Czy da się kochać krokodyla?

O Doskonałej Miłości i Doskonałym Zaufaniu cz 1. Miłość

Mimo całej swojej wspaniałości wicca nie jest wolna od problemów. W rozmowach na ważne dla wiccan wewnętrzne, moralne dylematy, wiccanie najczęściej nawiązują do Doskonałej Miłości i Doskonałego Zaufania. Choć te dwa pojęcia, znane jako wiccańskie hasło, leżą u podstawy naszej praktyki, to jednak różni wiccanie mają do nich zupełnie różne nastawienie. W ostatnich latach sporo starszych wiccan zaczęło zauważać częściowe rozwodnienie tych wartości, odarcie ich z mistyki i coraz większy brak szacunku dla nich wśród osób, które przeszły inicjację. Zaczęto pytać, dokąd zmierza wicca, co się dzieje ze społecznością i jej wartościami?

Temat jest istotny nie tylko w wicca. Zdaje się, że w ostatnich latach cała ludzkość cierpi z powodu głębokiego kryzysu miłości i zaufania. Oglądając wiadomości i czytając o tragediach, jakie dzieją się na świecie, łatwo zrozumieć, dlaczego zaufanie i miłość tak szybko zanikają. Problem w tym, że zmniejszanie poziomu zaufania oraz miłości wcale nam nie pomaga, nie stanowi odpowiedzi na pytanie, jak naprawić świat, a raczej sprawia, że dzieje się jeszcze gorzej, samo w sobie powoduje zło, które jeszcze bardziej się rozprzestrzenia. Ludzkość wydaje się zamknięta w błędnym kole, które wciąż się powiększa.

Nie chodzi już tylko o wieści ze świata, które wydają się coraz gorsze, ale również o nasze relacje. Zwykli, przyjaźni i mili ludzie zaczynają ufać i kochać mniej, co prowadzi do pochopnego oceniania innych, mniejszego zrozumienia czy współczucia, za to większej złości i – naturalnie – konfliktów. W takich warunkach rozmowa o Doskonałej Miłości i Doskonałym Zaufaniu jest, moim zdaniem, jedną z najważniejszych rzeczy, jakie wiccanie mogą zrobić.

Poniższy tekst to w większości pierwsza część rozdziału z mojej  powstającej książki, zaadoptowany na potrzeby tego artykułu, a także przetłumaczony do angielskiej publikacji jako odpowiedź na coraz większe zapotrzebowanie na dyskusję o Doskonałej Miłości i Doskonałym Zaufaniu. Jeśli wicca Was interesuje, warto się zastanowić, dlaczego właśnie te dwa pojęcia stały się naszym hasłem, co one tak naprawdę znaczą dla Was, a potem szukać grupy o podobnym do Waszego podejściu. Inaczej i jedna, i druga strona może się mocno zawieść.

Doskonała Miłość

Miłość Eros – malowidło z Pompejów

Trudno jest zdefiniować miłość, bo żadna definicja nie jest satysfakcjonująca, może dlatego, że słowo to obejmuje tak wiele zjawisk. Kochamy oglądać ulubione filmy albo czytać książki, kochamy spacerowanie po plaży albo tajskie jedzenie, no i oczywiście darzymy ludzi różnymi formami miłości, od przyjacielskiej po partnerską. W tym jednym słowie, zamknęliśmy zatem skomplikowany zestaw emocji. Starożytni Grecy mieli za to aż sześć słów określających miłość. Istniała Filia – miłość braterska, lojalność lub głęboka przyjaźń względem rodziny, społeczności, pozbawiona namiętności i cnotliwa. Oczywiście istniała też miłość Eros – intymna, pełna seksualnej pasji, ale również związana z docenianiem piękna, co głęboko wiąże się z miłością. Z kolei miłość, jaką rodzice czują do dzieci, pełna przywiązania, ale delikatna, czuła i związana z naturalną empatią oraz akceptacją, nazywana była Storge. Miłość wiążącą ludzi, którzy długo pozostawali małżeństwem, cechowana obecnością trwałego, niegasnącego, a palącego się stale płomienia (choć już bez ekscytacji odkrywaniem czegoś nowego), określano mianem Pragma, zaś Filautia oznaczała miłość samego siebie. Dla mnie jednak najważniejszą z nich zawsze była ta najwyższa – Agape.

W starożytności Agape określano jako miłość bezwarunkową i nieograniczoną, pozbawioną egoizmu, uniwersalną, przenikającą wszystko i trwającą bez względu na okoliczności. To miłość, która nie wymaga a daje, miłość, która ofiaruje wolność, akceptację, zrozumienie bez względu na wszystko. Miłość ta inspiruje nas do stawania się lepszymi dla innych i nie ogranicza się jej tylko do samego siebie lub wybranych ludzi, ale obejmuje nią wszystko. Ten ofiarowujący aspekt Agape jest tu bardzo ważny, gdyż Agape oznacza również dobroczynność. W swej najwyższej formie Agape stanowi miłość Boga dla stworzenia oraz miłość, jaką dla swych Bogów mają ludzie. Wraz ze Światłem i Życiem, ten rodzaj Miłości, stanowi jeden z trzech atrybutów boskości zarazem dla mistyków chrześcijańskich jak i okultystycznych. Dla thelemitów „Miłość jest prawem, miłość podług woli”, a w wicca to o właśnie ten rodzaj miłości chodzi w Doskonałej Miłości i Doskonałym Zaufaniu, wszak prawem Bogini jest „miłość do wszystkich istot”.

Miłość Storge

W dzisiejszym świecie gadanie o miłości nie jest postrzegane dobrze, widzi się je jako niemodne, nie cool, tandetne, przesłodzone, newage’owe.  Mówiąc o niej, ryzykujemy, że ktoś nazwie nas „wojownikami światła” i wyśmieje. Jednak Agape, jakiego doświadczyłam podczas mistycznego przeżycia, nie było ani tandetne ani słodkie. Stanowiło potężną siłę stworzenia, a w pewnym sensie również destrukcji, choć destrukcji pełnej miłości. To była Miłość, mogąca skopać nam tyłek, jeśli potrzeba, taka, z którą lepiej nie zadzierać. To siła, sprawiająca, że wielka rzeka życia przepływa przez kosmos, która łączy, jednoczy i podtrzymuje wszystko w tej jedności, by rzeczy mogły się zamanifestować, istnieć i wydać owoce. To esencja piękna i harmonii posiadająca odmienną perspektywę od naszej ludzkiej. To potęga, sprawiająca, że życie się toczy i choć jesteśmy jej częścią, nie zawsze ją rozumiemy i dlatego wydaje się czasem mroczna. A bez zrozumienia, zatracamy nawet zaufanie w tę siłę – i chyba właśnie stąd wynikają wszelkie problemy. Jednak gdy się o tym pomyśli, wszystkie religie w swych najbardziej mistycznych, ezoterycznych naukach mówią o Miłości i to właśnie o Miłość powinno w religii chodzić. Miłość wiąże nas ze sobą nawzajem i jednoczy. Pierwotnym znaczeniem oraz funkcją „religiare” było właśnie wiązać i łączyć, stapiać to, co zostało rozłączone – naszą relację z Bogami i sobą nawzajem, poprzez Miłość.

Sokrates

W aspekcie Agape Miłość staje się wartością duchową, przybierającą znaczenie dewocyjne jako istotny element adoracji. Musimy napełnić swe oczy i serca pięknem i miłością, jeśli mamy docenić boskość, nawiązać z nią kontakt i się z nią zjednoczyć. Uważam to za esencję swojej wiccańskiej praktyki. Ale to już Sokrates twierdził, że Miłość, nawet w niższej formie Eros (nie mylić z seksem bez miłości), „pomaga duszy przywołać wiedzę i piękno, przyczynia się do zrozumienia duchowej prawdy […] i wiedzie do transcendencji” na chwilę. Zgadzam się z tym. Można również powiedzieć, że duchowe Agape pogłębia Eros, powoduje, że Eros staje się czystsza duchowo, nadaje jej nowego wymiaru, a połączone, stają się bramami, wiodącymi ku mistycznej przygodzie. Prowadzą do Ekstazy Bogini. Praktyka pozwala nam doświadczać Agape, a jeśli mamy odpowiedniego partnera, to także połączenia z Eros. Nie ograniczamy się wtedy tylko do wiedzy o Agape jako o czymś zewnętrznym lub pojmowalnym poprzez intelekt, ale zyskujemy możliwość prawdziwego poczucia tej prawdy w sobie i stania się świadomym na wyższym poziomie, poprzez stanie się jej częścią. Bez miłości nie bylibyśmy w stanie dojść tak daleko. Jeśli miłość jest niezbędna dla właściwego, głębokiego czczenia boskości oraz mistycznych, duchowych doświadczeń podczas rytuału, nietrudno zgadnąć, dlaczego stała się częścią wiccańskiego hasła.

Uczty zwane Agape były jednym z rytuałów starożytnych Rzymian i Greków po wprowadzeniu Chrześcijaństwa.

Gdy poznajemy hasło i po raz pierwszy stajemy na granicy kręgu, myślę, że chodzi w nim właśnie o Agape. W tym momencie nasza miłość do wicca jest silna. Nie znam prawie nikogo, kto chciały zostać wiccaninem i nie czuł w związku z tą ścieżką jak zakochany. Czasem ledwo usłyszymy nazwę wicca, a już na jej brzmienie przyspiesza nam bicie serca. W tym momencie mamy już pewien rodzaj relacji z Bogami i Kosmosem, relacji opartej na Miłości, usłyszeliśmy zew, to on przywiódł nas bliżej, wyczuliśmy obietnicę i odpowiedzieliśmy na nią z miłością. Służba Bogom, jakiej się podejmujemy, nie jest poddańcza, a polega raczej na głębokim partnerstwie, które bez miłości nie byłoby możliwe. Bez niej nie przetrwałoby próby czasu. Jednak co z ludźmi? Czy można przełożyć uniwersalną miłość, łączącą Bogów i człowieka, spajającą świat, na miłość w relacjach ludzkich? Ludzie nieraz uprzykrzają nam życie. Członkowie kowenu czy inni wyznawcy wicca nie są idealni, często stają się także lustrem odbijającym nasze własne niedoskonałości. Czy gdy zmagamy się z ego i cieniem podczas procesu nauki, nasza miłość względem wicca oraz innych wiccan może nie tylko przetrwać, a nawet rozkwitnąć? Zgodziliśmy się cierpieć, by się uczyć, wiemy więc, że wiccańska ścieżka nie jest łatwa. Jak wzmacniać Miłość, gdy wszystko w wiccańskim życiu się pieprzy, a niektórzy ludzie zdają się brać za swój cel ranienie nas?

Gdy dotarło do mnie, że Miłość nie jest tylko emocją, jaką czujemy względem pewnych ludzi, ale stanem umysłu, czułam się jak pijana tą myślą. Przez kilka miesięcy trwałam w permanentnym stanie upojenia miłością. Wszechświat do mnie śpiewał. We wszystkim widziałam piękno, nawet w najmniejszych kamykach, liściach, pyle. Nawet pająki i krokodyle wydawały mi się piękne. Nie istniało absolutnie nic, co mogłoby mnie zasmucić i w zasadzie przyciągałam do siebie jedynie dobre rzeczy i wspaniałych ludzi. Życie było słodkie. Gdyby ten stan się utrzymywał, pewnie przytulałabym cały świat, łącznie z krokodylami, a jakże! Oczywiście to nie mogło trwać wiecznie. Musiałam się uspokoić i przystosować do rzeczywistości. Moje upojenie przemieniło się, wciąż tam jest, ale inne, w bardziej praktycznej i bezpiecznej formie, i pomogło mi rozwinąć taki stosunek do siebie oraz innych, który pozwala mi kochać i ufać w mądry sposób, nie ryzykując zostania zranioną lub… zjedzoną przez krokodyla.

Filia

Choć Agape wydaje się mocno abstrakcyjna i mistyczna, wierzę że może nam ona ukazać praktyczną ścieżkę, gdy chodzi o miłości na poziomie międzyosobowym. Może ukształtować naszą wiccańską Filię, bo przypomina nam, że każdy z nas jest częścią stworzenia i boską manifestacją. Nie ma w nas niczego, co nie pochodzi od Bogów. Jako wiccanie powinniśmy uznać tę prawdę i działać w zgodzie z nią. W wicca wszyscy jesteśmy dziećmi Bogini. Dla mnie to wystarcza, by każdemu wiccaninowi okazywać zaufanie, miłość i szacunek już na starcie. Co stanie się potem, czy ofiarowane przeze mnie zaufanie zostanie i jak ukształtuje się miłość – zależy już od tego, co te osoby z nimi zrobią i jak się będą zachowywać. Darząc innych wiccan miłością, pomagamy ich boskiej części lśnić i do samych siebie również przywołujemy boskość. Czcimy swych Bogów, ofiarując przyjaźń i miłość innym, którzy ich reprezentują. Podczas gdy Filia jest osobowa, Agape pozostaje niezależna od naszej sympatii bądź jej braku względem innych ludzi. Po prostu jest, stanowiąc źródło energii, z którego można czerpać, gdy jej potrzebujemy oraz środek do bliższego połączenia się z boskością poprzez zrozumienie i zaakceptowanie nawet tego, co mogłoby się nam nie podobać.

W praktyce większość ludzi okaże się godnych kredytu miłości i zaufania, niektórzy jednak roztrwonią wszystko co im ofiarujemy.  Filią, miłością braterska, opartą na lojalności i przywiązaniu do wybranej rodziny i szerszego plemienia, łatwo darzyć tych, z którymi czujemy więź, których lubimy i którzy są do nas podobni, zgadzają się z nami, przynoszą radość, a także tych którzy – choć nie aż tak bliscy – wciąż są z nami powiązani poprzez wyznawanie tych samych wartości oraz podobną praktykę i nie zrobili niczego, by stracić nasze zaufanie. Trudniej kochać tych, którzy zachowują się jak wrogowie, jednak gdy w takich sytuacjach uda nam się sięgnąć po bardziej abstrakcyjną formę Agape, wciąż będziemy w stanie kochać swych wrogów tak, jak kochamy całe stworzenie, bo przecież oni są zarazem częścią tego stworzenia, jak i boskości, co nie oznacza, że musimy koniecznie czuć do nich przywiązanie. Nie chodzi mi tu o chrześcijańską filozofię kochania swych wrogów jak braci lub siebie samego – to coś bardziej jak miłość do krokodyli. Kocham krokodyle, ale dziś nie chciałabym spotkać żadnego w na swej drodze. Doceniam ich miejsce w boskim porządku, stanęłabym w ich obronie, jeśli coś im zagraża i jestem w stu procentach przeciwna robieniu z ich butów, jednak wolałabym kochać je na odległość – mądra miłość radzi, że bezpieczniej nie wchodzić krokodylom w paradę, trzymać się od nich z daleka i zostawić je w spokoju. Niektórych ludzi też lepiej kochać na odległość.

Uwiązanie, przywiązanie, miłość

Czasem mi się wydaje, że ludzie mają bardzo odmienne podejście do miłości od mojego. Mówią, że miłość jest ślepa, że czyni nas nieszczęśliwymi lub zazdrosnymi, podczas gdy mnie się wydaje, że to właśnie oznacza brak miłości. Ludzie denerwują się, gdy ich ukochani nie spełniają ich potrzeb, nie odpowiadają ich pragnieniom, nie zgadzają się z nimi, i tak dalej. Tak, jakby oczekiwali, że ukochana osoba będzie się zachowywać tak, jakby sobie tego życzyli, że będzie taka, jaką oni będą chcieli, by była. Taki rodzaj miłości wiąże nas w niezdrowy, ograniczający sposób i staje się więzieniem, a nie łączącą i spajającą relacją na głębszym poziomie. To prawie tak, jakbyśmy wcale nie kochali ludzi, o których myślimy, że ich kochamy, a raczej jakbyśmy kochali swoje wyobrażenie o nich. Zamiast dawać im wolność do bycia sobą i osiągnięcia swojego potencjału, pragniemy wcisnąć ich w ramy, jakie dla nich stworzyliśmy. Taki rodzaj miłości jest samolubny, ludzie istnieją dla nas, byśmy mogli ich użyć celem zaspokojenia swoich emocjonalnych potrzeb. Jeśli kochamy w ten sposób, myślimy tylko o sobie, a nie o tych, których darzymy miłością, a w przewrotny sposób tak naprawdę nie kochamy nawet samych siebie. Bo gdybyśmy siebie kochali, nie czynilibyśmy swojego szczęścia zależnym od innych ludzi. Ten rodzaj miłości jest bardzo ludzki, ale stanowi również marną kopię tej prawdziwej miłości i stoi w sprzeczności z Agape. Prawdziwą Miłość można znaleźć w naszym własnym wnętrzu, wypływa ona z najgłębszej, najbardziej boskiej części naszej istoty, a gdy ją znajdziemy, okazuje się na tyle silna, by znieść fakt, że inni ludzie są tacy, jacy są, oraz przetrwać w obliczu krzywd, zranień i złych intencji.

Każdy był kiedyś świadkiem, jak z powodu trudności niszczą się relacje i kończy miłość. Jeśli nie chcemy, by nasza miłość do wicca skończyła się, gdy doświadczymy krytyki, życiowych trudności lub gdy napotkamy ludzi, którzy zawiodą nasze zaufanie lub nas zranią, musimy się upewnić, że miłość, którą czujemy, jest niezwykle silna. Musimy skupić się na Agape i spróbować włączyć ją w swe relacje. Piękno i siła, moc i współczucie, honor i pokora, radość i szacunek – wszystkie wypływają z Miłości, w Miłości wszystkie się łączą i to one mogą być drogowskazem w relacjach. Naszą „wolą” może stać się większe zrozumienie dla ludzkiej natury lub błędów, jakie ludzie popełniają, gdyż wiemy, że my sami je popełniamy. Możemy wybaczyć nieintencjonalną krzywdę, a nawet te intencjonalne, celowe zranienia, bo i my czasem ranimy. Możemy cechować się współczuciem i zrozumieniem dla innych, bo i my potrzebujemy zrozumienia. Możemy wypracować w sobie siłę tak, byśmy nie musieli uzależniać równowagi emocjonalnej od działań innych ludzi. Należy jednak uważać. Idealistyczne podejście do miłości powoduje, że czasami możemy stać się naiwni a wtedy możemy stać się łatwymi ofiarami ludzi bez skrupułów, którzy będą nas wykorzystywać tym bardziej im więcej będziemy im wybaczać. Ludzi, którzy z każdą kolejną daną im szansą będą mieli coraz mniej szacunku do nas. Szacunek do samego siebie radzi, by unikać krokodyli. Naturalnie wszystko to co dyktuje nam miłość należy robić tak, by uniknąć bycia skrzywdzonym przez krokodyle, dla których miłość nie jest wielką wartością. Dla mnie osobiście była to długa i ciężka lekcja. Musimy odkryć w sobie jak zrównoważyć odcinanie się od toksycznych ludzi, którzy nie mają szansy na zmianę a jednocześnie pamiętać, że w miłości nie chodzi o nas, że musimy skupić się na dobroczynności – dawaniu z siebie. 

Dawanie

Nim przyjmiemy kogoś na naukę, zadajemy tej osobie pytanie „co możesz dać wicca od siebie?” O wiele bardziej interesuje nas to, co ludzie mogą dać, niż to, czego sami oczekują. Dla mnie miłość polega na dawaniu z siebie bez oczekiwania lub żądania czegoś w zamian, miłość ofiarowuje wolność. Chodzi też o stawanie się lepszą wersją siebie… dla innych. Wielu zakochanych czuje, jakby miłość dodawała im skrzydeł i sprawiała, że chcą stawać się lepsi dla partnera oraz że partner również da z siebie to, co najlepsze. Nikt nie chce okazać się krokodylem w swoim związku! Tak samo jest z wicca – chcę być coraz lepsza dla wicca, dla moich Bogów, dla mojej wiccańskiej rodziny. Nasza praktyka jest osobista, co oznacza, że sami jesteśmy odpowiedzialni za swój rozwój duchowy i bardziej powinniśmy się skupić na dawaniu z siebie niż na sprawdzaniu, co inni robią z otrzymanymi darami i jak się zachowują. Z drugiej strony nie możemy myśleć, że chodzi tylko i wyłącznie o nas, tu nie ma miejsca na egoizm lub egocentryzm. I tu znowu z pomocą przychodzi Miłość.

To paradoks, że aby osiągnąć swe cele, musimy w pewien sposób je porzucić. By odnaleźć siebie, musimy przestać wgapiać się w siebie, a zacząć służyć innym. Dawanie siebie w czczeniu Bogów i służbie im to kluczowa kwestia – a Bogom można służyć poprzez służbę ludziom. Im bardziej skupiamy się na WŁASNYCH celach w duchowym rozwoju i budujemy go wokół swojego ego, tym bardziej te cele się oddalają. W moim doświadczeniu, im więcej damy wicca i Bogom, tym więcej od nich otrzymamy, jednak nie może być to proces egoistyczny. To, co dostaniemy – o ile cokolwiek – jest produktem ubocznym tego procesu. Prawdziwa wartość leży w tym, co robimy i co dajemy innym. Tu nie chodzi o cel, ale wiodącą do niego drogę. Akt dawania jest aktem miłości, a gdy przestaniemy myśleć o sobie, przekroczymy ego. Jeśli zaś tak się nie stanie i będziemy praktykować po to, by coś zyskać, a nie po to, by dawać z siebie, nasza praktyka duchowa może przynieść odwrotny skutek, może wzmocnić nasze ego, napompować je i działać przez to na naszą szkodę oddalając nas od boskości. To dziwne, ale ludzie z wielkim ego nie kochają, nawet samych siebie. Potrzeba im wielkich ego i uwielbienia płynącego od innych ludzi, używają tego, by lepiej się poczuć, ale jeśli nie znajdą miłości w sobie, nigdy nie znajdą jej poza sobą. Tak więc miłość musi być „na początku”.

Jak napisałam na początku wiccanie z różnych tradycji, linii i kowenów podchodzą do hasła „Doskonała Miłość i Doskonałe Zaufanie” w bardzo różny sposób. Ten artykuł to moje osobiste podejście, które, mam nadzieję, jest podobne do podejścia innych osób z mojej wiccańskiej rodziny. Na przeciwnym krańcu spektrum znajdziecie wiccan, którzy uznają te słowa jedynie za puste hasło, niemliwe do wykonania w życiu i nawet nie próbujących do niego dążyć albo wiccan, którzy uważają, że to hasło ogranicza się tylko do osób z najbliższego kowenu i obowiązuje tylko na czas rytuałów a nawet – tylko na czas inicjacji. Osobiście nie lubię odzierania najważniejszych postulatów Wicca z ich mistyki, ale jak to się mówi – dla każdego coś miłego. Każdy ma swoją własną wicca i każda wicca jest trochę, lub bardzo inna. Szukając kowenu, warto zatem pomyśleć nad tym, jak my osobiście podchodzimy do miłości i znaleźć kowen, który ma podobne podejście.

Doskonałej Miłości i Doskonałego Zaufania nie da się rozdzielić w praktyce. W tekście jednak udało się to bez problemu. Następna część poświęcona będzie zaufaniu, ale nawiążę także trochę bardziej do własnych doświadczeń. Wyglądajcie zatem „Czy można ufać krokodylowi”, a w międzyczasie sami postarajcie się odpowiedzieć na to pytanie.

Agni

Sheila