie inny kowen, niż ten, w którym praktykują rodzice. Ostatecznie do pełnoletności było pod kontrolą rodziców i wizja dalszego ich przewodnictwa raczej odtrąca młodego dorosłego. Już nie wspominając o tym, że trzeba następnie ich oglądać nago podczas rytuału, co nie zawsze będzie przyjemne…

Chrzest dziecka

Temat dość trudny w naszym kraju, bo co powie rodzina? Tutaj trzeba skonfrontować się także z małżonkiem. Mieć na uwadze jego zdanie, a także zdanie rodziny. Choć w przypadku rodziny, to bardziej na uwadze możemy mieć to czy się jej narazimy, czy nie będziemy się przejmować.

Dużo osób w Polsce chrzci dzieci niezależnie od wyznawanej wiary i ten problem także dotyczy dzieci wiccan, gdzie czasem chrzest jest po prostu na odczepnego, by rodzina nie gadała.

Ponownie dla rodziny powinna wystarczyć zdrowa rozmowa i wytłumaczenie, że dziecko ma wolną wolę i kiedy dorośnie, zadecyduje samodzielnie o tym do jakiej religii, jeśli w ogóle, chce przynależeć. W końcu chrzest i inne sakramenty chrześcijańskie można przyjąć w każdym wieku. Podobnie jest w przypadku rytuałów przejścia w innych religiach.

Wyzwaniem dla takiego dziecka, a także rodziców może okazać się szkoła.

Nie muszę chyba wspominać o lekcjach religii, a także nieprzychylnych spojrzeniach nauczycieli, gdy dziecko może mówić o dziejach Jezusa jak o czystej mitologii lub, gdy otwarcie na temat religii w szkole powie, że nie wierzy w te bzdury.

To dodatkowe wyzwanie dla rodziców, by dobrze wychować dziecko, by ze względu na swoje przekonania nie obrażało innych, lecz również asertywnie broniło swoich poglądów.

Zakończenie

Wicca w kontekście rodziny jak widać może stanowić dość ciężki orzech do zgryzienia. Jednak jak we wszystkim – to zależy od ludzi, którzy tworzą rodzinę i związek. Ważne by podejmować rozmowy o tym z czym ma się problem i znajdywać rozwiązania dla wspólnej przyszłości. Pozostawać otwartym na wiccańską, jak i niewiccańską stronę życia by zachować w nim odpowiednie porozumienie i dać rozkwitnąć perfekcyjnej miłości i zaufaniu.

Kuba

Vivien